Recenzja filmu

Truposz (1995)
Jim Jarmusch
Johnny Depp
Gary Farmer

I'm (not) dead

"Truposz" bez wątpienia jest filmem niezwykle oryginalnym. Samo nazwisko Jima Jarmuscha napełniło mnie sporymi oczekiwaniami, którym produkcja ta sprostała, a nawet je przerosła. Druga połowa
"Truposz" bez wątpienia jest filmem niezwykle oryginalnym. Samo nazwisko Jima Jarmuscha napełniło mnie sporymi oczekiwaniami, którym produkcja ta sprostała, a nawet je przerosła.

Druga połowa dziewiętnastego wieku. Niejaki William Blake z radością pędzi na Dziki Zachód w poszukiwaniu zarobku i domu. Gdy dociera na miejsce, tamtejsza rzeczywistość okazuje się nie taka różowa, jakby się spodziewał. Nie dość, że nie znajduje upragnionego źródła utrzymania, to w wyniku niezręcznego incydentu zostaje wpleciony w morderstwo. Zagubiony i ranny napotyka na swej drodze ekscentrycznego Indianina imieniem Nobody, z którym wyrusza w długą podróż bez konkretnego celu.

Zacznę od tego, że film ten można traktować dwojako - jako zlepek ładnie nakręconych scen z mocnym klimatem lub jako film psychologiczny opowiadający o negatywnym wpływie otaczającego nas świata, okrucieństwie ludzkim i demoralizacji. Niewątpliwym atutem tej produkcji jest jej subtelność. Twórcy zawartej w niej symboliki nie podają jej widzowi w sposób nachalny i nie narzucają konkretnego przekazu, dając tym samym duże pole do własnej interpretacji. Jeśli zaś chodzi o stronę audio-wizualną, to w tym przypadku film rządzi się własną, urokliwą estetyką. Czarno-białe zdjęcia wprowadzają w nastrój błogiej melancholii, a psychodeliczna muzyka Neila Younga tylko potęguje to wrażenie. Jak już wcześniej napisałem, "Truposzowi" nie można odmówić niesamowitego klimatu. Nad filmem unosi się iście poetycki duch. Warto też wspomnieć coś o warstwie aktorskiej. W roli głównej ujrzymy bowiem sławnego aktora, jakim jest Johnny Depp. Moim zdaniem ze swego zadania wywiązał się znakomicie i podołał udźwignięciu ogromu tej produkcji. Jeśli zaś chodzi o resztę obsady, to ona również nie zawodzi. Każdy aktor nawet z najmniejszego epizodu stara się wycisnąć jak najwięcej.

Uważam "Truposza" za awangardę w stanie czystym. Produkcja urzeka pod względem estetycznym mimo tego, że nie korzysta właściwie z dobrodziejstw współczesnej techniki. Przepełniona symboliką, lekka i ulotna. Mówiąc krótko, polecam w szczególności entuzjastom twórczości autora "Mystery Train". Miłośnicy klasycznych westernów z bohaterami bez skazy zapewne spotkają się z niemałym rozczarowaniem, gdyż Dziki Zachód w tym filmie jest jedynie pretekstem do pokazania szeregu groteskowych scen.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Jima Jarmuscha to dość ekscentryczna podróż na granicy jawy i snu, pełna właściwego temu twórcy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones