Recenzja filmu

Trappola diabolica (1988)
Bruno Mattei
Claudio Fragasso
Vic Diaz
Mary Stavin

"I have a shocking surprise for you"

Ten, kto twierdzi, że lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku to złota era amerykańskiego kina akcji, jest poniekąd w błędzie. Choć to Stany Zjednoczone wydały na świat bardziej prominentne tytuły
Ten, kto twierdzi, że lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku to złota era amerykańskiego kina akcji, jest poniekąd w błędzie. Choć to Stany Zjednoczone wydały na świat bardziej prominentne tytuły razem z postaciami Johna McClane'a czy Alana "Dutcha" Schaefera, kult filmu sensacyjnego obiegł cały glob. W Europie pionierstwo wiedli na tym obszarze Włosi, którzy raz po raz przez długą dekadę kręcili dziesiątki tanich filmów akcji. Ten niskobudżetowy pomysł na biznes nie odpłacił im się znacznie, lecz tytuły takie jak omawiany weszły do kanonu kiczowatych, mizernych projektów spod znaku strzelanin i mordobić.

Bycie standardem złego kina ma swoje plusy. Quasi-prequel "Trappola diabolica", tj. "Strike Commando", do dziś posiada sporą bazę fanów oraz cieszy się olbrzymią popularnością, co doskonale obrazują nieprzebrane filmiki na YouTubie. W serwisie roi się od coraz bardziej absurdalnych fragmentów tego osobliwego klasyku, a prym wiedzie tu scena, w której nieobliczalny Reb Brown z obłędem w oczach wykrzykuje imię antagonisty (Jakooo[...]daaaa!) i w furii strzela z karabinu maszynowego dookoła siebie. W kwestii nonsensownych smaczków "Strike Commando 2" przypomina starszego o rok krewnego bardzo. W końcu oba obrazy reżyserował król włoskiego kina klasy "Z" Bruno Mattei.

Bohater z pierwszego filmu o oddziale "strike commandos" powraca, tym razem jednak Browna zastępuje inny "americanski" aktorzyna – Brent Huff ("Odpowiedź zbrojna", "Gwendoline"). Sierżant Michael Ransom nie dostaje szansy, by nacieszyć się emeryturą (na którą udaje się w wieku ilu lat – 28?), wytropiony przez dawnego kolegę z wojska. Ten informuje go, że major ich oddziału Vic Jenkins – od niedawna uznawany za zmarłego w niejasnych okolicznościach – w istocie żyje, a CIA upozorowało jego śmierć dla własnych celów. Ransom ma za zadanie uratować uwikłanego w nieczyste interesy majora. Szybka ciekawostka: w roli majora Jenkinsa Richard Harris (!).

Nie od początku w prawdzie wiemy, że Jenkins zszedł na przestępczą drogę, lecz gdy już się dowiadujemy, skojarzenia ze słynną sceną z "Rambo II" nasuwają odczucie déjà vu – oglądamy przykładne odwzorowanie sekwencji z "First Blood Part II", a współpracujący z okupantem Jenkins okazuje się taką samą szumowiną jak Murdock. W filmie przewijają się częste inne zapożyczenia z kultowego sequelu "Rambo", między innymi słynna scena tortur głównego bohatera, w trakcie której jest on przesłuchiwany zupełnie niepotrzebnie, tak jak Sylvester Stallone w "Rambo II", a rozebranie go i zakucie w kajdany rodem z filmów porno ma dziwnie seksualny podtekst – jak w nadmienionym obrazie.

Mattei nawiązuje w "Strike Commando 2" nie tylko do przygód najdzielniejszego komandosa kina – na tapetę bierze sztandarowe dzieła ówczesnego kina sensacyjnego: "Poszukiwaczy zaginionej Arki", "Miłość, szmaragd i krokodyla", "Zabójczą broń"... Lista rip-offów, którymi brak pomysłu na swój projekt zapchali reżyser i scenarzyści jest imponująca, a sceny pośrednio lub wprost odnoszące się do boxoffice'owych przebojów, choć wyzbyte znamion sensu, potrafią zabawić oglądającego.

Technicznie obraz stoi na bardzo niskim szczeblu. Informacje produkcyjne nie są nam znane, lecz możemy spodziewać się, że film powstał najniższymi kosztami. Podobnie jak większość tanich włoskich obrazów, tworzonych w drugiej połowie lat 80. głównie z myślą wydania (lub upchnięcia) zagranicą, "Trappola diabolica" został w pełni zrealizowany na Filipinach. Odtwórcy połowy ról to więc mało zdolni i błazeńsko brzmiący w języku angielskim mieszkańcy tego kraju. Właściwie na każdym kroku po oczach i uszach uderza amatorskość projektu, z pewnością będąca w stanie odstraszyć od seansu niejednego widza. Bo mało który kinoman zniesie kabaretowo-slapstickową muzykę regularnie przewijającą się przez ścieżkę dźwiękową filmu akcji...

Wreszcie jednak warto zwrócić uwagę na jedyny poważny, za to w pełni wystarczający walor filmu: "Strike Commando 2" to klasyczny, napakowany maskulinizmem akcyjniak, wojenno-przygodowy film sensacyjny, w którym główny bohater jest takim twardzielem, że bez problemu mógłby odpalić zapałkę... ba, pochodnię od swojej brody. Sceny strzelanin, walk wręcz lub przy użyciu wszelkiej broni, pościgi czy ucieczki, konkurencje w piciu alkoholu, wojownicy ninja w filipińskiej dżungli, naziści w białych garniturach (w filipińskiej dżungli...), przemoc, testosteron, przemoc, testosteron – wszystko to i nie tylko oferuje "Strike Commando 2", zapomniany przez dystrybutorów, lecz kochany przez miłośników przystępnego kina o niskim poziomie wykonania. Lata 80. pełną gębą. Nawet Huff – zaiste, mierny aktor, nie zawodzi, kreując postać brawurowego, nieustraszonego ekskomandosa, mniej wrzaskliwego niż Ransom w wydaniu Reba Browna, lecz przynajmniej zrównoważonego...

Kino mocno rozrywkowe i rozrywkę oferujące. Bez etykietek się jednak nie obejdzie: tanizna dla wąskiego grona odbiorców, za to godna rekomendacji.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones