Recenzja filmu

Zabójczyni (2015)
Hsiao-hsien Hou
Qi Shu
Chen Chang

Zabić czy nie zabić - po starochińsku w olśniewających dekoracjach

Intuicyjnie czy też celowo reżyser Hsiao-hsien Hou nie ułatwia widzowi znalezienia brakujących elementów treści filmowej układanki i bardzo oszczędnie je przed widzem odsłania, raz w formie
Głębokość ciszy czarnego ekranu, na którym pojawiają się i znikają sekwencje czołówki w pedantycznych bloczkach chińskiego pisma wprowadza widza w kontemplacyjny nastrój, niezbędny przy oglądaniu tego filmu. Dziewiąty wiek chińskiego imperium, dynastia Tang chyli się ku upadkowi, kolejne prowincje wymykają się cesarzowi spod kontroli i zamieniają lojalność na niezależność od dworu cesarskiego. Buntowniczy Tian J’ian (Chen Chang) władający rosnącą w siłę prowincją Weibo (dzisiejsza Hebei) śle na wygnanie doradcę ostrzegającego go przed samowolą wobec cesarza. Zuchwałość Tian J’ian nie ujdzie uwadze Jianxin (Fang-Yi Sheu), siostry cesarza, która poleca stracić Tian J’iana niedoścignionej we władaniu mieczem Nie Yinniang (Shu Qi).


Dylemat tego rozkazu i sposób, w jaki Nie Yinniang go rozwiąże, to najciekawsza część fabuły filmu. Nie Yinniang spędziła swoje dzieciństwo na zabawach z Tian J’ianem, pod okiem przybranej matki jej towarzysza zabaw, której nie uszła uwadze harmonia i  głębia więzi dzieci. W dniu pełnoletności chłopca połączyła ich dwoma pasującymi do siebie krążkami jadeitu, aby wspólnie strzegli pokoju w  cesarskim królestwie. Ojciec Tian J’iana, w strachu przed inwazją zaborczego sąsiada, ożenił jednak syna z córką gubernatora sąsiedniej  prowincji. Dziesięcioletnia Yinniang, wysłana do zakonu, staje się, pod okiem Jiaxin, niezrównaną wojowniczką i nieustraszoną zabójczynią. Teraz, po dziesięciu latach, wraca do domu w Weibo obarczona najtrudniejszym zadaniem.

Intuicyjnie czy też celowo reżyser Hsiao-hsien Hou nie ułatwia widzowi znalezienia brakujących elementów treści filmowej układanki i bardzo oszczędnie je przed widzem odsłania, raz w formie czarno-białej retrospekcji, raz świadkowania wtajemniczenia Yinniang w dramatyczną historię jej rodziny. Robi to, wplatając nici fabuły w olśniewające kompozycje krajobrazów, ogrodów, wnętrz, które zapierają dech w piersiach barwami, odcieniami i nastrojem. Pełen zadumy i tajemniczego oczekiwania obraz budzącego się dnia nad dzikim jeziorem, dziewicze pejzaże górskie czy bezkresne połacie trawiastych równin, jak na XVIII-wiecznych płótnach holenderskich malarzy, redukują postacie jeźdźców i wędrowców, wtapiając ich w bezmiar otaczającej przyrody.


Długie sekwencje malowanych przed oczami widza obrazów wnętrz przypominają pędzel Jana Vermeera. Trudno oderwać oczy od płynnych ruchów gibkich dłoni łaziebnej, która, czuwając nad przygotowaniem kąpieli dla Yinniang, rozsypuje nad parującą wodą wonne zioła. Rytuał napełniania czarek i wypijania pożegnalnego trunku przed długą podróżą to wyszukany balet rąk i dłoni, to malownicza gra światła w poruszanych wiatrem wykwintnych szatach rodziny żegnanego dostojnika i jego świty. 

Minimalistyczne dialogi, oszczędne gesty, pozbawione mimiki twarze, milczenie w miejsce odpowiedzi, ascetyczna ale, zatroskana twarz ojca Yinniang (Dahong Ni), w ciszy przypatrującego się opatrywaniu rany jego córki, a przede wszystkim - kontemplacyjne, cierpliwe czekanie. To czas dla kamery pełgającej po twarzach, upięciach włosów, zwiewnych, jedwabnych szatach, błyszczących zasłonach i perfekcyjnie podświetlonych egzotycznych szczegółach wnętrz ale i czas dla widza zafascynowanego wysublimowanym pięknem przesuwających się przed jego oczami obrazów.

Warstwy zwiewnych jedwabi, muślinowych zasłon pełnią rolę ścian w otwartych do ogrodów komnatach, połyskują w świetle świec czerwienią i złotem, zmieniają barwy i odcienie w powiewach wiatru. Grają samoistną rolę w filmie, zasłaniając wytworną woalką kochankę oczekującą Tian J’iana lub kreują tajemniczy niepokój, ukrywając podsłuchująca rozmowę Yinniang.


Ale tak naprawdę to film jest o Yinniang, dla wielu tylko pięknej superwoman chińskiego antyku. Charyzmatyczna postać Yinniang nie powiela stereotypu wygimnastykowanych, ale bezbarwnych bohaterek filmów martial arts. W odróżnieniu od tandetnej i skąpo odzianej Xeny (Lucy Lawless), bohaterki amerykańskiego telewizyjnego serialu, Yinniang, zakryta od stóp do głów, jest ascetyczna i skoncentrowana. Kierowana z jednej strony nowo uświadomionymi emocjami i sercem po właściwej stronie, z drugiej świadomością politycznego chaosu w błędnym kole zabijania, stanowczo i konsekwentnie wypada ze swojej roli.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto po pięknych kolorowych kadrach "Zabójczyni" spodziewa się historycznego widowiska na miarę... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones