Recenzja gry Xbox Classic

SoulCalibur II (2003)
Jin Okubo
Yoshitaka Tezuka

Wejście smoka

Fabuły jest tutaj jak na lekarstwo. Ale nie w tym tkwi sens. Od zarania dziejów najważniejszą kwestią w bijatykach jest rozgrywka. W "SoulCalibur II" dokonano usprawnień w stosunku do pierwszej
Bijatyki nie należą do moich ulubionych gier. Jednak znalazło się kilka takich, które przykuły moją uwagę na tyle, by ocenić je całkiem wysoko. Podchodząc pierwszy raz do "SoulCalibur II", nie miałem wielkich oczekiwań wobec tej produkcji, mimo iż studio Namco udowadniało już wcześniej swoją wysoką jakość. 

Moja przygoda z tą bijatyką zaczęła się w domu kolegi, który akurat posiadał jeden egzemplarz na konsoli Microsoft Xbox. Było to także moje pierwsze doświadczenie z padem od amerykańskiego giganta. Grając we dwóch na jednym telewizorze, skupiliśmy się chyba na najważniejszym aspekcie tej gry, czyli rywalizacji. Czy to wystarczyło, by "SoulCalibur II" uznać za grę wybitną? Czy może miała dołączyć do stosu zwyczajnie dobrych produkcji? Liczyłem na tę pierwszą opcję.


Gracz wciela się w jednego z aż 25 bohaterów. Każdy z nich cechuje się nieco innym stylem walki. Nie brakuje wśród nich starych znajomych z pierwszej odsłony cyklu. Mowa o Voldo, Yoshimitsu itd. Prawdę mówiąc, nowości w tym zakresie jest niewiele. Pojawiło się tylko czterech nowych czempionów. Wszyscy z nich posługują się bronią białą, ale stosują różne style walki. Kiedy już wybierzemy postać, która odpowiada naszym preferencjom, będziemy mogli ruszyć do walki o tytułowy Miecz Zbawienia.

Fabuły jest tutaj jak na lekarstwo. Ale nie w tym tkwi sens. Od zarania dziejów najważniejszą kwestią w bijatykach jest rozgrywka. W "SoulCalibur II" dokonano usprawnień w stosunku do pierwszej części. Unik i skok w bok są łatwiejsze do wykonania. Podoba mi się ten zabieg dewelopera. Trzystopniowy system Soul Charge także robi kapitalną robotę. Możliwość przebijania bloku przeciwnika skłania gracza do prowadzenia bardziej ofensywnego stylu walki. Trzeba także pamiętać o tym, że nasz blok również nie jest nietykalny. Kontratak uległ nieznacznym poprawkom. 

W tej bijatyce trzeba liczyć się także z przestrzenią. Arena nie jest nieskończona. Zawsze miałem w głowie, że przeciwnik będzie próbował z niej nas wyrzucić, gdyż kończy się to wówczas przegraną rundą. Ogólnie w "SoulCalibur II" zaszły całkiem przyjemne zmiany w zakresie rozgrywki. Niestety, ale potrafi to być także mieczem obusiecznym.


Okazuje się, że wszystkie pozytywne aspekty "SoulCalibur II" działają na krótką metę. Stosunkowo mała ilość nowości w porównaniu z pierwowzorem skutkuje wysoką powtarzalnością. Mowa przede wszystkim o grywalnych postaciach. Po ograniu czterech nowych wojowników wziąłem się za starych wyjadaczy. Niestety, szybko się od tego odbiłem. Czempioni znani z pierwszej części nie zostali prawie w ogóle zmienieni. To ogromny błąd ze strony dewelopera. 

Graficznie na szczęście jest sporo lepiej. To samo tyczy się oprawy audio. Technicznie nie mam tej grze nic do zarzucenia. Wszystko działało jak należy. Muszę pochwalić sterowanie. Szczególnie to zaimplementowane w padzie pierwszej konsoli stacjonarnej Microsoftu. W porównaniu do japońskiej konkurencji wypada o wiele lepiej. System walki prezentuje się zjawiskowo. Śmiem twierdzić, że najlepiej ze wszystkich bijatyk z szóstej generacji konsol. 


Podsumowując, "SoulCalibur II" to bardzo dobra bijatyka z 2003 roku. Z naciskiem na datę premiery. Od niedawna możemy cieszyć się już szóstą odsłoną serii, którą należy uznać za równie udaną, jak swego czasu "dwójkę". Pójście z duchem czasu będzie zdecydowanie lepszym wyborem niż sprawdzanie przestarzałych produkcji. Śmiem jednak twierdzić, że "SoulCalibur II" był lepszą bijatyką w 2003 roku, niż "SoulCalibur VI" w 2018. Te słowa powinny być odpowiednim świadectwem jakości recenzowanej tu przeze mnie gry.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones