Recenzja filmu

Zostańmy przyjaciółmi (2005)
Roger Kumble
Ryan Reynolds
Amy Smart

Istota metamorfozy

Czego oczekuję od komedii romantycznej? Żeby primo - była zabawna, secundo - inteligentna, tertio - romantyczna. Na taką komedię trudno jest trafić. Owszem filmy do nas trafiają coraz
Czego oczekuję od komedii romantycznej? Żeby primo - była zabawna, secundo - inteligentna, tertio - romantyczna. Na taką komedię trudno jest trafić. Owszem filmy do nas trafiają coraz szybciej po światowej premierze, ale najczęściej, żal cztery litery ściska  za wydane pieniądze razy dwa. Tymczasem po tej komedii, nie ma mowy o żalu. Jest za to sympatyczny nastrój i radość z przytulenia się do mojej brzydszej połowy. "Zostańmy przyjaciółmi" zaczyna się niby śmiesznie, ale każdy młodociany, nastoletni grubas (albo grubaska), a późniejszy amant, zrozumie ów posmak słodko-gorzki pierwszych scen. Jednakże co najważniejsze - oboje głównych bohaterów już od pierwszej chwili śmieszy i cieszy ucho i oko. Kiedy Ryan Reynolds jako Chris Brander śpiewa "I Swear" pierwsze łzy wzruszenia ciekną po policzkach. Potem może być już tylko lepiej. Mija dziesięć lat i oto widzimy naszego już byłego grubasa jako "ofiarę" sukcesu, gość jest cynicznym, wysportowanym typem zajmującym się jednosezonowymi gwiazdkami podbijającymi sprzedaż firmie, dla której pracuje. W "Zostańmy przyjaciółmi" mamy wątpliwą przyjemność poznać z bliska jedną z takich starletek. Tę rolę zagrała fantastycznie główna gwiazdka "czteroczęściowej" trylogii "Strasznego filmu" - Anna Faris. Dziewczyna jest szalenie przekonująca jako głupia, egzaltowana i nadmuchana silikonem gwiazdeczka podobna amerykańskiej Paris Hilton czy też polskiej (nie mam kasy na procesy o zniesławienie, wierząc w inteligencje Państwa raczę zajrzeć na strony dotyczące polskich quasi-gwiazd). Parodia jest tyleż udana co prześmieszna, a stanowi zaledwie preludium dla głównego wątku. A ten nie rozwija się typowo. Owszem główni bohaterowie przeżywają wzloty i upadki, choć są to głównie upadki, ukazane tak śmiesznie i mimochodem, iż widz nie czuje musu, iż o! teraz będzie gag i należy się śmiać. Amy Smart - główna heroina tej komedii śmieje się często i zaraźliwie. A widz jej z chęcią wtóruje. Z tej aktorki przebija młodość, radość i chęć życia. Jako osoba, w której kochało się kilku chłopaków jest jak najbardziej wiarygodna, moim zdaniem Smart rozjaśnia ten film. Światową premię film miał prawie rok temu, w listopadzie 2005 roku. W Polsce ukazał się dopiero po roku (dystrybutorzy jak zawsze "trzymają rękę na pulsie", a potem się dziwią piractwu komputerowemu). Skoro czekali tyle miesięcy, mogli poczekać jeszcze ze dwa tygodnie, żeby ludzie idący do kina od razu poczuli ducha świąt. Jest wiele wulgarnych i banalnych hollywoodzkich produkcji, a ta przynajmniej się od nich odróżnia.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<b>Szalenie ważna z punktu widzenia twórców filmu kwestia - jak z kumpelki zrobić kochankę - przemielona... czytaj więcej
Marta Olszewska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones