Recenzja filmu

Wszystko zostaje w rodzinie (2005)
Niall Johnson
Rowan Atkinson
Kristin Scott Thomas

Killer Lady

Angielski humor od zawsze uchodzi w Polsce za bardzo wysublimowany i ciężki do zrozumienia dla przeciętnego obywatela, który nie wyróżnia się inklinacjami do jeżdżenia lewą stroną ulicy. Mogłoby
Angielski humor od zawsze uchodzi w Polsce za bardzo wysublimowany i ciężki do zrozumienia dla przeciętnego obywatela, który nie wyróżnia się inklinacjami do jeżdżenia lewą stroną ulicy. Mogłoby się wydawać, że film "Wszystko zostaje w rodzinie" jest całkowicie typowym przykładem tego, co śmieszy Brytyjczyków. Jak się jednak okazuje - to nie do końca prawda. Przede wszystkim nie dajcie się zwieść etykiecie, głoszącej, iż jest to stricte komedia - w produkcji Nialla Johnsona (w Polsce znanego jedynie dzięki scenariuszowi do "Głosów" z Michaelem Keatonem) można odnaleźć odniesienia do wielu innych gatunków. Historia zaczyna się bardzo mrocznie - odnosi się wrażenie, że nie trafiło się do dobrej sali i pomyliło seanse. Młoda, będąca przy nadziei, Rosie właśnie podróżuje pociągiem. Jedyne, co ze sobą wiezie, to gigantyczny kufer z dość nietypową zawartością - poćwiartowanymi ciałami swojego męża i jego kochanki. Na jej nieszczęście, obsługa kolei szybko orientuje się w sytuacji i wzywa policję. W tym momencie przenosimy się ponad 40 lat w przyszłość, czyli do czasów nam współczesnych. Poznajemy rodzinę pastora Goodfellow (Rowan Atkinson) i jego żony - Glorii (Kristin Scott Thomas), osieroconej w dzieciństwie. Nie można powiedzieć, by im się dobrze wiodło - małżeństwo jest w stanie rozpadu, młodszy syn, Petey (Toby Parkes) jest ciągle bity w szkole, a starsza córka, Holly (Tamsin Egerton) uprawia seks z kim popadnie. Pewnego dnia, przybywa do nich nowa gosposia, Grace Hawkins (Maggie Smith), mająca ze sobą jedynie gigantyczny kufer z nietypową zawartością... Życie rodziny ulega drastycznej zmianie. Perypetie energicznej gosposi opowiedziane są w sposób zdecydowanie nie wskazujący jednoznacznie na komedię. Czasami pojawiają się elementy dreszczowca i to naprawdę dobrego. Grace usuwa po kolei wszystkich, którzy w jakiś sposób zagrażają szczęściu rodziny Goodfellow. Postać ta nie byłaby tak ciekawa, gdyby nie perfekcyjna kreacja Maggie Smith (znana wielu widzom z kolejnych części przygód Harry'ego Pottera). Nie gorzej zagrała Kristin Scott Thomas, która na oczach widza przechodzi gruntowną przemianę, bardzo ciekawie podsumowaną na sam koniec seansu. Można też się ucieszyć z faktu, iż jest to jedna z niewielu produkcji, w której, patrząc na Rowana Atkinsona, nie ma się automatycznego skojarzenia z Jasiem Fasolą - wreszcie zagrał w choć trochę innym stylu. Dodam jeszcze, iż w jednej z drugoplanowych ról obsadzono Patricka Swayze i... była to chyba jedna z najgorszych kreacji... Oczywiście, mimo tych zmian atmosfery, zdarzyło mi się również nie raz zaśmiać. W szczególności końcówka obfitowała w niezłe gagi, głównie sytuacyjne. Gdybym miał do czegoś przyrównać "Wszystko zostaje w rodzinie", to przypuszczam, że wybór padłby na "Ladykillers", które pod wieloma względami jest bardzo podobne. Całość jest po prostu zgrabnie opowiedzianą historyjką, którą pamięta się po seansie trochę dłużej niż przez pięć minut. Od początku do końca płynie miło i, w gruncie rzeczy, może zaskakiwać widza zmianami nastroju, co osobiście poczytuję za zaletę.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pasja miłości i pasja morderstwa. A wszystko to w spokojnej gospodzie angielskiego pastora z prowincji.... czytaj więcej
Krzysztof Berenda

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones