Krótki film o niespełnionej miłości

Vivian Conrad (Susan Lucci) jest piękna i bogata. Niestety, życie małżeńskie nie satysfakcjonuje jej, ponieważ czuje się niekochana. Mąż Justin (Barry Bostwick) stale wyjeżdża w interesach.
Vivian Conrad (Susan Lucci) jest piękna i bogata. Niestety, życie małżeńskie nie satysfakcjonuje jej, ponieważ czuje się niekochana. Mąż Justin (Barry Bostwick) stale wyjeżdża w interesach. Pewnego dnia "słomiana wdowa" poznaje na basenie 19-letniego Matta (Patrick Van Horn), przystojnego trenera pływania swojej córeczki. Doświadczona kobieta z łatwością wyczuwa zainteresowanie młodzieńca. To jej imponuje i zachęca do nawiązania romansu. Zakochany w Vivian do szaleństwa, Matt z dnia na dzień staje się zaborczy i zazdrosny. Pragnie mieć namiętną kochankę tylko dla siebie i uważa, że nie powinni dłużej ukrywać swej wielkiej miłości przed Justinem. Osaczona i udręczona jego nachalnością Vivian w końcu postanawia zerwać kłopotliwą znajomość. I dopiero wtedy nastoletni kochanek dowiaduje się, że dla Vivian ich związek jest jedynie przygodą. Ona nie zamierza dla niego rezygnować z komfortowego życia u boku męża. Okazuje się jednak, że sprawy zabrnęły już za daleko. Opętany miłością Matt nie daje za wygraną, usiłując wszelkimi sposobami odzyskać ukochaną. Kiedy kolejne próby kończą się niepowodzeniem, kochanek decyduje się na ostateczny krok. Wydawać by się mogło, że produkcje tworzone do telewizji z pozoru są słabe i niegodne uwagi. Zgadzam się z tym, choć dobrze wiemy, że od każdej reguły są wyjątki. Jednym z nich jest ten właśnie amerykański kryminał. Narzuca się więc pytanie, co w nim jest godnego polecenia. Otóż, w głównej mierze, sprawnie opowiedziana historyjka, która fabułą wręcz żenująco przypomina sześć lat młodsze "Fatalne zauroczenie" Adriana Lyne'a. Moje wrażenie jest jednak pozytywne, klimat obu filmów można śmiało przyrównać, nie potrafiłbym wyróżnić lepszego wśród nich. Jeśli jednak miałbym do wyboru obejrzeć dziś, po latach, jeden z tych dwóch filmów, zdecydował bym się właśnie na "Pomiędzy miłością a nienawiścią", ze względu na o niebo lepsze zakończenie. Kiedy w "Fatalnym zauroczeniu" reżyser zaserwował nam happy end, w filmie Roda Hardy'ego możemy odczuć powiew świeżości i po seansie śmiało powiedzieć: "Tego jeszcze nie było". Mogę tylko zdradzić, że końcówka w "Pomiędzy miłością a nienawiścią" jest inna od wszystkich tego typu produkcji. Choćby ze względu na nią warto poświęcić chłodny wieczór, by wraz z bohaterami tego mrocznego kryminału przeżyć romantyczną, letnią przygodę. Co jeszcze w filmie jest godne polecenia? Tak więc pójdę na łatwiznę i powiem, że po prostu klimat. Mroczny i pochmurny prowadzi nas po samo brutalne zakończenie. Brzmi ciekawie? Polecam ten film, gdyż zdaję sobie sprawę, że mało kto miał okazję zapoznać się z jego lekturą. Nie jest to wszakże pozycja warta przewertowania wszystkich wypożyczalni w mieście, ale mimo to warto poczekać, aż nasza telewizja przypomni sobie o tym świetnym thrillerze.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones