Recenzja filmu

Camp Rock (2008)
Matthew Diamond
Agnieszka Mrozińska
Marcin Bosak

Obóz mało rockowy

Trudno zostać obojętnym wobec wysypu disneyowskich produkcji filmowych, które ostatnimi czasy podbijają serca młodzieży. Trudno nie słyszeć rozprzestrzeniających się plotek o nowo wypromowanych,
Trudno zostać obojętnym wobec wysypu disneyowskich produkcji filmowych, które ostatnimi czasy podbijają serca młodzieży. Trudno nie słyszeć rozprzestrzeniających się plotek o nowo wypromowanych, błyszczących i ślicznych gwiazdkach ekranu. Z niemałą ciekawością i w ramach powrotu do dzieciństwa, postanowiłam sprawdzić, czym bym się ekscytowała, gdybym była kilka lat młodsza... Uzdolniona muzycznie Mitchie marzy tylko o jednym - aby w wakacje pojechać na obóz o krzykliwej nazwie Camp Rock, gdzie utalentowana młodzież ma szansę doszlifować i poszerzyć zakres swoich umiejętności pod okiem wyspecjalizowanej kadry muzycznych profesjonalistów. Marzenia Mitchie się spełniają, kiedy jej mama cudownym zrządzeniem losu dostaje pracę głównej kucharki na obozie. Dziewczyna jest oczywiście wniebowzięta. Oto ma szansę być wreszcie taką, jak inni, akceptowaną i lubianą, ma szansę zacząć wszystko od nowa, pokazać się z tej lepszej strony. Wystarczy tylko skłamać na temat zawodu wykonywanego przez swoich rodziców. Od tej pory pozorna beztroska zaczyna się powoli komplikować, kiedy do głównych zajęć Mitchie dołącza ukrywanie swojej prawdziwej tożsamości. Żeby było ciekawiej, w życiu naszej bohaterki pojawia się, po pierwsze: ogromna zołza i główny czarny charakter, rządząca wszystkimi blondwłosa córka słynnej piosenkarki, Tess Tyler, po drugie: superprzystojny i nieokrzesany członek popularnego zespołu Connect 3, Shane Gray (w jego roli jeden z braci Jonas - tu wstawić histeryczne piski nastoletnich fanek). Bez owijania w bawełnę - aktorstwo kuleje, od strony muzycznej film również nie jest jakimś arcydziełem, a rocka to w nim tyle, co kot napłakał. Odtwórczyni głównej roli, Demi Lovato, niesamowicie irytuje swoim bezustannym szczerzeniem zębów, a jedyną postacią, którą polubiłam, był główny zarządca obozu, Brown Cesario, co raczej nie było zamierzeniem producentów. "Camp rock" nie trafił w moje gusta, chociażby dlatego, iż jest to lekkostrawny film dla młodszego pokolenia (chociaż znowu wcale taka stara nie jestem), dlatego na pewno przypadnie do gustu niejednemu nastolatkowi. Może nawet któryś dostrzeże podany na tacy i dla pewności udekorowany bitą śmietaną morał, mówiący, że najważniejsze w życiu jest bycie sobą, co, jak zakładam, było głównym celem, tuż po zarobieniu pieniędzy i wypromowaniu nowych "aktorów". Jak na rozrywkowy film dla niewymagającego, młodego widza, "Camp Rock" spisuje się raczej dobrze - brak seksu, brak przemocy, jakiś morał też się znajdzie. Szkoda, że brakuje pewnej głębi, do których zdążył nas przyzwyczaić Disney, jak chociażby w cudownym "Królu lwie" czy pierwszej części "Opowieści z Narnii". I, szczerze mówiąc, gdybym miała wybrać się do kina z młodszą koleżanką, zabrałabym ją na "Szkołę rocka". Nazwa podobna, a rozrywki o wiele więcej.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mam nieco sceptyczne podejście do produkcji Disneya, zwłaszcza po obejrzeniu cukierkowego i nudnego „High... czytaj więcej
Disney Channel w kategorii "muzyka" cieszy się ostatnio złą sławą, a to przez "High School Musical" (i... czytaj więcej
Przeglądając ostatnio, jakie filmy lecą w telewizji, natrafiłem na film „Camp Rock” na Disney Chanel.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones