Film interesujący, nie zasłużył na tyle słów pustej krytyki, która ograniczyła się tylko do brutalnej sceny gwałtu. To prawdziwa, rzeczywiście chwilami brutalna historia, ale to historia o nas, o tym, co może się przytrafić, o istocie miłości i zemsty. To faktyczna historia, a fakty to fakty, nie ma złych czy dobrych. "Nieodwracalne" jest filmem o najbardziej ludzkiej tragedii, która może się wydarzyć - tragedii, która jest przypadkowa, wszystko niszczy i jest nieodwracalna. W tym filmie nie ma rzeczy nieuzasadnionych! Scena gwałtu, wokół której ogniskuje się cała akcja jest przejmująca i prawdziwa. Jak można było nakręcić film bez tej sceny? Poza tym mogę się domyślać, co się w tym filmie nie podoba: realność, namacalność i prawdziwość okrucieństwa. Myślę, że tak wygląda morderstwo, że tak właśnie wygląda gwałt. Ludzie nie lubią oglądać takich scen, bo w telewizji albo w głupich filmach akcji, gdzie krew tryska strumieniami a ciała zabawnie podskakują w rytm maszynowych karabinów, śmierć jest zbanalizowana. W tym filmie nie. "Nieodwracalne" to film, który do głębi porusza i jest pełen humanizmu. Niezaprzeczalną, bowiem prawdą jest to, że czasami zachowujemy się jak zwierzęta. Łatwiej jest oburzać się niż przyznać, że to prawda, a my wszyscy tak bardzo lubimy łatwe i proste rozwiązania. Obłudnych ludzi ten film będzie szokował, a prawda jest taka, że więcej pustej, niczym nieusprawiedliwionej brutalności, jest w bezsensownych amerykańskich produkcjach. Ten film, to według mnie bardzo dobre, egzystencjalne kino, mimo że opowiedziane bardzo radykalnym językiem. Tego filmu nie można polecić (dlatego po części rozumiem recenzentów), wybranie się na niego do kina to decyzja, którą każdy musi podjąć sam i musi wziąć na siebie odpowiedzialność za tę decyzję. Mogę polecić tylko pytania, które można sobie zadać przy podejmowaniu tej decyzji: czy chcę poznać brutalną prawdę, o sobie, o życiu? Czy jestem przygotowany na tą prawdę? Czy mielizna otaczającej nas zewsząd podkultury zabiła moje prawo do tej prawdy? A może pozwolę innym szukać tej prawdy i odnajdywać ją, a sam zostanę tu gdzie jestem bezpieczny, nienarażony na to, że mój świat "z serialu telewizyjnego" runie nieodwracalnie? Polecam refleksje!