Recenzja gry

Deus Ex: Invisible War (2003)
Harvey Smith
Laura Bailey
Christopher Sabat

Zawiedzione nadzieje

W kwestii nastawienia do pierwszej części "Deus Ex" wyróżniamy dwa typy ludzi. Tych, którzy jej nienawidzą, i tych, którzy się do niej modlą. Ja należę do tych drugich, więc dni do premiery
W kwestii nastawienia do pierwszej części "Deus Ex" wyróżniamy dwa typy ludzi. Tych, którzy jej nienawidzą, i tych, którzy się do niej modlą. Ja należę do tych drugich, więc dni do premiery dwójki odliczałem niczym tolkienowcy oczekujący na kolejne części "Władcy". Pierwszy Deus był dziełem wybitnym. Fabuła, klimat, akcja - wszystko na doskonałym poziomie (no może grafika była taka sobie). Gra była także nieliniowa, co parę lat temu było dużą nowością. Deus Ex był też drugim po "System Shockach" fantastycznym miksem RPG z FPP w klimatach SF. Wymagania co do dwójki były więc spore. Niestety, moim zdaniem twórcy nawet nie zbliżyli się do poziomu, jaki udało im się osiągnąć w pierwszej części.
   
Po pierwsze, już od razu widać, że gra była robiona pod konsolę. Nie chodzi mi o interfejs, bo ten - choć xboxowy - jest nawet wygodny. Chodzi mi o uproszczenie i ułatwienie rozgrywki. Tak wielkie, że miejscami można by drugiego Deusa nazwać "samograjem". Kilka przykładów:

1) W jedynce były lockpicki do drzwi oraz multitoole do kamer, zamków kodowych, wieżyczek. W dwójce mamy fuzję tych przedmiotów w postaci uniwersalnego multitoola.
2) W jedynce zdobyty kod trzeba było wystukać w zamku. W dwójce jest to automatyczne. Znając kod wystarczy kliknąć RMB na zamku i drzwi stoją otworem.
3) W jedynce trzeba było wybierać odpowiednie przedmioty z inventory. W dwójce np. gdy klikasz na zamknięte drzwi, automatycznie pojawia się w twojej dłoni multitool.
4) W jedynce przed użyciem komputera trzeba była podać prawidłowy login i hasło albo nacisnąć guzik hack na interfejsie. W dwójce te czynności są automatyczne do tego stopnia, że ów ekran został w ogóle pominięty przy używaniu komputerów i bankomatów.
5) W jedynce ekran komputera ochrony miał przełomową budowę w postaci podglądu na wszystkie kamery oraz możliwości sterowania wieżyczkami itp. W dwójce ekran ten został zastąpiony kilkoma linijkami tekstu na środku ekranu.
6) W jedynce istniał aspekt RPG. Zdobywanie doświadczenia, ulepszanie statystyk. W dwójce z RPG CAŁKOWICIE zrezygnowano.
7) W jedynce istniały dwa typy kanistrów cybernetycznych. Podstawowe i ulepszające. W dwójce połączono te przedmioty w jeden.
8) W jedynce każda broń miała swoją amunicję, a niektóre nawet jeszcze jej podrodzaje. W dwójce do KAŻDEJ broni jest TEN SAM typ amunicji.
9) W jedynce można było wychylać się zza rogu. W dwójce już nie.
10) W jedynce granaty można było montować na ścianach niczym miny. W dwójce już nie.
11) W jedynce na medboty i repairboty trzeba było kliknąć i wybrać opcję. W dwójce boty leczą cię same i nawet jeszcze podjeżdżają do ciebie, gdy jesteś w pobliżu.

Jak widać, "Deus Ex : Invisible War" jest kolejną masową produkcją tak prostą, żeby pograć mogli dosłownie wszyscy.  Zabieg oczywisty z marketingowego punktu widzenia. Znam mnóstwo ludzi, którym nie spodobał się pierwszy Deus, a szczytowym osiągnięciem komputerowej rozrywki jest dla nich Serious Sam. Nie ma w tym nic złego, niech każdy gra w to, co chce, tylko dlaczego studio, które stworzyło genialną grę dla w miarę rozgarniętego gracza, trzy lata później wypuszcza sequel, który ma się do jedynki jak pasjans do pokera.
   
Jeśli jest już oczywistym, że zrobiono wszystko, aby w drugiego Deusa mogli grać wszyscy to dziwią jego ogromne wymagania sprzętowe. Nawet na mocniejszym niż zalecany sprzęcie grze zdarzało się przyciąć. Na tym samym sprzęcie, na którym wyglądające dużo lepiej "Far Cry" czy "Doom 3" chodziły płynnie.
   
Jest jednak coś w Invisible War, co zasługuje na pochwałę. Jest to fabuła. Opowiadana historia jest ciekawa, filmiki świetne, postacie interesujące. Autorzy ciekawie wybrnęli z problemu kilku zakończeń jedynki, uwzględniając je wszystkie. Główna postać dwójki to niejaki Alex, uczestnik programu akademii Tarsus zajmującej się szkoleniem agentów. Je absolwenci wybierają później organizację, w której chcą pracować. Problem w tym, że nie wszystkim to się podoba, a ty podobnie jak cała organizacja pewnego dnia stajecie się obiektem ataków. Ponownie odczuwamy to zagubienie w świecie Deusa, nasze losy przeplatają się z celami wielu organizacji, a my nie wiemy, której zaufać. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie kilku przyjaciół, którzy razem z tobą uczestniczyli w programie akademii. Wasze drogi mogą się skrzyżować, bo nie tylko o ciebie, ale także o nich zabiegają światowe organizacje.
   
Podsumowując, drugi Deus nie jest grą złą, ale nie umywa się do jedynki. Jedynka była grą wyszukaną, skomplikowaną i nie pozbawioną nawet przesłania. Dwójce brak tych elementów. Jest zbyt uproszczona, zbyt automatyczna i przede wszystkim za krótka, a jedynym powodem trzymającym gracza przed ekranem jest chęć poznania dalszych losów świata Deus Ex.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones