Recenzja serialu

Daredevil (2015)
Farren Blackburn
Adam Kane
Charlie Cox
Vincent D'Onofrio

Diabeł z krwi i kości

"Daredevil" platformy Netflix to najświeższe spojrzenie na Marvelowskich superbohaterów. Wypuszczając wszystkie odcinki jednego dnia, Netflixowi udało się przełamać całą masę schematów i banałów
W przeciwieństwie do dotychczasowego przenoszenia superbohaterów na mały czy duży ekran projekt Netflixa dostał kategorię wiekową TV-MA, czyli odpowiednik kinowego R. Widać to nie tylko w brutalnych scenach walk, ale też w ogólnym tonie i tematyce serialu. Główny bohater nie zmaga się z wielkim złym, który chce zniszczyć cały świat. Matt Murdock zmaga się z upodleniem miasta, korupcją i kompletną apatią mieszkańców. Wydarzenia te dzieją się w tym samym świecie co film „Avengers”, ale produkcja ta jest kierowana do znacznie starszego widza. Cała intryga głównego antagonisty jest możliwa dzięki inwazji na Nowy Jork, którą mogliśmy zobaczyć w filmie. Zwyciężyli Avengersi, a historia ruszyła dalej. Widzimy zniszczone miasto, podnoszący się z gruzów Nowy Jork to bardzo nieprzyjemne miejsce do życia. Cała historia dzieje się na przestrzeni jednej dzielnicy Hell’s Kitchen. „Daredevil” udowadnia, że aby zrobić świetny serial, nie trzeba przemieszczać się z miejsca w miejsce i rozrzucać fabułę na milion wątków.



Przygody Matta Murdocka są wyjątkowe dzięki modelowi Netflixa, dzięki któremu widz decyduje, z jaką częstotliwością chce oglądać kolejne odcinki. Konstrukcja „Daredevila” jest dużo bardziej złożona i punktu kulminacyjnego nie powinniśmy się doszukiwać w każdym odcinku – raczej w całym sezonie. Nie ma kompletnie żadnej zasady, wedle której każdy epizod musi być zbudowany. Mamy więc odcinki pełne akcji, ale też takie, w których Matt nawet nie zakłada swego kostiumu. „Daredevil” to jednak cały czas serial o superbohaterze, a więc nie brakuje w nim akcji i scen walki. Te przeprowadzane są po mistrzowsku, pełne urozmaiceń i nigdy nie jesteśmy pewni, jak dana walka się zakończy. W dodatku Matt Murdock jest człowiekiem z krwi i kości. Mimo, że utrata wzroku spowodowała u niego przemianę, dzięki której uzyskał nadzwyczajne umiejętności, to podczas walk zawsze narażone jest jego życie i zdrowie. Ciągle musi tłumaczyć przyjaciołom, dlaczego jest pokaleczony lub obity.
Produkcje Marvela słyną jednak nie tylko z widowiskowych efektów i scen walk. W pamięć zapadają zwykle również bohaterowie, tak pierwszo-, jak i drugoplanowi. Charlie Cox w roli głównej to strzał w dziesiątkę. Aktor miał niełatwe zadanie, wcielając się w osobę niewidomą, która jednocześnie musi poruszać się sprawniej niż człowiek widzący. Ponadto bardzo dobrze zaiskrzyła chemia pomiędzy nim a granym przez Eldena Hensona Foggym Nelsonem. Foggy jest wesoły i optymistyczny, doskonale kontrastuje z bardzo poważnym tonem serialu i mrocznym otoczeniem. Dla odmiany powagi dodaje dziennikarz Ben Urich, w którego wciela się Vondie Curtis-Hall. Ben to już starszy i bardzo doświadczony reporter, któremu udało się wywlec na światło dziennie niejedną tajemnicę światka przestępczego. Kobiece postacie równie dobrze wpasowują się w mroczne realia Hell’s Kitchen. Grana przez Deborah Ann Woll Karen Page jest przestraszona i kompletnie zagubiona w sieci spisków i konspiracji, natomiast pielęgniarka Claire (w tej roli Rosario Dawson) twardo stąpa po ziemi i bez problemu odnajduje się w mroku miasta. Na szczególną uwagę zasługuje tu Scott Glenn, grający postać Sticka, mistrza głównego bohatera. Stick to bardzo nieprzyjemny i surowy mentor, dbający wyłącznie o swoją tajemniczą misję i widzący w młodym Matcie jedynie żołnierza. Glenn doskonale pokazał nam właśnie takiego Sticka, a odcinek, w którym się pojawił, był jednym z najciekawszych w serii.



Wilson "Kingpin" Fisk, to postać, której przewaga w porównaniu do filmów kinowych jest taka, że ma cały sezon na pokazanie się z jak najlepszej strony. I twórcy serialu wykorzystali to perfekcyjnie. Profil Fiska jest tworzony z każdą jego minutą na ekranie. Pierwszy raz widzimy go w galerii sztuki. Podziwia obraz, rozmawia z kobietą, widać jak ta rozmowa na niego działa. Wygląda trochę jak nieśmiały chłopczyk, który ma kompleks na punkcie swojej tuszy i rozmawia z piękną kobietą. Dostajemy antagonistę, który potrafi brutalnie zabić, tylko dlatego, że ktoś przeszkodził mu w kolacji ze swoją sympatią, ale też osobę, która jest wrażliwa i cierpi z powodu swojej przeszłości. Jego celem jest odbudowanie miasta, chęć lepszego miejsca. Co chyba najlepsze, jego pobudki i brutalność w dążeniu do celu są uzasadnione. Dość tylko powiedzieć, że aktor grający Kingpina, czyli Vincent D’Onofrio, gra wprost genialnie. Kingpin został wyjęty z komiksu.



"Daredevil" to produkcja wybijająca się ponad standardy seriali – nie tylko w tematyce superbohaterów, ale ogólnie akcji. Marvel po raz kolejny pokazuje geniusz w doborze aktorów i sprawnym prowadzeniu fabuły, wplatając elementy humoru nawet w tak poważnej produkcji. Nic tylko czekać na kolejne odsłony przygód Matta Murdocka.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na samym początku, bardzo szczerze, muszę się do czegoś przyznać: myliłem się. Ze spuszczoną głową... czytaj więcej
[left]Jeżeli "Daredevil" kojarzy Wam się z niezbyt udaną rolą Bena Afflecka w filmie z 2003 roku, to... czytaj więcej
Marvel rozkręcił się już na dobre z budowaniem swojego uniwersum. "Daredevil" jest już trzecim (po... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones