Potęga baseballu ponad rasowe uprzedzenia

Twórcy z Hollywood lubują się w prostych i ckliwych historyjkach opowiadających o potędze sportu, w którym graczom skazanym na porażkę udaje się dopiąć swego. Pomimo uprzedzeń rasowych czy braku
Twórcy z Hollywood lubują się w prostych i ckliwych historyjkach opowiadających o potędze sportu, w którym graczom skazanym na porażkę udaje się dopiąć swego. Pomimo uprzedzeń rasowych czy braku wiary we własne umiejętności bohaterowie tego typu produkcji odbijają się od dna, by w blasku fleszy i reflektorów sięgnąć po swój własny amerykański sen, trafiając do panteonu gwiazd. Kino zza Wielkiej Wody upodobało sobie zwłaszcza dwie dyscypliny, stanowiące istną enigmę dla Europejczyków, tj. futbol amerykański i baseball właśnie. Przepis na film (pseudo)biograficzny traktujący o przyszłej gwieździe danego sportu jest prosty: wrzucamy do wora prostą historyjkę "od zera do bohatera", dodajemy patetyczną muzykę podkreślającą dramaturgię zdarzeń, kręcimy parę scen mających wyciskać łzy u najtwardszych mężów, kończymy zaś zdjęciami prawdziwych zawodników wraz z krótką notką ukazująca ich dalsze losy. Pod tym względem, "42 - ..." to typowy przedstawiciel gatunku, nie wybijający się poza utarte ramy niczym za wyjątkiem... świetnego aktorstwa oraz dobrze ukazaną walką młodego czarnoskórego zawodnika z wyraźnymi przejawami rasizmu. Czy jednak dla przeciętnego Europejczyka, kiwającego z politowaniem głową na widoku facetów w komicznych skarpetach uganiających się za białą piłką i wymachujących drewnianymi pałkami, film "42 - ..." jest godny poświęcenia cennego czasu?

Jackie Robinson to słynny (jak dla kogo, ghe, ghe) amerykański baseballista, który jako pierwszy czarnoskóry gracz dostał się do Major League. Młody zawodnik stał się żywym symbolem walki z rasizmem oraz podziałami, swoimi umiejętnościami udowadniając, iż Afroamerykanin nie jest w niczym gorszy od białego bliźniego. Kariera młodzieńca rozpoczęła się w momencie, gdy doświadczony właściciel drużyny Brooklyn Dodgers, Branch Rickey (Harrison Ford) postanowił na stare lata dać szansę czarnoskóremu graczowi. Robinson (Chadwick Boseman), butny chłopak o nieposkromionym temperamencie, zmuszony zostaje do puszczenia płazem wszelkich docinków ze strony pozostałych graczy, mając na swoją obronę jedynie boiskowy talent oraz poparcie czarnej części społeczeństwa. Czy miłość do baseballu zwycięży rasowe podziały?

Problem z produkcjami biograficznymi jest taki, iż zazwyczaj twórcy pomijają mocno kontrowersyjne wątki, starając się usilnie wybielić (ups...) głównego bohatera tak, by stanowił wzorzec idealny. Co więcej, w tego typu filmach widz co rusz raczony jest ckliwymi scenami w banalny sposób podbijającymi patetyczność i moralny wydźwięk obrazu. Cóż, w tych aspektach film "42 - ..." kroczy po dobrze utartych ścieżkach, jednak robi to z zadziwiającą lekkością, nie drażniąc specjalnie schematycznością. Owszem, fabuła produkcji jest przewidywalna (wystarczy przeczytać opis dystrybutora, ghe, ghe) i sztampowa, niemniej obraz niesamowicie zyskuje pełnowymiarowymi postaciami, ważnym tematem na tapecie (rasizm) oraz rewelacyjną grą aktorską (zwłaszcza Forda). Niektóre sceny z kolei dobitnie ukazują skalę problemu dyskryminacji (patrz: synek skandujący rasistowskie hasła na modłę swego ojca), znajdujący swe ujście w postaci agresji na boisku...

Ciekawie wypada osoba managera drużyny Leo Durochera (Christopher Meloni), który głośne protesty graczy kwituje prostym stwierdzeniem, iż najważniejszy jest wynik i gra, nie zaś kolor skóry. Relacje między członkami teamu, z początku pełne napięcia i wzajemnej niechęci, później zaś przeradzające się w szacunek, również zostały dobrze nakreślone (nie obyło się, oczywiście, bez banalnych scen). Docenić należy również nieopierzonego Chadwicka Bosemana w roli Robinsona, dzielnie dźwigającego ciężar filmu na swoich barkach. Laury i wieńce zarezerwowane są jednak dla wysłużonego Harrisona Forda, który w roli szefa drużyny dał jeden z najlepszych występów w ostatnich latach. Mocny, chropowaty głos oraz maniera spokojnego "papy" podczas udzielania życiowych lekcji zdecydowanie warte są wyróżnienia. Co więcej, podstarzały Rickey, podobnie jak główny bohater "Dopóki piłka w grze" grany przez Eastwooda, również skrywa tajemnicę odciskającą mocne piętno na jego zachowaniu... Obsada filmu to potężny rzut nie do odbicia.

Swoją rolę w dobrym odbiorze filmu odgrywa również muzyka charakterystyczna dla "męskich wyciskaczy łez w sportowej zasmażce". Ścieżka dźwiękowa w udany sposób buduje dramaturgię produkcji, atakując pompatycznymi nutami w momentach zapierających dech w piersiach kibiców (i widza), rozbrzmiewając zaś radosnymi motywami w scenach triumfu. Rzemieślnicza, niemniej typowa dla gatunku, robota.

Produkcję pt. "42 - ..." ogląda się przyjemnie nawet bez znajomości zagadnień baseballu. W niektórych przypadkach bohaterowie sami łopatologicznie tłumaczą sens kolejnych zdarzeń (vide: wyjaśnienie boiskowej sytuacji przez czarnoskórego dzieciaka), w związku z czym nawet europejski widz nie powinien mieć większych kłopotów z rozeznaniem się w dramaturgii zdarzeń. Najbardziej do filmu przyciągają dobre dialogi między świetne zagranymi postaciami oraz ogólny pozytywny wydźwięk produkcji. Dla mnie jednak w czołówce nowszych obrazów traktujących o baseballu wciąż pozostaje "Dopóki piłka w grze", w którym wspomniany sport stanowił ledwie tło dla mocnego wątku obyczajowo-dramatycznego. W "42 - ..." zaś, obok kluczowego problemu dyskryminacji czarnych, baseball wciąż stanowi ważny element filmu. Nie każdemu może to przypaść do gustu, szkoda by jednak było skreślać tak porządnie zrealizowaną produkcję ze względu na "egzotyczną" tematykę. Film, dzięki optymistycznemu choć banalnemu przesłaniu, nadaje się dla poprawy nastroju i podniesienia na duchu. Bez rewolucji.

Ogółem: 7=/10

W telegraficznym skrócie: kolejny film traktujący o jakże oryginalnym temacie baseballu; typowa dla gatunku produkcja biorąca się za bary z rasizmem w sporcie; filmowa biografia wypada udanie głównie dzięki świetnemu aktorstwu, dobrym dialogom oraz pozytywnemu wydźwiękowi. Porządne kino.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones