Recenzja filmu

Pod ścianą (2011)
Jonas Quastel
Gary Daniels
Alexandra Weaver

Nie ma sensu bić się bez kredensu

"Pod ścianą" to film akcji klasy B i to co najwyżej przeciętny. Dokładne opisywanie fabuły byłoby tu raczej nie na miejscu, bo nie jest najistotniejsza i jej mierność jeszcze można wybaczyć.
Co ma wspólnego Peter Weller z Arnoldem Schwarzeneggerem? Z wyglądu nic, ale po wpakowaniu w metalową puszkę ten pierwszy też został kultowym pozytywnym bohaterem ery vhsów czyli przełomu lat 80 i 90. Czas mija, a Arnie wciąż świetnie się sprawdza w roli Terminatora. W przypadku odtwórcy roli Robocopa sytuacja wygląda jednak odmiennie. Wiek nie predestynuje go do roli mięśniaków czy nawet pozytywnych bohaterów. Jednak dodatkowe zmarszczki na twarzy nie pogorszyły warsztatu aktorskiego Petera Wellera, ten wraz z nabyciem doświadczenia wręcz się poprawił. Aczkolwiek biologii nie da się oszukać i obecna fizyczność tego aktora sprawia, iż kojarzony jest raczej z czarnym charakterem, co zresztą skrzętnie wykorzystał w "Star Trek: W ciemność" czy "Synach Anarchii" dodając dodatkowo swoim antagonistom atrakcyjnej niejednoznaczności oraz rozsądną subtelność. W przypadku "Pod ścianą" scenariusz oczywiście nie pozwolił na żadną ciekawą interpretację postaci, tworząc z Wellera karykaturalnie złowieszczego i nieuczciwego do szpiku kości organizatora nielegalnych walk.



Skąd te przydługie rozważania na temat jedynego prawdziwego odtwórcy Robocopa? Odpowiedź jest prosta - Gary Daniels. Jego przypadek wygląda zupełnie odwrotnie niż ten przed chwilą opisany. Abstrahując od tego, że nigdy nie zagrał w faktycznie zacnym widowisku, to co głębiej siedzący w gatunku mordobić fani mogą kojarzyć jego rolę w "Tekkenie", gdzie był istotnym antagonistą i przy okazji, moim prywatnym zdaniem, zaliczył jeden z najlepszych występów w swojej karierze.

Ujmując w prostych słowach - ten człowiek nadaje się tylko do grania czarnych charakterów. Tutaj niestety obsadzono go jako głównego protagonistę, który w imię ochrony brata, a później jeszcze swojej żony i synka, zostaje zmuszony do toczenia brutalnych, bezwzględnych i absolutnie nielegalnych walk najróżniejszych sztuk walki. Widz zapewne powinien z nim sympatyzować i kibicować w nierównej walce, lecz stworzona przez Danielsa postać, to nażelowany, niezrównoważony, niewdzięczny burak, który swoje problemy wyżywa na kobiecie i dziecku. Szyty grubymi nićmi scenariusz nie stwarzał co prawda wielkich możliwości do wykreowania wiarygodnego i dającego się lubić bohatera, lecz to nijak ma się do faktu, iż swoją grą Gary Daniels tylko podkreśla niewiarygodność wątku obyczajowego i sprawia, że rodzinny dramat wzbudza śmiech na sali (czy też bardziej adekwatnie w tym przypadku w pokoju).



Na całe szczęście lepiej radzi już sobie podczas walk. Mimo dość newralgicznej postury (jak na standardy mięśniaków) nasz protagonista wdzięcznie kopie tyłki w trakcie całkiem dynamicznych, choć mało zróżnicowanych choreograficznie pojedynków. Scen mordobicia załączono w przyzwoitej ilości, lecz zamiast urozmaicić je ciekawymi ciosami wprowadzono przesadnie dynamiczny montaż i walący po oczach stroboskop, który prędzej doprowadzi widza do ataku padaczki niż euforii. Zabrakło również ciekawego ostatecznego przeciwnika. Twórcy wiedzieli, że na finał należy przygotować coś specjalnego, lecz oferowany przez nich grubasek nie spełnia tej roli i nie dorasta do uprzednio zbudowanej mu reputacji.



Choć może po prostu za wiele wymagam? "Pod ścianą" to film akcji klasy B i to co najwyżej przeciętny. Dokładne opisywanie fabuły byłoby tu raczej nie na miejscu, bo nie jest najistotniejsza i jej mierność jeszcze można wybaczyć. Gorzej, że w kwestii scen akcji obraz również nie zachwyca, aczkolwiek i nie odrzuca. Niestety, brak pozytywnego bohatera, któremu można kibicować, sprawia że cokolwiek, co dzieje się na ekranie, nie przykuwa uwagi widza i pozostawia go obojętnym (nawet ujęcia cycków jakoś tak z krzywego kąta wykonano, że ciężko się nimi zachwycać). Ponad przeciętność wybija się tylko bezczelnie zły Peter Weller, który bawiąc się i nie wysilając za bardzo zgarnął uczciwą kasę za rolę i uciekł do lepszych filmów. Jeśli wam nikt nie zapłacił za seans, to też w sumie polecam poszukać ciekawszych produkcji.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones