Recenzja filmu

Sam przeciw wszystkim (1998)

Poprzedni pełnometrażowy film Gaspara Noe, który wsławił się swego czasu 'Irreversible'. Film wywołał i nadal wywołuje dyskusje. Wydaje się, że dziś ciężko jest oburzyć i zniesmaczyć widza, ale Noe próbuje. Próbował już wcześniej. Właśnie filmem 'Soul centre tous'. Bohaterem jest 50letni mężczyzna, z zawodu rzeźnik, który właśnie wychodzi z więzienia. Trafił tam stając w obronie - powiedzmy - cnoty własnej córki. Na wolności czeka na niego ciężarna kobieta, oraz jej matka... Po pewnej awanturze rzeźnik bierze pistolet w dłoń i postanawia opuścić 'chore' mieszkanie. Francuzi chyba lubia głos z offu. Film Noe jest wypełniony po brzegi monologiem bohatera... Na początku wydaje się przegadany, ale myślę, że jest w tym jakaś myśl, jakiś pomysł. Noe wciąż szuka oryginalnych środków wyrazu. Często w przejściach pomiędzy kadrami używa dzwięku wystrzału broni... Kręci spokojnie, czasem 'przyśpiesza' obraz. Nie ma tu takiego chaosu jaki później obserwujemy w 'Ireversible'. Na pewno od strony technicznej jest dobrym reżyserem. Teraz tylko kwestia tego, czy na przyszłość będzie w stanie coś ciekawego opowiedzieć. Z tym co nakręcił dotychczasz nie do końca do mnie trafia. Na pewno pragnie się buntować i być kontrowersyjnym. To czy 'Soul contre tous' Nas wzburzy zależy od tego kim jesteśmy, ile już w życiu (filmie) widzieliśmy. Są tam elementy drastyczniejsze, ale wielkiego nagromadzenia przemocy nie ma. Czuć troszkę echa klasycznego 'Taksówkarza', jednak Noe nie jest Scorsese'm:) Nie ta klasa. Nie podoba mi się, że jego (lub tego typu) filmy ocierają się o ładniej (profesjonalniej) wykonaną 'kronikę kryminalną'. Ocena: 6/10