PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=165277}

Chirurdzy

Grey's Anatomy
7,9 120 954
oceny
7,9 10 1 120954
Chirurdzy
powrót do forum serialu Chirurdzy

Przyznam się, że nie potrafię dokładnie zrozumieć zachowania Mer i Dereka w sezonie 11. Mam na myśli ich kryzys małżeński wynikający najwidoczniej z "różnicy interesów". Cały ten problem wydaje mi się dalece nienaturalny, ale może Wy pomożecie mi zrozumieć zamysł scenarzystów?

Mnie zawsze się wydawało, że jeżeli dwoje ludzi kocha siebie nawzajem prawdziwą, szczerą miłością - jeśli decydują się na założenie rodziny, posiadają dzieci itd. - to rodzina dla takiej pary jest ich świętością. Nie rozumiem, jak to możliwe, że żona, w tym wypadku Mer, praktycznie wymusza na swoim mężu opuszczenie jej i przede wszystkim dzieci i przyjęcie oferty pracy wiele kilometrów od aktualnego domu. Mogę zrozumieć chwilowy kryzys czy pewien konflikt/dyskusję w małżeństwie, wynikające z tego, że Mer jest przywiązana do Seattle i nie chce się przeprowadzać, że Derek z kolei pragnie podjąć wyzwanie nowej pracy i przenieść się do nowego miasta z całą rodziną - i trudno: oboje mają swoje racje i ambicje i argumenty, a więc: siadamy, zarywamy noc, i dyskutujemy do utraty tchu, aż znajdujemy wspólny konsensus dla całej rodziny. Ale nie potrafię zrozumieć, że żona kategorycznie mówi: ja się stąd - i dzieci - nie ruszę, a ty koniecznie wyjedź! Co to za pomysł, co to za zachowanie? Nie pojmuję! Przecież to jest jakieś wybitnie zimne, egoistyczne, niekobiece zachowanie - jakim cudem kobieta mając tak trudną, a wręcz toksyczną matkę, odbiera później ojca swoim własnym dzieciom, zmuszając go do opuszczenia rodziny?... Jaki ma w tym cel? Czy to naprawdę realne, żeby człowiekowi przesłoniły wartości takie jak rodzina, jak dzieci - kwestie i ambicje zawodowe?

Pomóżcie i wytłumaczcie! :)

drygonfly1281

Mer "odebrała" dzieciom ich ojca, bo Derek był nieszczęśliwy. Boczył się i świrował, że poświęcił się i zrezygnował z pracy. W pewnym sensie rozumiem Mer i Dereka też. Jeśli nikt nie jest pasywny w związku to zaraz mamy impas.

Pomijając sprawę feminizmu i tego, że Mer miała stać się drugim Thatcherem to myślę, że powinni się przeprowadzić, a Mer powinna ustąpić... Może wtedy to by uratowało ich relacje, a może by tylko odwlekło rozpad małżeństwa, tak jak było w przypadku matki Mer i jej ojca.

ink1313

No dobrze - ale jeśli nad rodziną nie wisi jakieś straszne widmo zagłady finansowej i nie ma obiektywnego egzystencjalnego powodu, by małżonkowie rozdzielali się w związku z wyjazdem "za chlebem", to chyba nie można tego uznać za słuszne moralnie, że np.: Derek i Mer postanowili się rozdzielić w imię swoich indywidualnych karier zawodowych?

Poza tym w Mer faktycznie odezwał się jakiś pierwiastek co najmniej feministyczny - mam wrażenie, że ona zaczyna się zachowywać jak Elis, a przecież wcześniej serial przez cały czas prowadzony był tak, że w przypadku Mer jednak "daleko upadło jabłko od jabłoni". Odnoszę dlatego wrażenie, że serial przestał być wiarygodny jeśli mowa o oddaniu na ekranie poprzez losy postaci pewnych realnych zawirowań obyczajowych "z życia wziętych". Rozumiem, że serial ciągnie się już długo, musi to oczywiście nieść ze sobą konsekwencje fabularne - bohaterowie mają już za sobą mnóstwo rozmaitych przeżyć, muszą więc ewoluować jak gdyby duchowo poprzez te wszystkie doświadczenia życiowe... No ale jednak czymś innym jest taka autentyczna "ewolucja duchowa", a kompletna przemiana osobowości - Mer zdaje mi się w tym momencie zupełnie inną osobą, niż była od początku serialu, nie w sensie takim, że dorosła, stała się już w zasadzie wytrawną specjalistką chirurgii ogólnej: ja mówię o tym, że zupełnie jej nie poznaję - aż tak mocne przemiany wewnętrzne przecież w ludziach nie zachodzą na taką skalę chyba... Czy się mylę?

drygonfly1281

Warto wspomnieć, że oboje są chirurgami, co przekłada się na to, że w pewnym sensie są egoistyczni i wyczuleni na punkcie karier (kompleks boga). Derek sobie tłumaczy podjęcie pracy jako możliwość naprawy czegoś w świecie, poza tym wspomniane było, że to jego wymarzona praca. Derek bardzo się nie zmienił, zawsze miał świra na swoim punkcie.

A co do Mer to ona jak nie chciała przez te wszystkie sezony być swoją matką, tak teraz nie chce być swoim ojcem, dochodzą do tego słowa Cristiny, że to ona jest Słońcem i mamy Mer, która ze złych powodów, bo na przekór swoim rodzicom stara się być dobrą matką, której nie miała i równym partnerem w swoim małżeństwie, czego w małżeństwie jej rodziców nie było.
Samo to nie jest złe, argumenty obu stron nie są złe, zły jest brak porozumienia.

drygonfly1281

Derek sam podjął decyzję że powinni wyjechać, gdyż jego praca u Prezydenta jest ważniejsza od pracy Mer. Oczywiście powiedział, ze załatwi pracę Mer i ja się jej wcale nie dziwię, że się nie zgodziła. Po pierwsze jej całe życie jest w Seattle, po drugie całe studia pracowała sama na swój sukces i nie chciała żeby ani jej nazwisko ani związek z asystentem Derekiem wpłynął na jej karierę więc taka propozycja od razu skojarzyła jej się, że będzie taka jak jej ojciec.

Derek później zdecydował, że rodzina jest dla niego ważna i specjalnie został dla niej, ale co z tego, że wszystkich dookoła winił, a w szczególności Mer, że to dla niej zrezygnował z pracy u prezydenta. Dlatego Mer kazała mu jechać, uwolniła go od siebie gdyż wiedziała, że dopóki zostanie z nią żadne z nich nie będzie szczęśliwe.

Ten związek ma jeszcze szanse , ale tylko wtedy kiedy Derek zrozumie, że zostanie z rodziną w miejscu gdzie oboje z Mer mają pracę dzieci szkołę, przyjaciół nie jest to poświecenie a przywilej i że zostaje w domu z przyjemnością i nie wymaga wdzięczności od Mer.

Mam nadzieję, że zrozumieliście przekaz mojej myśli ;)

ocenił(a) serial na 10
drygonfly1281

Ja uważam, że Derek podjął dobra decyzję, wyjeżdżając z Seattle. Przez całe 10 sezonów akcja kręciła się wokół Meredith i to dla niej musiał dużo poświęcić. W 10. sezonie sam powiedział, że zostanie w domu z dziećmi, a ona będzie prowadzić badania. Do tego dochodzi uraz ręki, który wykluczył go na jakiś czas z sali operacyjnej. Derek jest w pewnym sensie niespelniony. Ma 4 (chyba) siostry, więc teoretycznie wie jak obchodzić się z kobietami. Dlatego ślepo zgadzał się na wszystko, co chciała Meredith: został w Seattle, kiedy radził jej wyjazd i rozwój swojej kariery. Mimo, że jest sławnym chirurgiem ma jeszcze większe ambicje. Pokazał to, gdy pracował z Lexie i chciał uratować tego chłopca z guzem na kregoslupie. Meredith powinna już dawno pozwolić mu wyjechać. Jeśli sama chciałaby się rozwijać pojechała by z nim i niekoniecznie była by "przycmiona". Prawda jest taka, że zawsze była "sloncem". Cristina tak mówiła, bo nie lubi Dereka i sama osiągnęła już sukces. Chciała tylko, żeby przyjaciółka jej dorównala .

A tak na serio. To jest serial i nie ma się co dziwić, że niektóre wątki wzbudzają silne emocje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones