Recenzja filmu

Projekt: Monster (2008)
Matt Reeves
Lizzy Caplan
Jessica Lucas

Potwór i spece od kampanii reklamowej

Na początku był tajemniczy zwiastun. Trailer, który mocno mną wstrząsnął i zainteresował. Potem był genialna kampania reklamowa. Taka reklama musiała reprezentować coś naprawdę dobrego. I tak
Na początku był tajemniczy zwiastun. Trailer, który mocno mną wstrząsnął i zainteresował. Potem był genialna kampania reklamowa. Taka reklama musiała reprezentować coś naprawdę dobrego. I tak w rzeczywistości jest. "Projekt: Monster" to historia Roba (Stahl-David), który dostaje propozycję pracy w Japonii. Przyjaciele postanawiają wyprawić imprezę pożegnalną. Gdy zabawa trwa w najlepsze, nagle dochodzi do trzęsienia. Wszyscy wybiegają na dach. Stamtąd obserwują wielki wybuch. Z biegiem czasu dowiadują się, że coś zaatakowało Nowy Jork. Cała produkcja to zlepek motywów zaczerpniętych z "Godzilli" oraz "Blair Witch Project". Akcję śledzimy oczami jednego z bohaterów, który nagrywa wszystko na kamerę cyfrową. Ten zabieg, choć mało oryginalny, sprawia, że akcja jest niezwykle wiarygodna i dramatyczna. Aktorzy to nie żadne wielkie gwiazdy. Właściwie można ich wziąć za naturszczyków. Przed premierą film wywołał istne szaleństwo na swoim punkcie. Każdy chciał się dowiedzieć, co zaatakowało metropolię. Było wiele domysłów i mnóstwo hipotez. Kilka z nich było naprawdę wiarygodnych. Po obejrzeniu filmu i przeżyciu całego tego zamieszania nie czułem się oszukany czy zawiedziony. Dostałem to, co chciałem dostać. Była zagadkowość, horror i wielka rozwałka. Z biegiem czasu cała intryga brała jednak w łeb. Gdy pojawił się potwór, już nic nas nie zaskoczy. No, może sposób, w jaki zabijał ludzi. Fajnym pomysłem (choć mało oryginalnym) był koncept zapożyczony z "Obcego" Scotta. Wiecie. Narodziny stwora… Obraz Reevesa można uznać za solidną rozrywkę, która dostarcza sporych emocji. Film przeżywa się razem z jego bohaterami, bo jest nakręcony w realny sposób. Zdjęcia kręcone z "ręki" sprawiają, że film jest niezwykle sugestywny. Prosty pomysł, ale jaki daje efekt. Młodsi widzowie będą się dobrze bawić, bo jest tutaj to, co lubią. Sporo rozpierduchy z elementami horroru. Starsi też z zaciekawieniem będą śledzić rozwój wypadków, gdyż oś akcji jest dość ciekawy, nawet dla wymagających kinomanów. Scenariusz jest napisany na tyle dobrze, że nie do końca wiemy, jak zakończy się cała historia. Rozczarowuje nieco końcówka, ale twórcy z góry zakładali, że film się sprzeda, dlatego zostawili sobie otwarte drzwi dla kontynuacji. Plusem jest także długość filmu. Całość trwa niewiele ponad 85 minut, przez co nie nuży zbyt rozwlekłą fabułą. Ogólnie rzecz biorąc, "Projekt:Monster" to rozrywka na dobrym poziomie z kampanią reklamową, jakiej jeszcze świat nie widział.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
„Cloverfield” lub jak kto woli "Projekt: Monster" to jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów... czytaj więcej
"Cloverfield" aka "Projekt: Monster" - co to jest? Polski tytuł daje jakieś pojęcie, o czym będzie film,... czytaj więcej
Nie należy oczekiwać dużo od filmu o wielkim potworze atakującym miasto. Na pewno będą mniej lub... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones