Recenzja filmu

Robin Hood (2010)
Ridley Scott
Russell Crowe
Cate Blanchett

Powstańcie i powstańcie raz jeszcze, aż jagnięta staną się lwami

Historia Robin Hooda znana jest niemal wszystkim. Ogólnie rzecz biorąc, Robin był niczym szlachetny i prawy rycerz w lśniącej zbroi, który zabierał bogatym i rozdawał biednym. Może nie do końca
Historia Robin Hooda znana jest niemal wszystkim. Ogólnie rzecz biorąc, Robin był niczym szlachetny i prawy rycerz w lśniącej zbroi, który zabierał bogatym i rozdawał biednym. Może nie do końca jak rycerz, bo zamiast lśniącej zbroi odziany był w obcisłe rajtuzy, a miecz zastępował mu zwykły łuk. Również, a może przede wszystkim banita z Sherwood znany jest z ekranów kin i telewizorów. Robin Hood miał do tej pory niejedno wcielenie. Jedne były bardziej, inne mniej udane, ale zawsze można było się domyślać, o co w filmie bądź serialu o jego przygodach będzie chodziło.

Jak dotychczas, najbardziej znana i chyba najbardziej lubiana ekranizacja losów Robina to "Książę złodziei" z 1991 roku. Wyreżyserowany przez Kevina Reynoldsa obraz z Kevinem Costnerem w roli tytułowej to klasyczna i bardzo dobrze wyreżyserowana opowieść o legendzie Robin Hooda. Po niemal 20 latach na ekrany kin wchodzi zupełnie nowa, odświeżona i zrealizowana z wielkim rozmachem historia "Robin Hooda". Realizacją tego projektu zajęła się jedna z najpopularniejszych par aktorsko-reżyserskich – Crowe-Scott. Głównie z tego powodu oczekiwana dotyczące nowego Robina były ogromne. Wiadomo było że Ridley Scott, żeby zachwycić widzów i krytyków, musiał zaserwować nam coś zupełnie nowego i przynajmniej w jakimś stopniu zaskakującego. Nie miało bowiem sensu przedstawienie znanej już historii na nowo.

Robin Longstride jest zwyczajnym, nic nieznaczącym łucznikiem, który przez lata walczył u boku króla Ryszarda Lwie Serce. Po śmierci władcy postanawia wraz z kompanami wrócić do Anglii. Dzięki szczęśliwemu trafowi mają oni szanse powrócić do ojczyzny w chwale. Podając się za Sir Roberta Loxleya, któremu na łożu śmierci przysiągł oddanie jego miecza w ręce ojca, Robin przybywa do Anglii. Zainspirowany napisem na rękojeści miecza postanawia dotrzymać danego słowa. Dzięki temu jego losy wplątały się w losy jego ojczyzny, której zagraża francuski spisek. 

Fabuła nowego "Robina" nie jest może jakoś szczególnie zagmatwana i skomplikowana, ale to i dobrze. Takie filmy jak ten to przede wszystkim wielkie widowiska i świetna rozrywka. Pod względem spektakularności nie mogło oczywiście zabraknąć porównań "Robin Hooda" do "Gladiatora". Choć są one nieuniknione, to prawdę mówiąc niewiele można tu porównywać. Te obrazy są zupełnie różne. "Gladiator" był pełnokrwistym dramatem historycznym, który już stał się klasyką swojego gatunku. "Robin Hood" to raczej film typowo rozrywkowy. Świetne kreacje, klimat, charakteryzacja czy scenariusz (z którymi Crowe i Scott mieli w przeszłości sporo problemów) to cechy, które chyba najbardziej łączą te dwa filmy.

Historia w "Robin Hoodzie" przedstawiona jest w dość prosty, ale przemyślany i efektowny sposób. Cała opowieść wygląda tak, że chce się w nią wierzyć i cały czas podążać za bohaterem. Russell Crowe zmienił się w ciągu ostatnich dziesięciu lat (od czasu "Gladiatora"), ale dzięki temu lepiej pasuje do roli doświadczonego i zmęczonego krucjatami łucznika. U jego boku występuje cała plejada gwiazd – Blanchett, Strong, Hurt, Durand czy wreszcie Max von Sydow, który zawsze wnosi do filmu "to coś". Nowy "Robin Hood" jest w moim mniemaniu najlepszą jak dotychczas ekranizacją przygód najsłynniejszego banity w historii. Może jest to opowieść lekko przesłodzona (zwłaszcza dla tych, którzy spodziewają się drugiego "Gladiatora"), lecz w zupełności oddaje ponury i brutalny klimat XII-wiecznej Anglii. Ridley Scott zaserwował nam rozrywkę na najwyższym poziomie, po raz kolejny udowadniając, że jest specjalistą od tworzenia wielkich widowisk. "Powstańcie i powstańcie raz jeszcze, aż jagnięta staną się lwami".
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Ridleya Scotta "Robin Hood" nie zachwyca, ale i nie zawodzi. Porządne kino na wysokim... czytaj więcej
Ridley Scott to człowiek legenda. Jest twórcą, któremu nie można odmówić wielkiego talentu i ogromnego... czytaj więcej
Akcja filmu "Królestwo niebieskie" Ridleya Scotta kończy się około 1189 roku, kiedy to Balian powraca do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones