Recenzja filmu

Terminator 2: Dzień sądu (1991)
Tomasz Niezgoda
James Cameron
Arnold Schwarzenegger
Linda Hamilton

Wielki krok w przyszłość

Rok 2029. Trwa wojna między ludźmi a maszynami, które zdołały przejąć władzę nad światem. Dopóki jednak żyje John Connor, nie uda się zgładzić ludzkości. Roboty wysyłają więc w przeszłość T-1000
Rok 2029. Trwa wojna między ludźmi a maszynami, które zdołały przejąć władzę nad światem. Dopóki jednak żyje John Connor, nie uda się zgładzić ludzkości. Roboty wysyłają więc w przeszłość T-1000 (Robert Patrick), terminatora nowej generacji, by zniszczył Johna (Edward Furlong) będącego jeszcze młodym chłopcem. W ślad za nim ruch oporu wysyła przestarzały i przeprogramowany model cyborga (Arnold Schwarzenegger), którego misją jest ochraniać Connora przed grożącym mu niebezpieczeństwem. "Terminator 2: Dzień sądu" to według mnie jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza kontynuacja w historii kina. James Cameron stworzył doskonałe widowisko, do którego z pewnością wrócę jeszcze niejeden raz. Aktorzy zagrali rewelacyjnie. Bardzo zaskoczyła mnie Linda Hamilton, która pokazała się z zupełnie innej strony. Także Arnold Schwarzenegger świetnie powtórzył swą wspaniałą kreację. Trzeba jednak przyznać, że większą grozę budził jako zły i bezwzględny zabójca z pierwszego filmu. Do roli przeciwnika Arniego reżyser szukał kogoś, kto byłby znacznym jego przeciwieństwem. Chciał podkreślić to, iż T-1000 to cyborg szybki i zwinny, co nie było raczej cechami filmowych ról Schwarzeneggera. Znalazł to wszystko w wyglądzie Roberta Patricka, który perfekcyjnie sprawdził się w swej roli. Jest to z pewnością najbardziej znana kreacja w całej jego karierze, z którą już zawsze będzie kojarzony. Z dobrej strony pokazał się również Edward Furlong, który mimo młodego wieku i braku doświadczeń aktorskich odegrał swą postać naprawdę przekonująco. Kolejną osobą, która godnie wywiązała się ze swoich obowiązków, jest całkiem niezły kompozytor - Brad Fiedel. Zabłysnął on właśnie dzięki rewelacyjnej ścieżce dźwiękowej do obu "Terminatorów". Poza tym nie stworzył już chyba nic tak ciekawego, nie licząc "Prawdziwych kłamstw", gdzie również pokazał co tak naprawdę potrafi. Reżyserii nie muszę chyba komentować. James Cameron to jeden z najlepszych reżyserów w historii. Potrafi stworzyć wspaniały film, nawet jeśli wydaje się, że niski budżet za nic na to nie pozwoli. Dowodem na to jest oczywiście pierwszy "Terminator", który mimo wieku nadal potrafi zachwycić. Co do efektów to powiem tylko, że są po prostu oszałamiające. "Dzień sądu" to z pewnością wielki krok w przyszłość w tej właśnie dziedzinie. Podsumowując, "Terminator 2" jest jednym z największych przebojów lat dziewięćdziesiątych. Został doceniony nie tylko w USA, lecz także na całym świecie. Mimo iż film ustępuje jednak miejsca doskonałej pierwszej części to i tak bez wątpienia jest jednym z najważniejszych tytułów science fiction XX wieku. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powstały w 1984 roku "Terminator" stał się niespodziewanym przebojem. O sequelu mówiło się zaraz po... czytaj więcej
Gdy w 1984 roku James Cameron nakręcił pierwszego "Terminatora", nikt łącznie z nim samym nie liczył na... czytaj więcej
Zwykło się mawiać, że kontynuacja przeboju nigdy nie dorówna pierwowzorowi. W dużej mierze to prawda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones