Recenzja filmu

Zagraj to jeszcze raz, Sam (1972)
Herbert Ross
Woody Allen
Diane Keaton

Witamy w Casablance

Slapstick, gagi, aluzje do filozofii, religii i psychoanalizy, związki oparte na intelektualnym porozumieniu, znakomite dialogi między postaciami granymi przez Allena i Diane Keaton -
Zanim ogłoszono Woody'ego Allena królem intelektualnej komedii, napisał on scenariusz na podstawie własnej sztuki teatralnej pt. „Zagraj to jeszcze raz, Sam”, zrealizowany przez niejakiego Herberta Rossa.

Film opowiada historię neurotycznego krytyka filmowego Allana (w tej roli sam Woody Allen), którego właśnie opuściła żona. Bohater z trudem radzi sobie ze stratą ukochanej. W końcu jednak postanawia zacząć wszystko od nowa i znaleźć odpowiednią dla siebie kobietę. W tych nieudolnych i bezskutecznych staraniach pomaga mu zaprzyjaźnione małżeństwo - Dick (Tony Roberts) i Linda (Diane Keaton) oraz sam Humphrey Bogart.

Tytuł „Zagraj to jeszcze raz, Sam” odnosi się do słów wypowiedzianych przez Ingrid Bergman w „CasablanceMichaela Curtiza. Nie dziwi więc fakt, że film Rossa otwiera finałowa scena pochodząca właśnie z tego dzieła, oglądana na sali kinowej przez zafascynowanego nią głównego bohatera. Seans ten zrobi na nim tak silne wrażenie, że zacznie nie tylko odnosić wyidealizowany obraz miłosny do własnego życia, ale również rozmawiać z wyimaginowaną projekcją Bogarta, konsultując z nim swoje poczynania względem kobiet.

Na tym nie kończą się odwołania do "Casablanki". Allen wykorzystuje chwyt, którego równo 20 lat później użyje Emir Kusturica w „Arizona Dream” - znajdzie fabularne uzasadnienie dla skopiowania kluczowej sceny, pochodzącej z klasyki (w przypadku Bośniaka jest to „Północ - północny zachód”). Zabieg stosowany głównie w parodiach, w przypadku filmu Rossa służy nie tylko zabawie i pochwaleniu się znajomością filmowego kanonu, lecz przede wszystkim doskonale puentuje całą historię. To jednak nie koniec filmowych nawiązań. „Zagraj...” odsyła nas także do kina gatunkowego. Neurotyczny Allan jako niepoprawny kinofil, w pewnym momencie wyobraża sobie siebie raz jako bohatera b-klasowego romansidła, innym razem włoskiego kina akcji czy noirowego thrillera, sprawiając tym samym widzowi sporo frajdy.

Motyw przenikania kina do świata przedstawionego, widoczny choćby w „Purpurowej róży z Kairu”, to nie jedyny sygnał późniejszej twórczości nowojorczyka. Slapstick, gagi, aluzje do filozofii, religii i psychoanalizy, związki oparte na intelektualnym porozumieniu, znakomite dialogi między postaciami granymi przez Allena i Diane Keaton - doprowadzone do perfekcji w „Annie Hall” i „Manhattanie” - a więc już w 1972 r. dostajemy „the best of” jego późniejszej twórczości, czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Woodym Allenie, ale baliście się zapytać.

Teraz, kiedy forma jednego z najbardziej płodnych twórców w Hollywood nie jest już tak imponująca, warto wrócić do początków jego scenariopisarskiej kariery. Wtedy gdy jeszcze płodził swoje dzieła z miłości, a nie oferował widzom wycieczki krajoznawcze po Europie. „Zagraj...” to doskonała pozycja dla tych wszystkich, którzy dopiero poznają twórczość Woody'ego Allena. Jako zalążek jego szczytowych osiągnięć, w których powróci już jako reżyser i zagra to jeszcze raz - sam.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones