Recenzja serialu

Lovesick (2014)
Gordon Anderson
Elliot Hegarty

Chory z miłości

Dla mnie ten serial to takie pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na co trafisz w danym odcinku. Wszyscy kochamy jednak czekoladę, dlatego ciągle sięgamy do bombonierki. Podobnie jest z tą
Fabuła opiera się na znanym, sprawdzonym motywie – ona i on są w sobie zakochani, jednak mimo upływu lat nie jest im dane być ze sobą. Być może gdybyśmy mieli do czynienia tylko z taką historią, to serial znudziłby się nam po trzech odcinkach.

"Scrotal Recall" (lub "Lovesick" jak figuruje na Netflix) to jednak nie jest tylko historia Dylana i Evie, którzy próbują tłumić swoje uczucia w celu utrzymania przyjaźni, poznajemy także Luke’a – podrywacza, który jak się okazuje wciąż szuka prawdziwej miłości czy Angusa – męża apodyktycznej Helen, który wnosi do serialu najwięcej humoru. Twórcy znaleźli idealny punkt wyjścia do opowiedzenia całej historii – u Dylana, chłopaka, który nie ma szczęścia w miłości zostaje zdiagnozowana chlamydia. Postanawia poinformować o tym swoje wszystkie partnerki, w tym celu sporządza ich alfabetyczną listę i próbuje nawiązać kontakt z każdą z dziewczyn, a my razem z nim udajemy się w podróż do przeszłości. Cofamy się czasem o trzy lata albo kilka miesięcy. Jeśli chodzi o czas nie ma reguły, podobnie jak Dylan nie ma jednego typu swojej drugiej połówki. Kobiety, które spotyka na swojej drodze są bardzo różne, nie chodzi oczywiście jedynie o wygląd, ale także o charakter. Dzięki temu każdy odcinek ma inne tempo i nastrój, jednak każdy przesiąknięty jest humorem. Tak samo jak w życiu w "Scrotal Recall" nie ma reguły co do długości trwania związków czy ich intensywności. Dylan jest bardzo wrażliwy i szybko zakochuje się w napotykanych na drodze dziewczynach przez co ma bardzo bogate wspomnienia, w podróży przez które mu towarzyszymy. 

Największym atutem produkcji jest właśnie humor. Nie ma tutaj ordynarnych dowcipów, oklepanych gagów czy przerysowanych postaci. Angus i Helen to najbardziej komediowe postaci, jednak scenarzyści nie pozbawili ich głębi, dzięki czemu są autentyczni. Przy seansie tego serialu śmiejemy się często, ale równocześnie odbieramy historię w nim opowiedzianą jako realną. Główni bohaterowie, których mocne i słabe strony są wyraźnie uwypuklone, nie są przerysowani, dlatego cała opowieść dostarcza nam nie tylko rozrywki, ale też czasem jakiejś życiowej mądrości.

Świetnie skompletowana obsada to kolejny powód, dla którego warto zainteresować się brytyjską produkcją. Johnny Flynn jako Dylan jest uroczy i zagubiony, a Antonia Thomas, która wciela się w Evie, dobrze oddaje zagubienie swojej bohaterki w uczuciach. Skład tego przyjacielskiego trio zamyka Luke, którego dzięki odtwórcy tej roli Danielowi Ingsowi, obdarzamy sympatią już od pierwszych chwil na ekranie. Luke w wykonaniu Ingsa to nie tylko playboy i lekkoduch, ale także mężczyzna, który kryje w sobie wrażliwszą stronę. Gdy pojawia się na ekranie jedyną osobą, która może skraść mu uwagę jest Joshua McGuire, czyli Angus. Nie jest to typowy dla większości komedii "fajtłapowaty przyjaciel", ale pełnokrwista postać.

Twórcom należą się brawa za idealne balansowanie między dramatem i komedią. Nigdy nie przekraczają magicznej granicy, dlatego udaje się im przyciągnąć widza na dłużej, zainteresować widza historią i zauroczyć formą w jakiej podawane mu są historie każdego z bohaterów. Wydawałoby się, że scenariusz będzie przewidywalny skoro skupia się na dość oklepanym temacie, twórcy potrafią jednak nie raz nas zaskoczyć tym jak dalej poprowadzą fabułę. Dla mnie ten serial to takie pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na co trafisz w danym odcinku. Wszyscy kochamy jednak czekoladę, dlatego ciągle sięgamy do bombonierki. Podobnie jest z tą brytyjską produkcją. Obejrzysz jeden odcinek i będziesz chciał sprawdzić, co znajdziesz w następnym.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones