Recenzja filmu

Sierociniec (2007)
J.A. Bayona
Belén Rueda
Fernando Cayo

Uwierz, a zobaczysz...

Jedną z największych tragedii, jakiej może doświadczyć rodzic, jest zaginięcie ukochanego dziecka. Wszystko inne przestaje być wtedy istotne, nieważny jest sen, posiłek, praca, liczy się tylko
Jedną z największych tragedii, jakiej może doświadczyć rodzic, jest zaginięcie ukochanego dziecka. Wszystko inne przestaje być wtedy istotne, nieważny jest sen, posiłek, praca, liczy się tylko jak najszybsze odzyskanie zagubionej pociechy. Ciągła niepewność, czy dziecko żyje, czy nic mu nie jest, czy jest bezpieczne, w połączeniu z długimi, czasami bezskutecznymi poszukiwaniami, mogą prowadzić nawet do obłędu. Właśnie z takim nieszczęściem przyszło zmierzyć się Laurze – głównej bohaterce filmu "Sierociniec" w reżyserii Juana Antonio Bayony.

Laura (Belén Rueda) wczesne lata swojego dzieciństwa spędziła w sierocińcu, wychowując się z innymi sierotami, które były wówczas jej jedyną rodziną. Miała jednak więcej szczęścia od pozostałych dzieci i pewnego dnia trafiła pod opiekę rodziny zastępczej. Już jako dorosła kobieta, razem z mężem Carlosem (Fernando Cayo) i adoptowanym synem Simónem (Roger Príncep), wraca do opuszczonego sierocińca, by stworzyć w nim ośrodek dla dzieci specjalnej troski. Wszystko zdaje się być w jak największym porządku, ale do czasu, gdy Laura zaczyna dostrzegać dziwne zachowanie u syna. Simón twierdzi bowiem, że znalazł sobie nowych przyjaciół, których tylko on widzi i z którymi ostatnimi czasy dosyć często się bawi. Zaniepokojona opowieściami syna Laura wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa, zaczyna podejrzewać, że opustoszały dom skrywa jakąś mroczną tajemnicę. W dniu otwarcia ośrodka Simón znika. Bezowocne próby jego odnalezienia działają niekorzystnie na psychikę Laury. Kobieta postanawia odszukać syna wszelkimi, nie zawsze racjonalnymi metodami. Czas zdecydowanie nie działa na jej korzyść, tym bardziej, że chłopiec jest bardzo ciężko chory.

Mała Laura, wychowując się w sierocińcu, nie wiedziała tak naprawdę jak to jest mieć prawdziwą rodzinę, ile szczęścia niesie ze sobą jej posiadanie i jak bezcenną wartością potrafi być miłość najbliższych. Doświadczenia z dzieciństwa i późniejsze życie w rodzinie zastępczej sprawiły, że dorosła już Laura ceni sobie dobro i szczęście swoich bliskich bardziej od czegokolwiek innego. Po nagłym zniknięciu Simóna oddaje się bez reszty jego poszukiwaniom. Gdy po wielu nieudanych próbach odnalezienia chłopca wszyscy (łącznie z Carlosem) zaczynają wątpić w szczęśliwe zakończenie sprawy, jedynie ona wciąż się nie poddaje i mocno wierzy, że wkrótce Simón wróci do domu cały i bezpieczny. Jej niebywała determinacja, upór i pragnienie odszukania syna są naprawdę godne uznania. Mimo tego, iż chłopiec nie jest jej biologicznym dzieckiem, bohaterka pokazuje nam, czym jest prawdziwa rodzicielska miłość.

Mimo tego iż film utrzymany jest w mrocznym, tajemniczym klimacie, nie jest to tak naprawdę typowy horror, po którym nie można zasnąć przez pół nocy. Jest w nim co prawda kilka scen, które mogą przerazić, lecz jego fabuła skupia się raczej na dramacie głównej bohaterki, na jej rozterkach, strapieniach i ciągłych, niekiedy wręcz rozpaczliwych próbach odnalezienia syna.

"Sierociniec" stał się dosyć głośny za sprawą jednego z jego producentów – Guillermo del Toro, reżysera znakomitego "Labiryntu Fauna". Tak naprawdę to dzięki niemu film trafił do szerszej widowni i stał się bardziej znany od wielu innych hiszpańskich produkcji. Juan Antonio Bayona w swoim debiucie stworzył całkiem porządny, mroczny, trzymający w napięciu film z dobrymi rolami Belén Ruedy, małego Príncepa i Geraldine Chaplin jako medium oraz niezłymi zdjęciami i muzyką. Nie bezpodstawnie niektórzy porównują go z "Innymi". "Sierociniec", podobnie jak film Amenábara, także bowiem ukazuje dramat matki, która jest gotowa do wszelkich poświęceń, aby tylko zapewnić swemu dziecku spokój i bezpieczeństwo. Film Bayony nie jest jednak typowym horrorem, bliżej mu już do dramatu z elementami grozy. Del Toro twierdzi, że jest to najlepszy hiszpański film tego gatunku, jaki do tej pory powstał. Czy rzeczywiście tak jest? Oceńcie sami.

Juan Antonio Bayona to nowa postać w świecie filmu, więc jak na razie dużo powiedzieć o nim nie można. Udany debiut w postaci "Sierocińca" pozwala mniemać, że ślad po nim tak szybko nie zaginie i wkrótce reżyser uraczy nas swoimi nowymi projektami. Czy będą one w stylistyce "Sierocińca"? Czas pokaże…
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przystępuję do recenzji "Sierocińca" z jednej strony zachwycony filmem, a z drugiej strony zdumiony... czytaj więcej
„My, którzy jesteśmy blisko śmierci, my, jesteśmy bardziej podatni na te sygnały” - sygnały dusz małych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones