Recenzja filmu

Wiarołomni (2000)
Liv Ullmann
Lena Endre
Erland Josephson

Refleksja

Film "Wiarołomni" jest dla mnie historią prawdziwie ludzką, poruszającą i wciągającą. Intrygującą. Jednak to, co mi w filmie Ullman przeszkadzało to... Bergman. Mianowicie jego scenariusz jest
Film "Wiarołomni" jest dla mnie historią prawdziwie ludzką, poruszającą i wciągającą. Intrygującą. Jednak to, co mi w filmie Ullman przeszkadzało to... Bergman. Mianowicie jego scenariusz jest moim zdaniem kompletnie niepotrzebnie urozmaicony wątkiem starego i niewymienionego z nazwiska reżysera (skojarzenia są tu jak jak najbardziej na miejscu). Wydaje mi się, że chciał on tym wątkiem odcisnąć na filmie swej muzy zbyt duże piętno, a bez niego historia broniłaby się sama. Poza tym odniosłem wrażenie, że nie zawierzył do końca umiejętnościom reżyserskim swej byłej kochanki i zamiast pokazać wiele istotnych scen, zostały one po prostu opowiedziane. Muszę przyznać, że gdy bohaterka wspominała podczas rozmowy z Davidem o "gorzkiej ciszy", która zapadła pomiędzy nią a mężem, to aż mnie skręcało, iż nie zostało to pokazane na ekranie. Jakby szwedzki twórca bał się, że Ullman nie przedstawi ich w tak przekonujący sposób, jak on to czynił przed laty w swych wybitnych dziełach... Na początku filmu mamy więc właściwie samą opowieść, co, muszę przyznać, trochę mnie irytowało. Na szczęście im dalej, tym opowiadactwa było już coraz mniej, czego wynikiem były m.in. znakomite sceny w teatrze, czy podczas spotkania miłosnego trójkąta w mieszkaniu Davida. Jeśli chodzi o bohaterów, ich relacje, samą historię i sposób, w jaki się rozwija, scenariusz Bergmana jest znakomity, jednak wspomniany element był w moim odczuciu, całkowicie zbyteczny. To właściwie moja jedyna wątpliwość odnośnie filmu, towarzysząca mi nieznośnie przez cały seans, toteż musiałem o niej napisać. Poza tym, obraz Liv Ullman bardzo przypadł mi do gustu i myślę, że podobnie będzie w przypadku każdego, kto lubi niełatwe w odbiorze, a zarazem dające poczucie satysfakcji kino. Film porusza problemy bliskie wszystkim ludziom, pokazuje siłę namiętności, pożądania i kłamstwa. Ingerujących nie tylko w życie osób bezpośrednio nimi dotkniętych, lecz także na osoby trzecie (przejmujący wątek córki bohaterów, Isabelle). Opowiedziany prostymi (i przez to doskonale dopasowanymi do konwencji) środkami i mistrzowsko zagrany, zwłaszcza przez odtwórczynię postaci Mariannę - Lenę Endre, na której to kreacji trzyma się właściwie cała konstrukcja. Jednak największym moim zdaniem sukcesem reżyserki jest fakt, iż niemal dwuipółgodzinni "Wiarołomni" ani na chwilę mnie nie znudzili, ani na chwilę nie straciłem zainteresowania rozwojem wypadków. A to przecież ponury dramat, nie kino akcji!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones