Recenzja filmu

Popiół i diament (1958)
Andrzej Wajda
Zbigniew Cybulski
Ewa Krzyżewska

Za co jestem wdzięczna

"Popiół i diament" - film, o którym zawsze wiele pisano i wiele mówiono. Obraz, który wzięto pod mikroskop i tysiąc razy rozkładano na czynniki pierwsze. Reżyser, któremu jedni zarzucali
"Popiół i diament" - film, o którym zawsze wiele pisano i wiele mówiono. Obraz, który wzięto pod mikroskop i tysiąc razy rozkładano na czynniki pierwsze. Reżyser, któremu jedni zarzucali fałszowanie historii i nadmierną patetyczność, a drudzy chylili przed nim czoła. No i aktor - wielki Zbyszek Cybulski, będący niczym gwiazda, która nagle oślepiła wszystkich swym blaskiem i niespodziewanie zgasła w styczniu 1967 roku. Ale legenda "polskiego Jamesa Deana" nie umarła. Rolą, która uczyniła Cybulskiego nieśmiertelnym, jest bez wątpienia ta z "Popiołu i diamentu" - jednego z najwybitniejszych polskich filmów wszech czasów. Powieść Jerzego Andrzejewskiego została wydana po raz pierwszy w roku 1948, film wszedł na ekrany w roku 1958. Andrzejewski napisał powieść o historycznym przełomie: przejęciu władzy w Polsce po II wojnie światowej przez komunistów i walce z opozycją. "Popiół i diament" możemy nazwać powieścią interwencyjną, gdyż pisarz chciał przekonać swych czytelników do nowego porządku. Świat w powieści został wykreowany w sposób tendencyjny, zgodnie z wymogami ówczesnych realiów. Komuniści to wręcz kryształowe postacie, akowcy zaś - pospolici bandyci. Powieść miała szansę zostać zmodyfikowana, kiedy to Wajda (zresztą z samym Jerzy AndrzejewskiAndrzejewskim) napisał scenariusz do filmu. W Polsce trwała wtedy tzw. odwilż. No i powstał film, który bez wątpienia przerósł swój literacki pierwowzór. Na czym polega fenomen? Przede wszystkim Wajda dał owej opowieści prawdziwego bohatera, mającego swoje problemy, swój "ciężar". Poza tym skondensował fabułę, zawęził czas akcji do jednej doby i zarysował wyrazisty konflikt. Przede wszystkim jednak spojrzeć trzeba na głównych bohaterów powieści i filmu. W książce pozytywnym bohaterem jest oczywiście Szczuka - prawdziwy komunista, szlachetny ideowiec. W filmie sympatię widzów skupia na sobie Maciek Chełmicki - młody, nieco cyniczny, ale jednak głęboko wrażliwy żołnierz AK. Cybulski - w ciemnych okularach, z niecierpliwymi gestami, tragicznym, obłąkańczym śmiechem - stworzył postać, z którą młodzi ludzie mogli się identyfikować, którą pokochali. W tym miejscu powtórzę za Dariuszem Nowackim (cytat z artykułu "Naprawdę mniej niż popiół") - "czy ktoś w ogóle widział oczyma wyobraźni Maćka takim, jaki jest on w książce, pospolitym facecikiem w płaszczu i z obowiązkowym kapeluszem na głowie?". To chyba pytanie retoryczne. Film jest arcydziełem pod wieloma względami. Ktoś, kto miałby jakieś obiekcje co do politycznej wymowy filmu (zapewne niesłuszne!), na pewno o warstwie artystycznej nie mógłby powiedzieć nic złego. Siła emocjonalna, którą niesie ze sobą dosłownie każdy kadr, jest ogromna. Trzeba docenić tutaj wkład Jerzego Wójcika - autora zdjęć - który za pomocą kamery stworzył coś niewiarygodnego. Sceny: przy barze w "Monopolu" (słynne kieliszki + "Czerwone maki..."), w kaplicy (odwrócony krucyfiks), subtelna scena miłosna (jedna z najpiękniejszych w historii kina), śmierć na "śmietniku historii"... To tylko przykłady, które można mnożyć. W każdej z tych scen dostrzegamy fenomenalną grę Cybulskiego, który stworzył obraz człowieka, w którym młodzież z epoki "odwilży" widziała siebie. Egzystencja Maćka sprowadzała się do prostego pytania: zabić czy umrzeć? Gdyby nie zabił, czy coś by go w "tym kraju" czekało? Major Waga zwraca się właśnie tymi słowami do Andrzeja, gdy ten ma wątpliwości, co do słuszności zabicia Szczuki: "Wszystko w tym kraju jest przed panem zamknięte oprócz jednego - więzienia". Film to jednak nie tylko Cybulski - wspaniałe kreacje aktorskie stworzyli również Adam Pawlikowski (Andrzej), Ewa Krzyżewska (Krystyna) i Bogumił Kobiela (Drewnowski). Pawlikowski jest niesamowicie oszczędny w gestach i mimice, dzięki czemu jego postać wydaje się bardzo tajemnicza i jest w jakiś sposób ujmująca. Ewa Krzyżewska gra (niezwykle lirycznie i z pewną nutą melancholii) ukochaną Maćka, dzięki której bohater - poznawszy smak prawdziwego uczucia - zaczyna zastanawiać się nad swoją tragiczną egzystencją. Na uwagę zasługują głównie dwie sceny z Krystyną - pierwszą jest ta, w której Krystyna przychodzi do Maćka do pokoju (ona speszona siedzi na łóżku, a Maciek klęczy przy niej i szuka naboju, który upadł na podłogę), a drugą wspomniana już scena erotyczna (cudo!). Mimo, że na ekranie widzimy tylko twarze kochanków, czujemy emocjonalną głębię całej sytuacji. Na koniec należy także wspomnieć o Kobieli, który bez problemu odnalazł się w tej mało sympatycznej, ale jakże wyrazistej roli Drewnowskiego - człowieka, który "działa na dwa fronty" (a Maciek - jak sam przyznał - "nie lubi takich kombinacji"). Nie na darmo "Popiół i diament" jest określany jednym z najważniejszych dokonań polskiej kinematografii. Do dzisiaj film ten zachwyca zarówno warstwą artystyczną, jak i uniwersalnym przesłaniem. To dowód na to, że można zrobić "coś z niczego" - na podstawie książki obfitującej w schematy i papierowych bohaterów można nakręcić majstersztyk. I za to jestem wdzięczna panu Wajdzie na wieki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nigdy nie byliśmy tak zdolni, jak w tamtej chwili" - wspominał Andrzej Wajda. Trudno się z nim nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones