Ach, jaki piękny kataklizm!

Oglądając film "Wiatr. Thriller dokumentalny", nie można poczuć się bezpiecznie. Nie ma w nim niczego, co by nam świat objaśniało, regulowało, dawało złudne poczucie sensu. Widzimy różnych ludzi,
Zaczyna się fantastycznie. Wręcz modelowo. Na numer alarmowy 112 dzwoni mężczyzna. Czarny ekran. Całkowita koncentracja na tym, co słychać. Słychać jego głos.
– Halo? Chciałbym zgłosić samobójstwo.
– Czyje?
– Swoje.

Jeśli coś zostanie mi w głowie po obejrzeniu filmu "Wiatr. Thriller dokumentalny(2019 r.), to na pewno ten dialog. Autentyczny, nie wyreżyserowany, nie napisany przez scenarzystę (-tkę), a jakby wyszedł spod pióra geniusza (płci każdej). Niestety reszta życia pokazanego w tym dokumencie nie okazała się większa od sztuki. Rzeczywistość wygrała w nim z wyobraźnią.

Związki przyczynowo-skutkowe są powszechnie niezrozumiałe. Nawet w podstawowym zakresie. Mało kto rozróżnia korelację od implikacji. Na dodatek wynikania wcale nie są oczywiste i to, czy naszym zdaniem coś z czegoś wynika, jest tylko odbiciem aktualnego stanu wiedzy ludzkości. Która się nieustannie zmienia. Jak zasady ortografii języka polskiego. Na jakimś etapie życia wszyscy dowiadujemy się, że wiatr halny ma wyraźny wpływ na ludzi. Autorzy postanowili pokazać, co to naprawdę znaczy. Pokazać tę implikację. A może jednak korelację. A może tylko koincydencję. Nie wiadomo na pewno. Spróbować pokazać, co halny robi z człowiekiem. (Wg wiedzy z 2019 roku). Jeśli w ogóle coś robi.

I wyszedł banał lub głęboka prawda. To przecież to samo.

Życie nie ma sensu. Jest codzienną orką z codziennością. Ciężką pracą, której efektów nie jesteśmy w stanie zagwarantować. I światem, nad którym nie mamy żadnej kontroli. Halny jest tego przykładem.

Bohaterowie filmu, każdy, każda na swój sposób, starają się żyć najlepiej jak potrafią. Mieszkają w górach. Tam, gdzie od przyrody nie da się oderwać. Mają jej świadomość. Nie wyparli jej z życia i głowy. Codziennie mają z nią kontakt. W Tatrach przyroda jest obecna. Tak, jak w życiu obecna jest śmierć, którą cywilizacyjnie wyparliśmy, więc za każdym razem wywołuje w nas nienaturalny i
prawdopodobnie niezrozumiały dla przodków wstrząs.

Halny jest śmiercią, która jest częścią życia. Śmierć nie jest zero-jedynkową implikacją czegoś. Poza samym faktem życia. Którego zresztą i tak nie rozumiemy i w związku z tym zbudowaliśmy mnóstwo mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii, czym ono jest. Niektóre z nich twierdzą, że nic takiego jak człowiek, jak życie nie istnieje. Że jesteśmy pustką. Wielką halucynacją niczego. Nawet jeśli wydaje mi się, że właśnie teraz piszę te słowa i jestem. Mnie nie ma i Kartezjusza
również nigdy nie było.

Nie jest tak, że to złe życia kończą się śmiercią. Analogicznie nie jest tak, że halny ma swoją absolutną przyczynę. Jest zjawiskiem. Możemy dookreślić koincydencje, korelacje. Próbować opisywać to jako implikacje, ale na samym końcu wszystko jest tylko mniej lub bardziej prawdopodobną próbą opisania sobie świata. By się poczuć bezpiecznie. Nie-"wiedza" wywołuje lęk. Brak kontroli rekompensujemy sobie pozorną wiedzą. Cóż jednak z tego, że "wiemy", jak powstaje huragan, jeśli nie umiemy nad nim zapanować.

Oglądając film "Wiatr. Thriller dokumentalny", nie można poczuć się bezpiecznie. Nie ma w nim niczego, co by nam świat objaśniało, regulowało, dawało złudne poczucie sensu. Widzimy różnych ludzi, próbujących żyć i pojawiający się nagle halny, który wprowadza w ich życie chaos, nieracjonalność i nie-bezpieczeństwo. Powtarzające się, więc już w jakiś tam sposób oswojone.

Ale wciąż ponad nasze siły.

I tu widzę największą słabość tego filmu. Niestety nie miałem szansy polubić i zidentyfikować się z kimkolwiek z bohaterów. Nie poczułem ich, ich życia, ich emocji. Zabrakło tego, co w sztuce najważniejsze. Jakiegokolwiek danego mi przeżycia. Czegoś, co odniosę się do siebie, i co mnie poruszy. A jednocześnie bohaterem takim nie stał się wiatr. Nie mógł się stać. Z założenia jest obcy, nieprzyjazny, atakujący. zabijający. Powstał bardzo zimny, intelektualny film. Może i życiowy.

Tyle że moim zdaniem film powinien być większy od życia. Film dokumentalny również. I może taki być, może być dziełem sztuki, o ile zostanie dobrze opowiedziany. Ten jest w połowie dobry. A w połowie nie.

Bo są w nim momenty magiczne. Za większość z nich możemy podziękować operatorowi. To piękny wizualnie film. Ale mam wrażenie, że on autotematycznie potwierdza swoją tezę.

Choćbyśmy nie wiadomo jak się starali, nie wiadomo, jaki świetny film zaplanowali, zrobili wszystko, co w naszej mocy, to i tak wyjdzie, co wyjdzie. Albo przyjdzie halny i wszystkie nasze plany, założenia, cele pofruną nie wiadomo gdzie.

Myślę jednak, że nie taka była intencja twórców tego filmu, więc parafrazując słowa z innego udanego filmu rzeknę: Ach, jaka piękna katastrofa, albo: Ach, jaki piękny kataklizm.

Krótko mówiąc, "Wiatr. Thriller dokumentalny" w skali Pawlaka*: można.

*Skala: nie warto, nie trzeba, można, warto, trzeba.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones