Relacja

Filmweb w wirtualnym świecie Harry'ego Pottera

Filmweb / autor: , /
https://www.filmweb.pl/article/Filmweb+w+wirtualnym+%C5%9Bwiecie+Harry%27ego+Pottera-67304
Filmweb lubi gry prawie tak samo jak filmy, zwłaszcza, jeśli są one stworzone w oparciu o scenariusze kinowych przebojów. Tytułem, który zawładnie tej jesieni wyobraźnią oraz portfelami graczy na całym świecie, będzie z pewnością "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I". Nasi dziennikarze otrzymali możliwość odwiedzenia siedziby firmy Electronic Arts, gdzie powstała siódma (i przedostatnia) gra o przygodach nastoletniego czarodzieja. Podróż nie była trudna: wystarczyło wrzucić proszek Fiuu do redakcyjnego kominka i krzyknąć z całej siły: Guildford!



Leżące 47 kilometrów od Londynu miasteczko z co najmniej dwóch powodów może ubiegać się o zaszczytny tytuł krainy czarów. Pierwszy już znacie – to właśnie w Guildford powstała kolejna odsłona wirtualnych zmagań okularnika z różdżką. Ponadto na tamtejszym cmentarzu pochowany jest Lewis Carroll, autor książek o Alicji, która przez króliczą norę trafiła do świata Szalonego Kapelusznika i Czerwonej Królowej. Miejscowość ma również istotny wkład w gatunek horroru satanicznego – kręcono w niej pamiętną scenę z "Omenu" (1976), w którym pechowy ksiądz na skutek interwencji sił nieczystych zostaje przebity prętem z wieży kościelnej.

Siedziba Electronic Arts znajduje się w potężnym budynku, położonym w centrum miasta przy ulicy Onslow. Na każdym piętrze znajdują się biura ekip odpowiedzialnych za realizację najpopularniejszych tytułów studia. Niejeden z towarzyszących nam kolegów po piórze tęsknym okiem spoglądał na korytarze prowadzące do biur twórców nowego "Need For Speed" czy "Medal of Honor". Aby się tam dostać, musiałby jednak zaopatrzyć się w pelerynę-niewidkę i nauczyć się rzucać zaklęcie Alohomora. Budynek jest bowiem ściśle strzeżony i bez identyfikatora oraz magnetycznej karty nie da się po nim poruszać.

  

EA zajmuje się Harrym Potterem od dziesięciu lat. Co ciekawe, prace nad pierwszą grą z serii, "Kamieniem filozoficznym" rozpoczęły się na długo przed realizacją samego filmu. (dlatego pojawiają się w niej sceny, których nie zobaczycie w ekranizacji).  W proces tworzenia każdej części zaangażowani są ściśle Warner Bros. (wytwórnia kręcąca filmy o czarodzieju, których scenariusze służą jako podstawa gry) oraz J.K. Rowling. Producent Darren Potter przyznaje, iż każdy pomysł przed wejściem w życie musi zostać zaakceptowany przez pisarkę. Oczywiście, zdarza się, że Rowling zgłasza weto i trzeba wprowadzać poprawki. Mimo to współpraca z nią zapewnia twórcom spory komfort psychiczny – jeśli czegoś nie wiedzą bądź nie są pewni, postępują jak Siara z "Kilera": Memory, find, Joanne? I wszystko jasne. Ekipa EA bywa też regularnie na planach zdjęciowych "Pottera", skąd przywozi tysiące fotosów oraz próbki filmowych kostiumów. Wszystko po to, aby w jak najwierniejszy sposób oddać na ekranach monitorów klimat ekranizacji.

W "Insygniach Śmierci" Harry musi opuścić ciepły i przytulny Hogwart, aby zmierzyć się ze swoim największym wrogiem, czarnoksiężnikiem Voldemortem. Skończyły się zabawy z mieszaniem eliksirów i lataniem na miotle. Przyszedł czas na ostateczną rozprawę ze śmierciożercami i szmalcownikami, w trakcie której bohater będzie mógł liczyć tylko na najwierniejszych przyjaciół – Rona i Hermionę. Dramatyczna sytuacja, w jakiej znalazł się Harry, dała programistom szansę na stworzenie wypełnionej dynamiczną akcją rozrywki. Gracz będzie mógł korzystać w sumie z dziesięciu zaklęć, w tym Confringo (eksplozja wybranego obiektu), Expelliarmus (rozbrojenie przeciwnika), Impedimento (spowolnienie wrogów), Protego (magiczna tarcza), a także Expecto Patronum (pozwala wyczarować Patronusa). Twórcy zapowiadają, że najwięcej emocji posiadaczom gry dostarczy bitwa w Dolinie Godryka (to tam urodził się jeden z patronów szkoły dla czarodziei).



Na potrzeby "Insygniów Śmierci" stworzono nowy silnik, który ma znacząco wpłynąć na poprawę grafiki w grze. Ponieważ jej akcja nie będzie się już rozgrywać w Hogwarcie, trzeba było stworzyć od początku wiele lokacji. Oczy gracza odlatują jak Złoty Znicz w meczu Quidditcha na widok dopieszczonych wizualnie scenerii lasu, cmentarza czy opanowanych przez śmierciożerców ulic.

O sukcesie nowej gry nie decyduje jednak grafika, lecz możliwość przechodzenia specjalnych misji w trybie Kinect na konsolach Xbox 360. Gracz nie musi już używać pada, aby sterować swoim bohaterem. Wystarczy tylko stanąć przed telewizorem, a rejestrujące nasze ruchy specjalne urządzenie pozwoli przejąć nam kontrolę nad poczynaniami Pottera. Można się nieźle napocić, posyłając w stronę legionu wrogów unieszkodliwiające ich zaklęcia. Przy grze w kilka osób korzystamy z trybu pojedynku. Wygrywa ten, kto w jak najszybszym czasie wykona misję i pozbędzie się największej ilości przeciwników.



Tak jak w przypadku poprzednich odsłon, w anglojęzycznej wersji gry usłyszymy aktorów grających w filmowych "Insygniach śmierci". Dla Electronic Arts nieosiągalni byli jedynie Daniel Radcliffe (Harry), Emma Watson (Hermiona) i Alan Rickman (Snape). Młode gwiazdy nie znalazły czasu, by zawitać do Guildford, ponieważ przebywały akurat na planach zdjęciowych. Z kolei Rickman ogłosił, iż nie ma bladego pojęcia o grach wideo, w związku z czym odmawia użyczenia głosu wirtualnemu mistrzowi eliksirów. W tym miejscu warto dodać, że do sklepów nad Wisłą trafi gra w polskiej wersji językowej.

Ludzie z EA pozwolili dziennikarzom przekonać się na własnej skórze, jak wygląda nagrywanie dialogów do gry. Zamknięty w wygłuszonym pomieszczeniu próbowałem z przejęciem wypowiedzieć kwestie Harry'ego Pottera, który odnajduje grób swoich rodziców. Niestety, nawet wskazówki siedzącego za szybą sympatycznego dźwiękowca nie pomogły mi stworzyć wiarygodnej kreacji udręczonego nastolatka.

  


Gdy prace nad kolejnymi etapami gry zostają zakończone, nadchodzi czas testów. Autorzy wraz z zaproszonymi z zewnątrz osobami spędzają na przechodzeniu "Insygniów" od nowa po kilkanaście godzin dziennie. Do dyspozycji mają przytulny pokój zaopatrzony w konsolę, kilka olbrzymich telewizorów plazmowych oraz stereofoniczne nagłośnienie. Oczywiście świetnie się przy tym bawią. Przez ponad godzinę, zagryzając wargi z ekscytacji, ogrywaliśmy wyłącznie jedną scenę, w której Harry przy pomocy peleryny-niewidki próbuje przekraść się do gabinetu wrednej Dolores Umbridge. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zadanie nie powinno sprawić większych problemów. To jednak pozory. Po pierwsze, od czasu do czasu musimy zdjąć magiczne wdzianko, aby złapać oddech. Po drugie, trzeba się ostrożnie poruszać – jeden nierozsądny krok i nadziewamy się na przeciwników.

Pokazane dziennikarzom fragmenty "Insygniów" robią dobre wrażenie. W porównaniu z poprzednią częścią, gra oferuje zawodnikom więcej akcji, napięcia oraz rywalizacji. Darren Potter wyznał, iż przez ostatnie pół roku w jego konsoli gościła wyłącznie płyta z przygodami czarodzieja. Dopiero teraz, gdy "Insygnia Śmierci" trafiają do sklepów, może pograć w inne tytuły. Co będzie, gdy seria "Potterów" zakończy się wraz z premierą ostatniego filmu? Producent woli o tym na razie nie myśleć. Poza tym musi odpowiedzieć na setki maili od fanów okularnika z blizną na czole. Z racji swojego nazwiska Potter najczęściej otrzymuje pytania o pokrewieństwo z bohaterem "Insygniów".


Poniżej możecie obejrzeć naszą relację wideo z Guidlford.


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones