Recenzja serialu

Dalida (2005)
Joyce Buñuel
Sabrina Ferilli
Charles Berling

Gwiazdy żyją wiecznie...

Dlaczego gwiazdy, które mają dosłownie wszystko, co do szczęścia jest potrzebne: sławę, pieniądze, urodę itp. nie są szczęśliwe? Dlaczego szczęście zawodowe najczęściej nie idzie w parze ze
Dlaczego gwiazdy, które mają dosłownie wszystko, co do szczęścia jest potrzebne: sławę, pieniądze, urodę itp. nie są szczęśliwe? Dlaczego szczęście zawodowe najczęściej nie idzie w parze ze szczęściem prywatnym? Ten film opowiada o jednej z takich osób. O osobie, która, mimo iż nie żyje już blisko 20 lat wciąż inspiruje wielu aktorów, reżyserów i piosenkarzy. Na imię jej było Yolanda Gigliotti... Jedną z takich reżyserek jest właśnie Joyce Buñuel, wnuczka sławnego Luisa. Na początku roku 2005 przeniosła na ekrany jedną z największych bajek XX wieku - życie Dalidy. Trudną rolę piosenkarki powierzono Sabrinie Ferilli, która dla wielu Włochów jest współczesną Sophią Loren. W bardzo realistyczny sposób przedstawia zmaganie się zwykłej egipskiej dziewczyny z własnym życiem. Dziewczyny, która pochodziła znikąd, a stała się największą piosenkarką wszechczasów. Mnie film przypadł do gustu w pierwszym momencie jak go obejrzałam. Być może dlatego, że od dłuższego czasu jestem zagorzałą fanką piosenek Dali. Jednak nie każdemu może odpowiadać głos Yolandy, ponieważ to kwestia gustu, a o gustach, raczej, się nie dyskutuje. Pierwszy raz obejrzałam ten obraz w grudniu 2005 roku. Płakałam prawdziwymi łzami. Mówi się, że czas goi rany. Nie byłabym tego taka pewna. Nie znałam Dali osobiście, nie miałam także przyjemności widzieć jej na żywo w telewizji, czy na koncercie, ponieważ gdy była ona w Polsce - mnie nie było jeszcze na świecie. Każdy kolejny dzień wypełnia tylko pustkę w naszym sercu. Pustkę po jej odejściu. Film ten uświadomił mi jak Dalida była wielką piosenkarką. Prawdziwą Damą piosenki francuskiej i światowej. Dzięki niemu Dalida ma jeszcze większe miejsce w moim sercu. I niewykluczone, że będzie je miała na zawsze. W mojej pamięci szczególnie zachował się moment, kiedy Yolanda Gigliotti popełnia samobójstwo. W jednym momencie „spada” z niej piękna twarz. Robi się starą, zmęczoną już życiem kobietą. Kiedy kładzie się na łóżku i gasi lampkę - w tym samym momencie zapada kurtyna jej życia. Film kończy piosenka w wykonaniu Dalidy „Fini la comedie”. Poza nią pojawiają się takie przeboje jak: „Bambino”, „Mourir sur scene”, „Je suis malade”, „Avec le Temps” i wiele innych. To one sprawiają, że film jest jeszcze bardziej wzruszający...
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones