Recenzja wyd. DVD filmu

Wyspa (2000)
Ki-duk Kim
Yu-seok Kim
Jung Suh

O miłości inaczej niż zwykle

"Wyspa" ma niezbyt dobrą reputację jak dotąd. Wymioty, wyjścia w połowie filmu, omdlenia zdarzały się dość często podczas projekcji. Film nie jest lekki. Są tu sceny przemocy wobec zwierząt,
"Wyspa" ma niezbyt dobrą reputację jak dotąd. Wymioty, wyjścia w połowie filmu, omdlenia zdarzały się dość często podczas projekcji. Film nie jest lekki. Są tu sceny przemocy wobec zwierząt, morderstwa, nietypowe wykorzystanie haczyków do łowienia ryb, co w sumie i osobno wywoływało prawdziwą histerię wśród niczego niespodziewającej się publiczności. Na festiwalu filmowym w Wenecji w roku 2000 wielu widzów wyrzucało treści swojego żołądka tuż obok swoich foteli. Krytyk "New York Post" wyszedł z pokazu filmu na festiwalu "When Korean Cinema Attacks!" czym spowodował duże obruszenie środowiska i wiele adnotacji w prasie. Pytanie tylko czy zaszkodził "Wyspie" swym małym zakresem percepcji, czy pomógł?
Scen z okrucieństwem zwierząt jest dokładnie 4 i trwają one niecałe dwie minuty. Dotyczą m. in. psa oraz ryby wyłowionej z wody i natychmiast zręcznie poporcjowanej bez wcześniejszego jej zabicia na dwa kawałki można by powiedzieć gotowego shashimi, a następnie ponownie wrzuconej do wody, gdzie odpływa nieświadoma swojej rany. Kim, reżyser, tłumaczy te sceny chęcią przeniesienia do filmu swej artystycznej wizji i nie widzi wielkiej różnicy pomiędzy tym, czego dokonał, a ich losem w obecnym, rzeczywistym świecie. Znam treści dostępne na stronach organizacji PETA (People for the Ethical Treatment of Animals) i jestem skłonna przyznać mu rację. Zwierzęta o wiele bardziej cierpią w hodowlach przemysłowych niż w tym filmie. Film jest na pewno wartościowym nabytkiem na mojej półce i jestem skłonna w tym przypadku przymknąć oko na to okrucieństwo (możecie mnie zlinczować lub nie), lecz wolałabym żeby przyszłe dzieła Kim Ki-duka były  pozbawione takiego trzewiowego artyzmu.

Mniejsza o traktowanie zwierząt w tym filmie. Uważam, że znajdują się tu sceny o wiele bardziej niepokojące od tych niechlubnych - z żywymi, niewinnymi istotami. Badając ten niemalże filmowy poemat o niemej kobiecie Hee-jin (Jung Suh), która prowadzi ośrodek wędkarski gdzieś na bezbarwnych peryferiach Korei Południowej, składający się z ruchomych miejsc łowiskowych połączonych z para hotelem - coś na kształt domków działkowych na wodzie- dochodzi się prędzej czy później do wniosku, że jest to opowieść o głębokiej izolacji i samotności. W przypadku Hee-jin niemożność klarownego wyrażenia bólu, czy czegokolwiek innego, jest w oczywisty sposób zrozumiała. Jednak także pozostali bohaterowie mają problem z kontaktem z drugą osobą pomimo braku inwalidztwa. Wszyscy przeżywają niedolę tego świata samotnie. Moim zdaniem film ten może być także odczytany jako bardzo ekspresyjne przeniesienie realiów naszego zachodniego, scyfryzowanego świata w surową scenerię przyrody; odizolowanie, uczucia ludzkie są przecież identyczne bez względu na szerokość geograficzną oraz to czy akurat jesteśmy w klasie średniej czy wśród ludzi z marginesu społecznego; tylko radzenie sobie z nimi nas różni. Jedni cierpią z powodu szybkiego tempa życia, z przepracowania, a drudzy z powodu biedy. Z treści filmu nie wynika bezpośredni związek z Koreańską historią, ale zapewne przebrzmiewa tu także echo słynnego koreańskiego kulturalnego motywu "Han" zawierającego w sobie element lamentu za niepomszczoną niesprawiedliwość. 

To, co budzi dzikie zaciekawienie w tym filmie, to pozornie destrukcyjny związek pomiędzy Hee-jin a ponurym kryminalistą Hyun-shikiem (Kim Yoosuk) będącym w trakcie ucieczki, nabierający z każdą minutą filmu zdumiewającej intensywności. To połączenie dusz kwitnie na dosyć prymitywnej płaszczyźnie, widzimy piękno miłości rozwijającej się nie w trakcie randkowania, ale w trakcie sadomasochistycznego ataku, scen z nożami i z haczykami do łowienia ryb. Oprawa tak pięknego uczucia budzi niesmak, przerażenie i zdumienie, że jest to w ogóle możliwe. Jednak pozwala głównym bohaterom na wyartykułowanie swych uczuć bez wypowiedzenia nawet jednego słowa. Obecna tutaj seksualna przemoc i mizoginizm w niezwykły sposób dotykają romantycznej relacji dwojga ludzi, bo poprzez pryzmat biedy w najczystszej postaci, zarówno emocjonalnej, jak i materialnej prowadzącej do wyobcowania.
Miłość ostatecznie przegrywa tutaj w zderzeniu ze smutną rzeczywistością. Hyun-shiki zabił ponownie, bo nie chciał być z prostytutką, czy może Hee-jin była dla niego silniejsza niż narkotyk i bał się tej dominacji nad nim? Zapewne jedno i drugie. Nie rozumiał swych odczuć, bał się ich, nie był dojrzały emocjonalnie. Poradził sobie z nimi tak jak zwykle to robił. Nie wiedział, jak się zachować. Otarł się o miłość, ale nie był w stanie jej przyjąć.

 
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones