Recenzja serialu

Steven Universe (2013)
Ian Jones-Quartey
Joseph D. Johnston
Zach Callison
Maciej Falana

Dojrzewający serial

Cartoon Network niewątpliwie burzy pewne standardy, produkując serię w pewien sposób tak kontrowersyjną. Niezaprzeczalną jednak wydaje mi się potrzeba na wprowadzanie do mediów świeżych,
Walka o lepsze jutro zwykle odbywa się albo jawnie pod siedzibami państwowych instytucji, albo pod płaszczem pozornej cenzury w mediach. Artyści czują, że swoją pozycją w świecie mogą coś zdziałać, pokazać, uświadomić, a przynajmniej, że powinni próbować. Tak też Rebecca Sugar, wcześniej sukcesywna storyboardzistka serialu animowanego stacji Cartoon Network – "Pora na przygodę", stała się także pierwszą kobietą na stanowisku reżysera przy produkcji animowanego serialu pod tym samym logo, rozpoczynając tym samym subtelną walkę z między innymi: ignorancją, seksizmem i nienawiścią wśród ludzi.

Jej produkcja opowiada o drużynie humanoidalnych klejnotów z odległej planety, które po stoczeniu zwycięskiej bitwy o Ziemię pozostały na niej, wychowując syna swojej poległej przywódczyni. Główną i tytułową postacią jest tu właśnie Steven Universe, który łącząc cechy pozaziemskiego klejnotu i człowieka, poszukuje swojej własnej tożsamości i miejsca w świecie, poznając go i przeżywając mnóstwo przygód.
Linia fabularna serialu może wydawać się ledwo zauważalna, a wynikać to może z tego, że elementy spajające wszystkie odcinki mają dalekosiężne skutki. Pokazuje to, jak nasze pozornie bez konsekwentne działania mogą wpłynąć na naszą rzeczywistość w przyszłości. Wszystkie odcinki niczym małe puzzle łączą się w spójną, skomplikowaną całość, dzięki czemu my jako widzowie przeżywamy długą podróż, podczas której możemy obserwować powolny proces rozwoju postaci, poznawać ich lęki czy nawet być świadkami powstawania nowych. Tak jak fani cyklu o Harrym Potterze z każdym nowym filmem byli poddawani odmiennej porcji mroku i brutalności, tak samo "Steven Universe" (rzecz jasna z umiarkowaną, odpowiednią dla młodszych widzów dawką) dorasta wraz z wiernymi wielbicielami. Zabieg ten pozwala zaaklimatyzować się do cukierkowej i prostej oprawy przy okazji przedstawiając poważniejsze zagadnienia w przystępny dla dzieci sposób. Rebecca Sugar bowiem stosuje tu mnóstwo eufemizmów, metafor oraz symboli, i jest to niezwykle spójne nie tylko ze sposobem prowadzenia fabuły jak i z technicznym jej przedstawieniem - liczy się przesłanie i cel, a nie sposób w jaki zostaje on osiągnięty czy zobrazowany. Zasługą tej formuły jest uproszczony sposób projektowania postaci, kolorowania teł czy nawet animacji. Taki sposób pracy może wydawać się niechlujny, a jednak da się dostrzec estetyczne walory takiego stylu chociażby w wyjątkowym klimacie czy kontraście, który upiększa staranniej wykonane sceny.

Oprawa muzyczna natomiast nie pozostawia żadnej wątpliwości co do tego, że serial tworzony jest z rozmysłem i artystycznym natchnieniem. Każda piosenka to chwytliwa i pełna ładunku emocjonalnego opowieść o skrywanych głęboko uczuciach i pragnieniach. To niebywały tryumf twórców, w tym aktorów, którzy udowadniają, że są odpowiednimi osobami na właściwych stanowiskach. Każdy aspekt tego przedsięwzięcia jest dopracowanym i wartościowym dla widzów nośnikiem informacji o postaciach i zagadnieniach jakie porusza seria. Aspiruje do bycia zrozumiałym i przez dzieci, i przez dorosłych, ucząc w formie rozrywki.

Aktorstwo w serialu to istna parada (sic!) gwiazd, ponieważ w oryginalnej obsadzie możemy usłyszeć takie osobistości jak Estelle (w roli Granat), Nicki Minaj (w roli Sugilite), Susan Egan (w roli Rose Kwarc) czy Amanda Michalka (będąca również ko-producentką serialu, w roli Stevonnie). Nie są to bynajmniej tylko gorące nazwiska, ale także rozgrzane i pełne emocji głosy. Nie aż tak źle jest także przy obsadzie polskiej wersji językowej, ponieważ aktorzy samą barwą głosów nie tylko pasują do postaci, ale aż przypominają sam angielski dubbing, a zdarzają się performance bijące na głowę pierwowzór! Co do tłumaczenia nie mogę być jednak tak pobłażliwy, gdyż stanowi ono o niedbałości lub nieumiejętności twórców polskiej wersji językowej: przeinaczanie sensu zdań czy też nierytmiczność (co wpływa na niepoprawne akcentowanie przez aktorów głosowych). W skrócie: polecam oglądanie oryginalnych odcinków, jeżeli jest taka możliwość.

Merytorycznie Rebecca Sugar porusza w serialu wiele istotnych dla widzów, a w szczególności dorastających dzieci, kwestii takich jak nieradzenie sobie z samoakceptacją czy akceptacją środowiska, brakiem bliskich, wykorzystaniem (na różnych sferach życia), pewnością siebie, lękami czy niestabilnością emocjonalną. Postacie nie promują wyidealizowanych wzorców ciała, a nawet wręcz przeciwnie: główny bohater jest chłopcem z nadwagą, jego idealizowana przez wszystkich matka okazuje się być równie pulchną kobietą, ojciec chłopca to łysiejący mężczyzna z niespełnionymi marzeniami, a Drużyna Klejnotów składa się także ze "zbyt" niskiej Ametyst czy "zbyt" wątłej i kruchej Perły. Bycie "niepełnym", "wadliwym", "nie takim jakim powinno się być" to jeden z kompleksów z jakimi muszą radzić sobie bohaterowie i tym samym pokazują, że każdy jest inny i przy tym nie zawsze idealny, a dążenie do perfekcji jest chęcią zaakceptowania siebie takim jakim jesteśmy i odnalezieniem zalet (i byciem świadomym wad). I głównie na tym bazuje Sugar przy konstruowaniu fabuły: na szerzeniu akceptacji oraz poszanowania dla innych. Steven jest dzieckiem, które często mądrością i wyrozumiałością przewyższa starszych od siebie - jego formuła na rozwiązywanie problemów to rozmowa i chęć zrozumienia, odnalezienia dobra w przeciwniku. Jest postacią ciepłą, wrażliwą i bardzo pozytywną, odpowiednią dla młodszej widowni jako autorytet i obiekt do utożsamienia się. Pozostali bohaterowie to powielanie pewnego, znanego schematu: spokojna i silna Granat, rozrywkowa i brawurowa Ametyst czy zachowawcza i nudna Perła. Schemat ten jest jednak w pewien sposób przełamywany, ponieważ każda z tych osobowości jest bardziej głęboka i skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Sugar nie odbiega przy tym od schematu tak drastycznie, tak też rozwój postaci może wydawać się znajomy z innych tekstów kultury, ale nie popada tu w skrajność, można by rzec, że w pewien sposób dystansuje się od tego pozostawiając miejsce na bardziej niekonwencjonalne zabiegi. Nie ma tu jednak postaci - kolokwialnie mówiąc - głupich, takich z jakich można się szyderczo pod-śmiać. Nawet przy scenie typowych przytyków pod adresem mniej-buntowniczej (czyt. nie rozrywkowej, nudnej) postaci sytuacja wychodzi w obronie ofiary, gloryfikując ostatecznie powściągliwość, rozsądek i odpowiedzialność. Jest to cecha produkcji, która jest - moim zdaniem - bardzo potrzebna do uczenia dzieci odpowiednich wzorców, szczególnie, gdy cenzura brutalności i agresywności nigdy nie była przez twórców odpowiednio traktowana. To odróżnia "Stevena Universe" od dużej ilości kreskówek (nowszych czy starszych, bez wyjątku), w których dowcip dotyczy często tylko nierozsądnego zachowania czy odmienności innej postaci. Sugar chce oduczyć agresji i otworzyć na miłość. I do tego ostatniego przykłada dużą wagę.

W serialu miłość jest traktowana z powagą i szacunkiem, gdyż prowadzi w nim do poświęcenia czy szczęścia. Twórcy ukazują ją jako siłę łączącą dwie osoby (z naciskiem na bezosobowość), która daje życie i siłę, bezpieczeństwo i błogość. Nie ograniczają się jednak do tradycyjnych modeli relacji darzących się uczuciem osób. Wiemy, że choć klejnoty nie mają płci, to przybierają formę żeńską, pod takimi właśnie postaciami Szafir i Rubin okazują sobie sympatię. I choć dla niektórych może to być szokujące i nieodpowiednie dla dzieci, to serial bezpiecznie dystansuje się od generalizowania stosunków między postaciami. Relacje mogą być odbierane jako przyjacielskie, braterskie czy też właśnie takie o podłożu seksualnym, zależnie od interpretacji. Bierze się to stąd, że Sugar (choć sama przyznaje, że chciałaby jawnie ukazać homoseksualne relacje postaci) czyni z miłości siłę uniwersalną, od której zależny może być każdy, bez względu na jakiekolwiek cechy, idealnie obrazując powiedzenie "serce - nie sługa". I aby udowodnić, że serial jednak nie promuje nieodpowiednich dla dzieci (zależnie od poglądów) wzorców, podkreślę, że relacją gloryfikowaną w serialu jest heteroseksualny związek rodziców Stevena. Co więcej, jest on przedstawiany jako niezwykły i wyjątkowy szczególnie z racji tego, że łączy człowieka i klejnot, mężczyznę i kobietę. Niemniej jednak, Rebecca Sugar stara się na różne sposoby dać do zrozumienia, że istotną dla niej kwestią jest poszerzanie horyzontów światopoglądowych, wyrozumiałość, akceptacja i otwarcie się na miłość.  
Cartoon Network niewątpliwie burzy pewne standardy, produkując serię w pewien sposób tak kontrowersyjną. Niezaprzeczalną jednak wydaje mi się potrzeba na wprowadzanie do mediów świeżych, niekonwencjonalnych rozwiązań i zagadnień, żeby świat istotnie się zmieniał, a ludzie nie pozostawali tacy sami. Niechęć do nowej ramówki stacji jest bowiem bardzo niesprawiedliwa, ponieważ wątpliwe walory merytoryczne nie były obce także niektórym pozycjom z przeszłości. Jednak tak jak starsze, kultowe kreskówki były warte oglądania, tak nowe produkcje nie są od nich gorsze. "Steven Universe" udowadnia, że mogą być nawet lepsze. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones