Recenzja serialu

Shin-chan (1992)
Andrzej Czeczut
Hongo Mitsuru
Akiko Yajima
Mirosława Krajewska

Czy to rano, czy o zmierzchu, lubię tyłek mieć na wierzchu!

Jako fan anime z pewnym dystansem zabierałem się do obejrzenia "Shin-chana". Obawiałem się tego, co zobaczę - słyszałem wiele pochlebnych opinii, miałem więc nadzieję zobaczyć coś dobrego. Z
Jako fan anime z pewnym dystansem zabierałem się do obejrzenia "Shin-chana". Obawiałem się tego, co zobaczę - słyszałem wiele pochlebnych opinii, miałem więc nadzieję zobaczyć coś dobrego. Z drugiej strony widziałem w Internecie zdjęcia, które jakoś niespecjalnie przekonywały mnie do obejrzenia - animacja dość dziwna, nawet jak na anime. Zdecydowałem się jednak zobaczyć, co mi szkodzi? Gdy po raz pierwszy usłyszałem tytułową piosenkę, jakoś do mnie nie przemówiła. Przemówiło natomiast to, co zobaczyłem chwilę później: mały chłopiec naśmiewający się z grubego zadka matki, czemu wtóruje ojciec, świńskie hasełka i sprośny humor. Bardzo zabawna była dla mnie czerwono-pomarańczowa plansza, przerywająca na chwilę akcję, odgłos pacnięcia i powrót do akcji - na pierwszy plan wysuwa się Shin-chan z olbrzymim komicznym guzem na głowie. Mimo iż znam to już z kilku innych anime, tutaj naprawdę mnie rozśmieszyło. Serial obfituje w różne sprośne sytuacje i zdarzenia - zarówno Shin-chan, jak i jego ojciec, Harry, uwielbiają oglądać piękne kobiety, dlatego rozglądają się za nimi na ulicy, a gdy Mitsy nie ma w domu, oglądają świńskie gazety. Shin-chan mimo młodego wieku jest strasznym kobieciarzem, natomiast jego teksty mające służyć podrywowi wprost rozbrajają (chociażby: "Kruszę sobie ciasteczka czekoladowe pod pachami - laski na to lecą!"). Do sprośnych (i zabawnych!) sytuacji można zaliczyć jeszcze... tyłek Shin-chana, który tak bardzo lubi obnażać przed innymi, czy jego "homoseksualne" skłonności, kiedy denerwuje Cosmo. Otwartość Shin-chana jest jego atutem: nie krępuje się, kiedy zagaduje do jakiejś "laski", mówi szczerze i otwarcie. Niekiedy nawet zbyt otwarcie, np. kiedy mówi: "Znowu mam sen z panią Dori, ale tym razem to ja jestem w majtkach...". Nie ujmuje to jednak nic z jego postaci, dla mnie wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej ją wzbogaca i daje większe pole do popisu. Oprócz tego Shin ma także kilka cech "bardziej ludzkich", np. gdy jego pies Lucky choruje, bardzo się o niego martwi, a gdy ojciec nie dotrzyma słowa, zaczyna płakać. Anime jest świetne także w warstwie tekstowej. Jakoś nie mogę przekonać się do anime, w którym postaci mówią po polsku, ale "Shin-chan" jest jednym z wyjątków - jak dla mnie, dubbing jest wykonany znakomicie, a te teksty... po prostu wyciskają łzy z oczu! Często muszę dusić w sobie śmiech, żeby nie obudzić innych, co okazuje się bardzo trudne. Tekściki Shina do gołego boogie, wspomniane wcześniej teksty służące podrywowi, odzywki do matki, znajomych, przypadkowo spotkanych ludzi... Masa naprawdę świetnych dialogów, może i głupich i niezbyt głębokich, jednak naprawdę śmiesznych. W pewnym momencie posunąłem się nawet do tego, że zacząłem spisywać co ciekawsze teksty, aby zawsze mieć je na wyciągnięcie ręki. Oprócz Shin-chana jest także wiele innych postaci, może i równie ciekawych, jednak mniej zarysowanych i wyraźnych niż on. Najważniejszą z nich jest bez wątpienia Mitsy, mam Shina. Stara się zachować spokój, kiedy Shin ją denerwuje, krytykując jej posiłki czy nie chcąc wykonywać jej poleceń. Ma równie dużo zabawnych tekstów co Shin-chan, swoim zachowaniem również potrafi rozśmieszyć widza. Jest głową rodziny, bo mimo wszystko, Shin-chan i Harry czują przed nią respekt. Shin i Mitsy to dwie postacie, które najczęściej pojawiają się w serialu. Inną postacią, która jeszcze jako tako została przedstawiona, jest Harry, żywiciel rodziny, jednak w porównaniu z Shinem i Mitsy, widujemy go raczej rzadko. Sam od siebie czasem potrafi rozśmieszyć, jednak prawdziwy śmiech zaczyna się dopiero wtedy, gdy towarzyszą mu Shin-chan albo Mitsy. Bardzo często miga się od spędzania czasu z rodziną, tłumacząc to pracą, co niesamowicie rozsierdza Mitsy. Charaktery tych trzech postaci zostały zarysowane w miarę wyraźnie, reszty, jak np. pani Dori, Max, Bō, Cosmo, Nini, pan Enzo, jest już uboższa - może i spotykamy ich często, ale przeważnie są oni tłem dla wydarzeń wokół Shina, rzadko poświęcane jest im więcej uwagi, jak np. w odcinku "Randka pani Dori", w którym najważniejsze jest życie uczuciowe nauczycielki Shina, który nieoczekiwanie wprasza się na randkę. Od czasu, kiedy po raz pierwszy usłyszałem słowa "Shin-chan, on do kłopotów głowę ma", moje nastawienie do "Shin-chana" zmieniło się diametralnie - dziś jest to jedno z moich ulubionych anime, mimo tego, że stylowo jest tak różne od "klasycznych". Zarazem jest jedną z moich ulubionych bajek i jednym z ulubionych seriali. A ta z pozoru nieszczęsna piosenka? Dziś nucę ją przy każdej okazji, tak wryła mi się w pamięć. Dla mnie cały serial to czysta rewelacja, jednak zdaję sobie sprawę, że nie każdemu taki typ humoru pasuje. Cóż, nie będę z tego powodu płakał - ja swoje wiem i z czystym sercem polecam "Shin-chana"; jeżeli masz odpowiednie poczucie humoru, będziesz zachwycony, jeżeli nie - żałuj, naprawdę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones