Recenzja wyd. DVD filmu

Ostatnia dolina (1971)
James Clavell
Michael Caine
Ralph Arliss

Angielski dżentelmen i jego parszywa dwunastka

Wojna trzydziestoletnia nie jest tematem często poruszanym w kinie. Krwawy konflikt, którego przyczyny były trudne do uchwycenia tak dla współczesnych mu jak i późniejszych pokoleń, nie był nigdy
Wojna trzydziestoletnia nie jest tematem często poruszanym w kinie. Krwawy konflikt, którego przyczyny były trudne do uchwycenia tak dla współczesnych mu jak i późniejszych pokoleń, nie był nigdy łatwym ani pożądanym tematem do ekranizacji. Wieloletnie zmagania, które skończyły się kompletnym zdewastowaniem i cofnięciem w rozwoju terenów Rzeszy Niemieckiej, nie nadaje się na epicką ekranizację o heroizmie ani film spod znaku płaszcza i szpady. Wersji pośrednich natomiast przeciętny widz, zwłaszcza amerykański, nie zaakceptuje.

Zbawienny dla obrazu był fakt spoczęcia w rekach brytyjskich filmowców, nie zaś ich kolegów zza oceanu, którzy prawdopodobnie podeszliby do tematyki konfliktu z religią w tle zachowując większy dystans bądź popadając w patos.

W firmie Clavella wojna jest bezsensowna i okrutna, zaś jej przyczyną jest wielka polityka, na którą prości mieszkańcy idyllicznej wioski w Alpach nie mają żadnego wpływu. Właściwie to nie mają o niej żadnego pojęcia. Żyją odseparowani od świata niczym ich japońscy odpowiednicy w "Balladzie o Narayamie". Sielankę zakłóci równoczesne przybycie bezdomnego nauczyciela (bardzo "niemiecki" Omar Sharif) i watahy landsknechtów pod wodzą lodowatego Michaela Caine'a, łączącego w sobie wszystkie cechy jakie powinien mieć pozbawiony złudzeń i zmęczony bezsensownym rozlewem krwi antybohater.

Caine dominuje w każdej scenie, będącej jego udziałem, lecz swym chłodem i opanowaniem bardziej przypomina angielskiego dżentelmena aniżeli siedemnastowiecznego wodza bandy rozbójników. Jego Kapitan jest ucieleśnieniem postmodernistycznego antybohatera, dla którego świat wokół to mieszanina obłędu, dzikości i nieszczęść wszelakich, z którymi nie warto brać się za bary, mądrzej płynąć razem z nimi i próbować utrzymać się na wierzchu. Z pozostałych aktorów wyróżnia się nawiedzony katolicki ksiądz (Per Oscarsson) i czekoladowy Niemiec z egipskim wąsikiem (Omar Sharif).

"Ostatnia Dolina" to kino niepretendujące do miana wiernie odtwarzającego wydarzenia historyczne, co jest zresztą średnio istotne. Film dzieje się na uboczu i daje nam pewne pojęcie o tym jak wyglądał trzydziestoletni konflikt z punktu widzenia cywili, najbardziej nim dotkniętych. Nasuwa się skojarzenie z "Siedmioma Samurajami" Kurosawy, których akcja dzieje się kilkadziesiąt lat wcześniej i na drugim krańcu planety, ale warunki, przesłanie i bohaterowie są podobni.

Film cechuje się pięknymi pejzażami, niezłym aktorstwem i całkiem ciekawą fabułą. Tyle na plus. Jak większość obrazów z tamtych lat nie jest jednak w stanie oddać grozy konfliktu nękającego spore połacie centralnej Europy. O przerażającej wojnie dużo się mówi, ale ostatecznie na ekranie widzimy pełną sielankę. Przytulne chaty, suto zastawione stoły, nawet landsknechci Kapitana szybko okazują się swoimi chłopami (w większości) i zamiast gwałcić czy mordować bratają się z wieśniakami. On też nie jest wcale zły, toż to w końcu stary, poczciwy, angielski dżentelmen.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones