Recenzja filmu

Zabiłem moją matkę (2009)
Xavier Dolan
Xavier Dolan
Anne Dorval

"A takiego pięknego syna urodziłam..."

Szesnastoletni Hubert kocha i jednocześnie nienawidzi swoją matkę. Jest zadufanym w sobie egocentrykiem ze skłonnością do napadów agresji. Potrafi w jednym momencie zamienić spokojne popołudnie w
Szesnastoletni Hubert kocha i jednocześnie nienawidzi swoją matkę. Jest zadufanym w sobie egocentrykiem ze skłonnością do napadów agresji. Potrafi w jednym momencie zamienić spokojne popołudnie w piekło. Jest niezrównoważony emocjonalnie, stąd jego związek z Antoninem będzie jedynie młodzieńczym wybrykiem. Oczywiście matka o niczym nie wie. Nie interesuje się zbytnio jego życiem osobistym. Ojciec tym bardziej, już wcześniej opuścił rozhisteryzowaną kobietę z rozwrzeszczanym bachorem. Tak jest wygodniej.

Wygodniej jest również przyjąć, że matka nie żyje. Ba! Nawet więcej - Hubert tytułuje szkolne wypracowanie "Zabiłem moją matkę". Podświadomie wyrzuca ją z pamięci, jednak nie potrafi jej odrzucić. Jest jedynie dzieckiem, którego dojrzewająca psychika balansuje na granicy. Bo przecież nie nienawiść jest przeciwieństwem miłości, lecz obojętność. W przypadku Huberta i Chantal można mówić o specyficznej miłości.  Pewne sceny wskazują na młodzieńczą fascynację własną matką, nie przekraczając jednak granicy moralnej.

Pewnym kontrapunktem dla toksycznego związku rodzinnego jest zainteresowanie ze strony nauczycielki francuskiego. Kobieta zwraca uwagę na wrażliwość chłopca, jego artystyczną, delikatną duszę i znajduje z nim więź porozumienia, przywołując własne trudne relacje z rodzicami. Huberta nie stać jednak na prawdziwe uczucie. Jego pojęcie miłości jest mgliste, a jedyną formą artykulacji uczuć jest dla niego bunt i słowna przemoc.

W swoim debiutanckim filmie Xavier Dolan podobno portretuje środowisko, w jakim dorastał. Patrzy na samego siebie z perspektywy niespełna dwudziestoletniego początkującego reżysera. Cztery lata wystarczyły jednak, aby wydoroślał. Bowiem, aby w ten sposób opisywać własne ja, otwarcie manifestować swoją obecność i mierzyć się z ambiwalencją uczuć, potrzeba dojrzałości.

"Zabiłem moją matkę" zachwyca pod względem formalnym. Kompozycja kadru, muzyczne puenty i wyraziste postacie zasługują na uznanie. Pewne niedociągnięcia scenariusza, jak niedokończony wątek z chłopcem z internatu, umykają niepostrzeżenie w ogniu głównych atutów tego filmu: szczerości i odwagi w prezentowaniu trudnych relacji na linii matka - syn.

Film przypomina odwróconą relację z filmu Marcina Koszałki "Takiego pięknego syna urodziłam". W tym przypadku to syn, który kocha matkę, zamiast wyznać jej to szczerze, obrzuca ją wyzwiskami, zarzekając się, że ta nic dla niego nie znaczy. Szesnastolatek pragnie dorosłości. W rzeczywistości perspektywa samodzielności go przeraża, a sposobem radzenia sobie ze strachem jest bunt. Ten nie prowadzi do niczego. Kochająca matka uodporniła się już na przekleństwa i psychiczny terror.

"Zabiłem moją matkę" stanowi zapowiedź rozwrzeszczanej twórczości młodego Kanadyjczyka. Kolejny film "Wyśnione miłości", kontynuuje styl reżysera - pełen wizualnych ozdobników i emocjonalnych paraboli. Mimo wszystko, polscy widzowie, którzy drugi z kolei film Dolana poznali jako pierwszy, obejrzą debiut z pewnym dystansem. Ot, kolejny szczeniak, któremu dano kamerę w kontrowersyjny i bezpośredni sposób stara się wkupić w łaski publiczności. Być może jest w tym trochę racji. Wrażliwiec, egocentryk i niepoprawny narcyz zwraca na siebie uwagę. Nazwanie go jednak "enfant terrible" współczesnego kina to chyba jednak za dużo. Na to trzeba sobie zasłużyć.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Debiut Xaviera Dolana "Zabiłem moją matkę" to film ukazujący skomplikowane relacje między matką a synem.... czytaj więcej
"Zabiłem moją matkę" to udany obraz wschodzącego talentu reżyserskiego i scenariopisarskiego 23 letniego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones