PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10031797}

Maestro na wyspie

Maestro
7,3 1 001
ocen
7,3 10 1 1001
Maestro na wyspie
powrót do forum serialu Maestro na wyspie

Ciekawe, czy serial “Maestro na wyspie” stanie się dla wyspy Paksos tym, czym stał się film “Mamma Mia” dla wyspy Skopelos. Zasięg inny: “Mamma Mia” kinowa, “Maestro” – streamingowy, ale ... kto wie?

Reżyser serialu, Christoforos Papakaliatis [gr.: Χριστόφορος Παπακαλιάτης], znany nam jako aktor choćby z filmu „Bóg kocha kawior” [tytuł w Grecji: “Ο Θεός αγαπάει το χαβιάρι”/ “ O Theos agapaei to haviari”, tytuł międzynarodowy: “God Loves Caviar”], a jako reżyser – z filmu „Rozdzielne światy” [„ Ένας άλλος κόσμος „ / Enas allos kosmos/ ang: "Α world apart"] czy “Jeśli” [„Αν”/„An”], osadził bohaterów właśnie na niewielkiej wyspie Paksos położonej na Morzu Jońskim. Co prawda gdzieś tam mignęły nam i Ateny, ale to Paksos jest tym tłem, które zdjęciowo zostało pokazane bardzo ładnie i w ilości jak dla mnie akuratnej.

Na wyspę Paksos w czasie niedawnej pandemii przybywa Orestis, muzyk, nazywany przez miejscowych nauczycielem (w tej roli – reżyser, który jest również autorem scenariusza). Ma przygotować tu Festiwal muzyki. Oczywiście, jak to w małych społecznościach bywa, od razu zwraca na siebie uwagę, uwagę zwraca na niego i młodziutka Klelia, z którą relacje dla otoczenia od razu są jasne. W mniejszych społecznościach, jak tak mała wyspa, od razu widać wszelkie nowości, wszelkie odmienności, widać w zasadzie każdy krok każdego. Orestis jako mieszkaniec wyspy staje się częścią jej społeczności i uczestniczy w jej życiu codziennym.

I okazuje się, że na małej wyspie, na której wszyscy wszystko i o wszystkich wiedzą, prowadzi się nielegalne interesy, pierze się brudne pieniądze, że i tu występuje dramatyczna przemoc domowa, a pomocy znikąd. Więcej, widać kompletny brak nietolerancji dla jakichkolwiek odmienności i to nie tylko u prostego, żeby nie powiedzieć: prymitywnego rybaka, ale i niby światłego, wykształconego kandydata na burmistrza.

Reżyser nie pokazuje nam w tym filmie nikogo szczęśliwego, co może zastanawiać, ale i rodzić pytania: czy uważa, że nie ma ludzi w pełni szczęśliwych, że każdy skrywa w sobie jakieś mniejsze czy większe tajemnice i traumy z przeszłości, czy też chce skupić się na pokazaniu problemów naszego świata.

Problemy, jakie widzimy wśród społeczności wyspy Paksos są problemami każdej społeczności, także i naszej, polskiej. To są problemy naszych czasów, choć niektóre z nich miały miejsce i 50 lat temu. Cóż, historia zatacza czasem koło i lubi się powtarzać. A powody dla niezadowolenia z życia są przeróżne. Wielu problemów urastających do dramatów można byłoby uniknąć, gdybyśmy byli bardziej stanowczy, gdybyśmy chcieli walczyć o swoje szczęście, gdybyśmy wreszcie byli bardziej tolerancyjni dla innych.

Bardzo dobrze oglądało mi się ten serial, nad wyraz dobrze! Oczywiście, jak to przy produkcjach greckich: nie jest on pozbawiony pewnego rodzaju “teatralności”, ale to jedna z cech kina greckiego, przy czym tu mamy z nią do czynienia w umiarkowanym zakresie, więc nie bardzo przeszkadza. Zaskakuje naprawdę niezła gra aktorów. Przyznam, że ta chemia, która pojawia się pomiędzy Klelią i Orestisem aż wylewa się z ekranu. Jeśli to rzeczywiście tylko gra to aż zaskakuje. A czy można nie pokochać Marii, genialnie zagranej przez Marię Kavogianni [gr.: Μαρία Καβογιάννη], znaną nam także z filmu „Rozdzielne światy”? A przecież nie tylko te postaci zasługują na uwagę.

Zaskakuje i muzyka. Ta jest ważnym elementem tego filmu i to nie tylko z uwagi na przygotowania do Festiwalu muzyki na Paksos. Muzyka przewija się przez cały serial i jest różnorodna. Znajdziemy tu i szlagiery ze świata, i coś z klasyki, ale i greckie wspaniałe utwory, w tym i takie, które dzięki serialowi przeżywają drugą młodość. Takie utwory jak “Prosefchi” [gr.: Προσευχή] Haris Aleksiju [gr.: Χάρις Αλεξίου] czy “Tichero asteri” [gr.: “Τυχερό Αστέρι”] mają już po 10 i znacznie więcej lat, a dziś, dzięki serialowi, są z pewnością przez wielu dopiero odkrywane. I dobrze: na odkrycia nigdy nie jest za późno!

Na osobne zdanie zasługuje rola wielkiej Haris Aleksiju, która wcieliła się w rolę babci głównej bohaterki. Co za wspaniała postać! Dobrze się stało, że Aleksiju zaangażowano do tego serialu: jest jego wielkim, nie do oceny, jak wielkim, walorem, a nadto cieszy, że wciąż jest obecna wśród nas. Kilka lat temu ta znakomita piosenkarka zapowiedziała pożegnanie ze sceną, co wiele serc napełniło smutkiem. I oto proszę: Harula, ta tak droga i Grekom, i nam Harula, znowu jest z nami w jakże odmiennej roli. I to jakiej roli! Wielkie brawa dla Artystki! I wielkie brawa dla granej przez nią postaci: cudowna babcia!

W serialu tym aż trudno znaleźć minusy: jest niemal perfekcyjnie i bardzo ciekawie zrobiony. Plusów jest tak wiele, że przesłaniają wszelkie niedociągnięcia. Kto potrafi oprzeć się temu niezwykłemu turkusowi wód Morza Jońskiego? Kogo nie zaczarują wspaniałe jaskinie czy wznoszące się niemal pionowo doskonale ukształtowane skały? Kto nie wzruszy się zgłębiwszy historię Haris i Dionisisa, przy jej zakończeniu? Ja przyznaję: poczułam łzy pod powiekami.

Ten serial pokazuje nasz świat. Kto powie, że obrazy i to, co chce przekazać reżyser - jest mu obce? Znajdziemy tu to, co nas od początku istnienia otacza: porywy serca i namiętności, fale smutku, fatalne wybory, dążenie do szczęścia, uczucie przegranego życia, ból rozstania. Znajdziemy tu i rozczarowania dorastającego młodego człowieka, odkrycie, że ten świat wcale nie jest tak idealny, jak mu pokazywano wcześniej, że jest pełen fałszu i zakłamania. Komu takie odkrycia są obce? On doskonale wpisuje się w życie każdego z nas. Czy istnieje ktoś, kto nie zna mediów społecznościowych, czy ktoś nie był świadkiem zwrócenia uwagi: “Odłóż ten telefon, kiedy siedzisz przy stole”? Kto nie był świadkiem nietolerancji w przypadku problemów z tożsamością płciową? To naprawdę ważny serial poruszający wiele problemów tego świata. Niebanalnych problemów. I obala mit o sielskim, niemal beztroskim życiu na greckich wyspach.

Raptem tydzień temu serial rozpoczął na platformie Netflix swą podróż przez świat. Ja wróżę mu sukces i powodzenie: każdy się w nim odnajdzie jak w swoim świecie. Obrazy, muzyka, problemy, z którymi każde społeczeństwo się boryka. I jeszcze ten tytuł: “Maestro”. Prosty dla każdego języka.
Brawo Christoforos Papakaliatis!

Jeśli przy tym serialu mam się do czegoś przyczepić to do tłumaczenia. Nie wiem, kto tłumaczył, ale w czasie oglądania byłam kilkakrotnie nieprzyjemnie zaskoczona. Oglądałam wersję z polskim lektorem, ale słyszałam język grecki. Naprawdę warto wiedzieć, że patologos [gr.: παθολόγος] z greckiego to nie patolog po polsku, a internista. Nie wiem, jak to wygląda w wersji z napisami (obejrzę za czas jakiś po raz drugi w tej wersji dla języka).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones