Relacja

Berlinale 2023: recenzujemy "Passages", nowy film Iry Sachsa, ikony kina LGBT+

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Berlinale+2023%3A+recenzujemy+%22Passages%22%2C+nowy+film+Iry+Sachsa%2C+ikony+kina+LGBT%2B-149720
Berlinale 2023: recenzujemy "Passages", nowy film Iry Sachsa, ikony kina LGBT+
Trwa 73. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Nasz korespondent Adam Kruk wybrał się na "Passages" – nowy film Iry Sachsa, ikony kina LGBT+, na który bilety wyprzedały się na pniu. Skąd tak duże zainteresowanie berlińskiej publiczności? Dowiecie się z naszej recenzji.

Recenzja filmu "Passages", reż. Ira Sachs


Wyśnione miłości
autor: Adam Kruk

To jeden z największych hitów tegorocznego Berlinale – wszystkie seanse "Passages" wyprzedały się błyskawicznie. Popularność pokazywanego wcześniej w Sundance najnowszego dzieła Iry Sachsa wynika zapewne ze specyfiki berlińskiej publiczności, rozsmakowanej w kinie gejowskim, którego reżyser, od lat pokazujący swe filmy na festiwalu, jest ikoną. Nie dlatego bynajmniej, że jej schlebia – choć opowiada bez pruderii i silenia się na "uniwersalność", lubi pokazywać nielukrowany obraz homoseksualnego doświadczenia. Tak było w "Miłość jest zagadką", gdzie na tapet wziął niełatwe starzenie się i problemy mieszkaniowe, czy w "Zostań ze mną", dotykającym tematu uzależnienia od chemseksu. I tym razem przygląda się toksycznym relacjom oraz przekroczeniom – także przyzwyczajeń widzów.

Punktem wyjścia "Passages" jest bowiem odwrócenie popularnego w filmach gejowskich od czasu "Kochać się" (1982) schematu emancypacyjnego, według którego związany z kobietą mężczyzna, dzięki homoseksualnemu romansowi, odkrywa swoją prawdziwą orientację. Tu grany przez Franza Rogowskiego narcystyczny reżyser imieniem Tomas zdaje się żyć w zgodzie ze sobą: ma kochającego męża Martina (Ben Whishaw) – także artystę, lecz dużo stateczniejszego, mieszkają razem w Paryżu, gdzie Tomas kręci nowy film. Na imprezie, mającej uczcić zakończenie zdjęć, poznaje Agathę (Adèle Exarchopoulos), idą do łóżka. Wracając rano do domu, nie zamierza niczego zatajać przed współmałżonkiem. Ten kwituje całą sytuację stwierdzeniem, że odwala mu po każdym skończonym projekcie i radzi mu, by się wyspał. Jednak okazuje się, że tym razem to coś więcej niż akcja na jedną noc.

Czy Tomas odkrywa swoją tożsamość na nowo? A może to tylko kaprys? Co wybierze? I czy musi wybierać? Tworzy się trójkąt, w którym każdy z wierzchołków będzie cierpieć – układ znany z klasycznej "Tej przeklętej niedzieli" Johna Schlesingera przeniesiony zostaje współczesności, choć wyraźnie rozsmakowanej w stylistyce retro. Wystarczy spojrzeć na samochód bohaterów, płyty, których słuchają, wnętrza mieszkań, by zrozumieć, że Sachs cały jest z kinofilii. Osadzając akcję w Paryżu, składa hołd nowej fali. Prócz całego stylowego anturażu, podobny jest tu też typ bohatera: młody, nerwowy, nie wiedzący, czego chce, prócz tego, by "żyć własnym życiem". 

Postać Tomasa zobaczyć przy tym można jako wariację na ulubionego reżysera Sachsa, Rainera Wernera Fassbindera – przeklętego twórcę, niszczącego siebie i wszystkich, którzy znaleźli się w jego orbicie. Rogowski wypada w tej roli zjawiskowo, wprost nie można oderwać wzroku od jego intensywnych oczu, zajęczej wargi, choreografii ruchów – aktor jest też zresztą tancerzem, z czego chętnie korzysta, co widzieliśmy w "Happy End" Hanekego czy pokazywanym w konkursie tegorocznego Berlinale "Disco Boy". Od czasu "Victorii" Schippera zdążył wystąpić już u najważniejszych niemieckich reżyserów, teraz przyszła pora na międzynarodową karierę. Wyspecjalizował się – trochę jak niegdyś Klaus Kinski – w rolach osób niebezpiecznych, intensywnych, na skraju zdrowia psychicznego. I zawsze jest w nich świetny.

Całą recenzję autorstwa Adama Kruka znajdziecie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones