Recenzja filmu

Mr. & Mrs. Smith (2005)
Doug Liman
Brad Pitt
Angelina Jolie

Pan Pitt i Pani Jolie, czyli wakacyjna nuda

Wakacje to okres obfitujący w różne, bardzo lekkie produkcje. Zmęczeni widzowie chcą wszakże odpocząć od ciężkiej i szarej rzeczywistości, więc w okresie tym rację bytu mają przede wszystkim
Wakacje to okres obfitujący w różne, bardzo lekkie produkcje. Zmęczeni widzowie chcą wszakże odpocząć od ciężkiej i szarej rzeczywistości, więc w okresie tym rację bytu mają przede wszystkim filmy niezmuszające do myślenia. Jednak czasem twórcy zupełnie nieświadomie wakacyjną lekkość zmieniają w infantylne i przerażająco nudne widowisko niemające za grosz sensu. Fabuła filmu nie wydaje się nadto skomplikowana. Jest jedynie tłem dla dialogów, pościgów i prezentacji powabnych ciał głównych bohaterów. Nie jest to samo w sobie rażącą wadą, a raczej standardem w tego typu kinie. Problem jednak tkwi w tym, że to, co miało być nadrzędne w stosunku do fabuły, wypada jeszcze bardziej blado. Dialogi są bardzo słabe. Miały one rzekomo oddawać klimat wojny płci, lecz w istocie są sztuczne, wymuszone i mozolnie pchają akcję na przód. Nie pomaga tu również gra aktorska. O ile Brad Pitt stara się jak może wnieść w film lekkość, o tyle Angelina Jolie wszelkie jego wysiłki szybko niszczy. Aktorka wyraźnie nie zrozumiała swej roli. Gra topornie i wydaje się, że zapomina, że występuje w wakacyjnej komedii, a nie kolejnej odsłonie "Rambo". Mam za złe przede wszystkim, że Jolie nie podeszła do swej roli z należytym dystansem, co zapewne wniosło by do filmu lekką nutę komizmu i wakacyjnej świeżości. Przekłada się to na fakt, że pomiędzy tytułowymi bohaterami trudno wyczuć jakąkolwiek filmową chemię. A to już jest chyba największa wada tego filmu. Bo jak tu czerpać przyjemność z oglądania zmagań filmowego małżeństwa, skoro widz nie jest przekonany co oni w ogóle do siebie czują. Sceny pościgów, wybuchów, ucieczek itp. zrealizowane są wprawdzie bardzo efektownie, ale brak im jakiegokolwiek polotu. Widzieliśmy już to w kinie setki razy, choć może na mniejszą skalę. Dziwię się, że reżyser filmu Doug Liman nie zdobył się na jakąkolwiek oryginalność podczas kręcenia scen akcji. W wcześniejszej swej produkcji "Tożsamość Bourne’a" pokazał, że potrafi świetnie sfilmować nawet tak banalną scenę, jak chociażby pościg samochodem. "Pan i pani Smith" na pewno nie jest filmem złym. Brakuje mu jednak bardzo wiele, by osiągnąć to, do czego był wszakże stworzony. Trudno wczuć się w klimat szaleńczej przygody, skoro wszystko przedstawia się w filmie w nijaki i nieciekawy sposób. Widocznie twórcom zabrakło odrobiny energii, a być może nawet i dobrych chęci. Trudno o tym filmie pamiętać godzinę po zakończeniu seansu, nie mówiąc już o całym lecie...
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Uprawiaj miłość, nie wojnę" - tak brzmiało jedno z amerykańskich haseł propagandowych lat 60-tych. Jego... czytaj więcej
"Pan i pani Smith" jest "pełną wersją" wyświetlanego parę lat temu serialu pod tym samym tytułem.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones