Recenzja wyd. DVD filmu

Xtro (1982)
Harry Bromley Davenport
Arthur Whybrow
Anna Mottram

E.T. jest zły

Debiutancki obraz Harry'ego Bromleya Davenporta cieszy się w środowisku fanów horroru sporą estymą. Decyduje o tym z pewnością jego undergroundowy charakter oraz ogólne przeświadczenie, że był to
Debiutancki obraz Harry'ego Bromleya Davenporta cieszy się w środowisku fanów horroru sporą estymą. Decyduje o tym z pewnością jego undergroundowy charakter oraz ogólne przeświadczenie, że był to jeden z filmów z niesławnej listy "video nasties". Na spis 72 zakazanych tytułów "Xtro" wbrew obiegowej opinii nigdy oficjalnie nie trafił, jednakże kopie filmu również były niejednokrotnie konfiskowane przez brytyjską policję. Stosunkowo szybko, bo w 1987 roku, został on wypuszczony w wersji nieocenzurowanej.

Przedstawiona tu historia to jeszcze jedna wariacja na temat tego, jak wyglądać mogłaby ewentualna konfrontacja ludzkości z obcą cywilizacją z kosmosu. Sam zostaje porwany przez kosmitów. Jedynym świadkiem tego wydarzenia jest jego synek, Tony. Relacji chłopca na temat tego, co się wydarzyło, nikt nie daje wiary i kiedy Sam wraca na Ziemię po trzech latach, jego żona odnosi się sceptycznie co do jego zapewnień, jakoby stracił pamięć. Stopniowo, mężczyźnie udaje się odzyskać nadwątlone zaufanie rodziny. Czy rzeczywiście jednak jest to ta sama osoba, co przed zniknięciem?

"Xtro" najprościej podsumować można by jako niskobudżetową odpowiedź na "Obcego". Niektóre pomysły wyraźnie wzorowane są na filmie Ridleya Scotta, znajdą się tu także motywy zaczerpnięte z innych klasyków nurtu, jak choćby "Bliskie spotkania trzeciego stopnia". To, co jednak przyciąga do dzieła Davenporta w największym stopniu to nie ograna tematyka, ale sposób, w jaki się nam ją tu sprzedaje. Obraz ów charakteryzuje się dusznym, niepokojącym nastrojem, który zapada w pamięć na długi czas po seansie. Efekty specjalne, charakteryzacja, choć tanie i proste, zdają egzamin celująco.

Niektórzy spośród skuszonych kultową otoczką tego tytułu widzów czują się później zawiedzeni. Ja osobiście muszę stwierdzić, iż "Xtro" zaskoczył mnie nader pozytywnie. Owszem, jak na dzisiejsze standardy, nie jest to obraz przesadnie krwawy. Mimo tego, kilka scen, jak choćby "narodziny" Sama, wciąż robi spore wrażenie i ze świecą szukać pośród współczesnych produkcji tak efektownych  i odważnych obrazów. Ten film jest po prostu, że tak to ujmę, "zakręcony w moją stronę". Davenport lubi epatować makabrą, ale nie nadużywa efektów szoku, pamięta o budowaniu napięcia, wie, do czego służy rozbudowana ekspozycja. Często krytykowana, syntezatorowa muzyka (autorstwa samego reżysera) z początku może budzić irytację, jednak z czasem okazuje się, że świetnie koresponduje ona z mroczną atmosferą całego obrazu.

Trafiają się tu oczywiście również pomysły, które z perspektywy czasu uznać należy za mało fortunne. Za przykład podać można ożywione zabawki z drugiej połowy filmu, co w moim odczuciu jest już lekką przesadą. Na szczęście, tego typu wpadek nie ma tu zbyt wiele. W kategorii fantastyki naukowej z pewnością "Xtro" uplasować należy pośród najbardziej ciekawych dokonań dekady. W czasach, kiedy wszyscy już myśleli, że pośród gwiazd czeka na nas sympatyczny E.T. o świecących częściach ciała, dzieło Anglika skutecznie zasiewało ziarno zwątpienia w możliwość międzygalaktycznej przyjaźni.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones