Recenzja filmu

Zabójcze ryjówki (1959)
Ray Kellogg
Ken Curtis
James Best

Istny Horror!

Przyznam się bez bicia – "Zabójcze ryjówki" to jeden z moich ulubionych filmów. Jako fan starych, dobrych monster movies uwielbiam tę produkcję. Są w niej wszystkie elementy, jakie powinien
Przyznam się bez bicia – "Zabójcze ryjówki" to jeden z moich ulubionych filmów. Jako fan starych, dobrych monster movies uwielbiam tę produkcję. Są w niej wszystkie elementy, jakie powinien zawierać film o mniejszych lub większych potworach nakręcony w latach 50. Ale zacznijmy od początku – na pierwszy ogień idzie fabuła. Pewien ambitny naukowiec postanawia rozwiązać problem przeludnienia Ziemi. W tym celu osiedla się na odciętej od świata wyspie, wraz ze swoją świtą. Jego przełomowe eksperymenty polegają na zmniejszeniu ludzi o połowę, co rozwiąże problem przeludnienia naszej planety! Jednak, jak to zazwyczaj bywa w filmach, nie wszystko jest takie proste. Skutkiem ubocznym jego działań jest powstanie ogromnych, przerażających, zabójczych ryjówek! A niczego nieświadoma załoga statku dostarczającego zapasy grupie naukowców wpakowuje się w tarapaty, jakich się nie spodziewali. W skład załogi wchodzi dwóch mężczyzn – biały i czarny (jednocześnie jedyny Afroamerykanin w filmie). Zgadnijcie, kto zginie pierwszy? Nie ma sensu dłużej rozwodzić się nad fabułą, bo nie chodzi tu o zaskakujące zwroty akcji. Jak już wspomniałem, jest tu wszystko, co stanowi o sile takich filmów. Zatem spotkamy się z drewnianą grą aktorską, kompletnie irracjonalną fabułą i jeszcze dziwniejszymi sytuacjami, w jakie wpadną bohaterowie. Są tu przerażające monstra w postaci krwiożerczych ryjówek (a dokładniej rzecz biorąc – psy ubrane w jakieś wycieraczki czy też dywaniki). Mamy do czynienia z naprawdę "specjalnymi" efektami specjalnymi. Są tu pełne napięcia dialogi, które delikatnie mówiąc, mogłyby być o wiele lepsze. Jest też zadziwiająco dobra muzyka. Tego akurat się nie spodziewałem. Na pierwszy rzut oka, jest to film strasznie tandetny, a moja recenzja wcale mu nie pomaga. Jednak dzięki właśnie temu jest tak zabawny i naprawdę warto go obejrzeć. Oczywiście z założenia był to straszny horror o humanistycznym przesłaniu. Jednak, jak to bywa z takimi produkcjami, ta nie przetrwała próby czasu i dzisiaj wygląda jak komedia. I to jest w tym najpiękniejsze. Ten uroczy kicz i tandeta. Ta słodka naiwność, której na próżno szukać w dzisiejszym kinie. Zupełnie niespodziewanie film dostarcza świetnej rozrywki, wystarczy tylko złapać ogromny dystans i po prostu cieszyć się z tak prostych rzeczy. Nie jest to wielkie arcydzieło, które odbierze miejsce w rankingu filmom będącym szczytowym osiągnięciem światowej kinematografii. Ale jest to perełka w swoim gatunku. Dla mnie jest to świetna rozrywka, która wzbudza tęsknotę za takimi właśnie filmami. Za latami 50., słynącymi z horrorów i filmów sci-fi wątpliwej jakości. I niestety dzisiaj brakuje takich filmów – kompletnie nierealnych, oderwanych od rzeczywistości. "Zabójcze ryjówki" dostały ode mnie maksymalną ocenę. Dałem się zawładnąć urokowi tego filmu i często do niego wracam. Ta prostota, sztuczność, tandeta, czy jak to jeszcze nazwiecie, po prostu do mnie przemawia, bawi mnie doskonale. I mam nadzieję obejrzeć więcej takich filmów w przyszłości.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W końcu obejrzałem horror uznany w jednym z rankingów za najgorszy film w historii kina – "Zabójcze... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones