Recenzja filmu

Krótkie spięcie (1986)
John Badham
Steve Guttenberg
Ally Sheedy

Potwór Frankensteina w wersji dla dzieci i młodzieży

Usiłując otrząsnąć się z traumy, jaką był dla mnie "Wall-E", postanowiłem przypomnieć sobie, jak po ponad dwudziestu latach od premiery prezentuje się duchowy tatuś pixarowego hitu (tak, mniej
Usiłując otrząsnąć się z traumy, jaką był dla mnie "Wall-E", postanowiłem przypomnieć sobie, jak po ponad dwudziestu latach od premiery prezentuje się duchowy tatuś pixarowego hitu (tak, mniej więcej coś takiego nazywamy aliteracją). Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że będzie fatalnie – film podobał mi się, gdy dawno temu oglądałem go na wypożyczonym VHS, ale byłem wtedy w wieku, w którym film ze Schwarzeneggerem albo transformerami sprawiał mi więcej radości niż towarzystwo dziewczyn. "Krótkie spięcie" jest bajką o robocie (jak Wall-E), który wygląda jak wyposażona w ramiona lornetka, zamontowana na podwoziu małego czołgu (jak Wall-E), zwanym Numerem 5. Numer 5 jest robotem wojskowym (nie jak Wall-E, ale bardziej sensownie, jeśli wziąć pod uwagę sytuacją geopolityczną z lat osiemdziesiątych), który wskutek tytułowego krótkiego spięcia zyskuje nową cechę – życie (podobnie jak Wall-E, ale szybciej i ze strzelającymi iskrami – trochę zresztą jak potwór Frankensteina). Do tematu życia jeszcze wrócę – tak łatwo się nie wywinie. Trafiony piorunem robot nr 5 odnosi uszkodzenie oprogramowania. Serią fabularnie wygodnych zbiegów okoliczności opuszcza teren instytutu, w którym roboty są opracowywane i testowane, a na wolności stopniowo zastępuje swe militarne oprogramowanie tym, czego uczy się na bieżąco. Spotyka miłośniczkę zwierząt, która początkowo bierze go za kosmitę i udziela mu schronienia wraz z informacjami o planecie Ziemia. W międzyczasie w pościg za zaginionym (szwankującym i uzbrojonym) robotem wyruszają wojskowi, którzy chcą robota rozdrobnić, oraz Mahoney z "Akademii policyjnej" i jego hinduski pomocnik, czyli twórcy robota – którzy również chcą go rozdrobnić, ale przy użyciu śrubokręta i urządzeń diagnostycznych, a nie rakiet i karabinów. A teraz wracamy do życia. Jednym z większych problemów, przed jakim staje Numer 5 jest przekonanie własnego twórcy, że stał się żywy (robot rzecz jasna, nie twórca). Z życiem jest tak, że ma słownikową definicję – sprowadza się ona do tego, że organizm musi wykazać pewne cechy (homeostaza, organizacja, wzrost, metabolizm, reprodukcja, adaptacja, pobudliwość), aby biolog pokazał go palcem i oświadczył „to jest żywe”. Robot oblewa wszystkie punkty – może poza pobudliwością – więc żywy nie jest, kropka. Można natomiast określić, czy robot jest istotą świadomą. I tego właśnie próbuje dokonać Guttenberg, opowiadając Numerowi 5 dowcip o księdzu, pastorze i rabinie. Tak więc cały film opiera się na jednym wielkim uproszczeniu (jeśli chcemy zachować minimum życzliwości wobec scenariusza), czy też, jak ktoś na mój sposób nieżyczliwy by to ujął – na gigantycznej, śmierdzącej stercie g... znaczy, na bzdurze i przekłamaniu. Jednak należy pamiętać, że "Krótkie spięcie" jest przede wszystkim komedią. I tu jest problem, gdyż ciężko oceniać komedie – różnych ludzi śmieszą różne rzeczy. Powiem tak: jeśli jesteś współczesnym, odmóżdżonym bachorem, a ortograficznie niepoprawnych "Włatców móch" uważasz za lepszych od Oscara Wilde'a w szczytowej formie, lub gdy uważasz puszczanie wiatrów za dobry temat na film komediowy – przy "Krótkie spięcie" po prostu się zanudzisz. Niezbyt ciekawi bohaterowie, przewidywalna i nietrzymająca w napięciu fabuła, irytujący głos Numeru 5 oraz robione w starym, lalkarsko-animatronicznym stylu efekty specjalne wywołają jedynie ziewanie. Ja akurat chylę czoła przed Numerem 5 – jak na tamte czasy... co tam, nawet jak na obecne czasy, robot wygląda i porusza się całkiem dobrze. Widać, że kiedy inwestowano weń pieniądze, nie zmarnowano ani centa. Zresztą cały film w sumie mile mnie zaskoczył, przygotowałem się na fatalne wrażenia (ostatecznie, kiedy coś podobało się w dzieciństwie, wiele lat później może okazać się zbyt infantylne), a dostałem lekką, może niezbyt spójną, całkiem zabawną komedię z porządnie zrobionym robotem. Sęk w tym, że w kwietniu 2008 okazało się, że ludzie odpowiedzialni za "Sin City" i "Spy Kids" nabywają prawa i planują remake "Krótkie spięcie (1986)Krótkiego spięcia" – co oznacza, że prawdopodobnie niedługo te niedorozwinięte bachory, o których pisałem powyżej, będą mogły zobaczyć jak wygenerowany komputerowo Numer 5 uczestniczy w skeczu opierającym się na ruchach gazów gastrycznych. A wtedy będę mógł ocenić oryginalne "Krótkie spięcie" przez pryzmat remake'u. I chyba z góry można założyć, że ocenię je jeszcze bardziej pozytywnie, niż robię to dziś.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones