Mam podobne odczucia co do trzeciego odcinka. Z drugiej strony twórcy muszą jakoś zapełnić sezon pokazując wczesniejsze morderstwa, bo ile można walić retrospekcji z Giannim itp. (tak na prawdę sedno historii Versace pokazal 1 i 2 odcinek). Poza tym jest to w pewnej mierze konieczne do zarysowania profilu psychologicznego zabójcy. Mi brakowało w tym odcinku jeszcze tego barokowego przepychu Versace, ktory w dwóch pierwszych odcinkach był fenomenalnie zarysowany. Choć nie lubię stylistyki Versace, to muszę przyznać, ze serial pokazuje ją w taki sposób, ze zaczynam rozumiec, ze ludziom to sie podoba. Co do kolejnych odcinków to najbardziej czekam na sceny z Donatellą, bo Cruz w tej roli jest niesamowita.

O - ja mam całkowicie inne zdanie:)

Uważam, że rola żony to był majstersztyk - a odejście od rodzinki Versace to wspaniały pomysł. Przecież to był szczyt oszustwa (wyżyny największej hipokryzji) - kiedy kobieta - doskonale zdająca sobie sprawę, że jej mąż prawdopodobnie sypiał ze swoim mordercą ( a na pewno z innymi mężczyznami) - postanawia milczeć i jeszcze dodatkowo chronić własną prywatność i prywatność swego męża. I aktorka to zagrała - niby lodowa, majestatyczna królowa, którą gniew spala od środka.

Aktor grający Andre Cunnana ciągnie cały serial. Bo chyba to o niego chodzi w tym serialu - a nie o rodzinkę Versace, której jeden przedstawiciel przypadkowo poznał Cunnana:).

Czyli ja nie mam nic przeciwko - aby odejść trochę o historii zabójstwa Ganniego - i jednak dowiedzieć się więcej o samym seryjnym mordercy - który jest głównym bohaterem. I nie mam nic przeciwko - aby poznać i zobaczyć inne jego ofiary i inne jego morderstwa.

Na koniec pierwszego odcinka, Donatella zrobiła to zebranie gdzie (o ile dobrze pamiętam) zakazała rozmawiać na temat Gianniego i tego co się działo w jego prywatnym życiu. To był by fajny zabieg, gdyby nie to że Gianni pojawia się znowu w kolejnym, trudno. Za to skupienie się na mordercy, jest dla mnie jak najbardziej na plus. No cóż, może serial na tę chwile ma niewiele wspólnego z tytułem, ale za to w ciekawy sposób opowiada historie mordercy, rewelacyjnie zagranego mordercy.

Sama postać tej babki to ciekawy wątek, pewnie. Gdybym odpowiadał za casting, a dodatkowo miał górę hajsu i znajomości, to obsadziłbym w tej roli Laurę Linney albo Jane Fondę. Albo nawet Joan Collins :D Po prostu kogoś zdolniejszego.

No i tak, tytuł może wprowadzić w błąd, ale nazwisko Versace'ego jest bardziej sprzedajne, niż jakiegoś tam Cunanana. Z drugiej strony ile można wycisnąć z Versace, jego partnera, Donatelli i tego co dzieje się dookoła ich działalności? Pewnie nie dziesięć odcinków.

4 i 5 odcinek - jestem na tak. Podoba mi się sposób opowiadania tej historii, nie po kolei, trochę od końca. W sumie w odcinku 4 poszedłbym jeszcze dalej i zaczął od wejścia policji do mieszkania, kiedy jeszcze nie wiadomo czyj trup leży owinięty dywanem. Natomiast 5 najbardziej mną wstrząsnął. Sceny z armii są bardziej brutal i scary niż wszystkie dotychczasowe morderstwa.

trzeci odcinek był też świetny a czwarty to wogóle. bardzo dobrze że nie było rodzinki V przez chwilę bo Gianni nie był jedyną ofiarą Cunanana.

Rzeczywiście ten odcinek był najsłabszy.