Recenzja filmu

Eksperyment SS (2008)
Steve Barker
Ray Stevenson
Julian Wadham

SS Ubersoldatenzombies

W historii słabych filmów z szeroko rozumianymi wątkami fantastycznymi można wyróżnić kilka okresów – w każdym okresie stosowana była inna pseudonaukowa magia, rodzaj legendy tłumaczącej, w jaki
W historii słabych filmów z szeroko rozumianymi wątkami fantastycznymi można wyróżnić kilka okresów – w każdym okresie stosowana była inna pseudonaukowa magia, rodzaj legendy tłumaczącej, w jaki sposób bohaterowie i przedmioty martwe łamią dające zaobserwować się codziennie reguły, według których tyka nasz wszechświat. I tak najpierw był to radar, potem energia nuklearna i tajemnicza radioaktywność, następnie względnościowo-grawitacyjne pomysły pana Einsteina, a obecnie do łask scenarzystów wchodzą urocze kwanty i te wszystkie zabawne fraktale. "Outpost" wciska widzowi kit na temat Einsteinowskiej jednolitej teorii pola, odwołując się przy tym do nieśmiertelnego Eksperymentu Filadelfijskiego - ale już nie takie bzdury w o wiele lepszych filmach przechodziły. W filmie zobaczymy, jak jeden facet, zmuszony do bezwarunkowej współpracy przez swych tajemniczych i potężnych zwierzchników, zatrudnia grupę najemników, aby dotrzeć do „rozdartej wojną Europy wschodniej” – co jest interesujące, zważywszy, że akcja ma miejsce w czasach obecnych. Oficjalnie jadą sprawdzić, jak prezentuje się kawałek gleby, który zakupili zwierzchnicy, gdyż jak już zapanuje upragniony pokój, będzie można tam dokonać jakiś niesprecyzowanych inwestycji. Na miejscu okazuje się, że na zakupionej działce jest poniemiecki bunkier, więc żołdacy domyślają się, że tak naprawdę szukają ukrytego w nim zagrabionego złota. Z otaczającego bunkier lasu ktoś zaczyna do naszych bohaterów strzelać, w bunkrze odkrywają pomieszczenie wypełnione nieboszczykami i jednym katatonicznym łysolem z blizną, a w innym pomieszczeniu znajdują to, o co naprawdę w tej wycieczce chodzi – maszynkę do manipulacji pól fizycznych. Po drodze odkrywają, że szkopy w tym właśnie bunkrze pracowały nad stworzeniem nadżołnierza – a rezultaty tej pracy po ponad półwieczu wciąż mają kiepski humor i starają się zabić każdego, kto narusza spokój bunkra. Od tego momentu ogląda się film już tylko po to, aby przekonać się, który bohater przetrwa do napisów końcowych. "Outpost" jest kolekcją bzdur i dziur logicznych – może nie bije rekordu, ale walczy w tej konkurencji o wysokie miejsce, być może nawet o podium. Żeby wymienić tylko kilka przykładów: otoczony lasem bunkier jest, według dowódcy najemników, „taktycznym koszmarem”, jeśli chodzi o obronę pozycji; skoro naziści wyprodukowali Ubersoldatów, jakim cudem przegrali wojnę; łysy facet z blizną – niby czemu siedzi wśród trupów i udaje katatonika; dlaczego rozgromienie najemników trwa cały film – przecież Ubersoldaci mogliby załatwić ich w pięć minut; no i wreszcie – co z tym wszystkim ma wspólnego jednolita teoria pola? Równie dobrze scenarzysta mógłby tutaj umieścić stary, dobry, niezawodny okultyzm, a mnie trudniej byłoby się czepiać. Czas na dygresję. Kilka dni przed napisaniem tej recenzji odbył się pierwszy rozruch czegoś w Szwajcarii, co nazywa się Large Hadron Collider (wolę nazwę angielską, gdyż polski „wielki zderzacz” brzmi jak tytuł najgorszego kierowcy świata) – mass media sprawę olały, a mogły rzucić się na żer, gdyż jednym z możliwych efektów działania LHC jest powstanie czarnej dziury (fakt, czarnej dziury najwyżej wielkości atomu, która zresztą szybko zniknie, ale historia do dziennika lepsza, niż rentgen wątroby premiera), innym natomiast przybliżenie nas do poznania „Teorii wszystkiego” (dlatego zresztą wybudowano LHC w Szwajcarii, a nie w USA, jakiś kongresmen przestraszył się, że maszyna udowodni, że Boga nie ma) – a „Teoria wszystkiego” jest blisko spokrewniona z jednolitą teorią pola (fizycy zapewne zapragną mnie ukamienować za uproszczenia, ale poza fizyką i nudnymi wykładami w życiu jest parę innych rzeczy, którym warto poświęcić czas, powiedzmy, wyuzdany seks – fizycy powinni czasem go spróbować). Rozruch się odbył, o naukowych skutkach w mediach jest cicho, jeśli nawet powstała czarna dziura i nastąpił koniec świata, to nikt tego nie zauważył... Ale z pewnością nie pojawili się niepokonani nazistowscy superżołnierze. Cały bełkot w powyższym akapicie ma służyć jednemu celowi: wykazaniu, że kiedy scenarzyści usiłują wymyślić coś oryginalnego, łapią za coś, czego sami nie rozumieją i w całkowicie nierozsądny sposób przerabiają na swoje potrzeby. Problem w tym, że tak jak w filmach z radarem i promieniowaniem z lat pięćdziesiątych, obecne filmy z kwantami i przypadkowymi fragmentami fizyki teoretycznej za grosz nie trzymają się kupy – co może stwierdzić nawet całkowity laik z dziedziny fizyki. A szkoda, bo gdyby doszlifować scenariusz, teorie Einsteina zastąpić jakimś okultystycznym abrakadabra, usprawnić snującą się akcję – "Outpost" mógłby być względnie udanym horrorem. Niestety: całkowity brak dopasowania fabuły do realiów, niemiłosiernie snująca się akcja (zanim oddział dotrze do bunkra, mija pół godziny, czyli jedna trzecia filmu), słabo konstruowane napięcie, dziury logiczne rozmiaru kopalni odkrywkowej – wszystko to sprawia, że film jest słaby niczym skacowany anemik i równie atrakcyjny dla widza. Jest jednak coś, co ułatwia wytrwanie do końca: bohaterowie. Grupa najemników, każdy mówi z innym akcentem (i zazwyczaj aktorzy nie zapominają, że mają z owym akcentem mówić cały czas), każdy jest brutalny, pewny siebie i antypatyczny – całość sprawia całkiem realistyczne wrażenie. Dialogi są mocno nasycone wulgaryzmami (i znowu dobrze, to pasuje do postaci), w paru miejscach nawet zabawne, w innych trochę zbyt naładowane wewnętrznymi refleksjami o zabijaniu, ale ogólnie udane. Szkoda tylko, że to wszystko, co pozytywnego mogę powiedzieć o "Outpost". Film jest jak niewypał z II wojny światowej – najpierw obietnica, że wydarzy się coś ciekawego, przybierająca postać ewakuacji połowy miasta, a potem wielkie rozczarowanie, gdy nie ma ani ofiar w sprzęcie i ludziach, ani łubudu, a do furgonetki saperów wkłada się tylko przerdzewiały kawałek metalu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones