Felieton

Homecoming

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Homecoming-72297
Powroty w rodzinne strony to w optyce filmowców wyprawy do miejsc nieobecnych. Kolejne obrazy sprawiają wrażenie odbitych w lustrze wspomnień, kolejne osoby przypominają figury woskowe z gabinetu pamięci. I gdyby nie autoterapia, zamieniona przez scenarzystów w żelazny punkt programu, nie byłoby mowy o happy endzie.

Nostalgia, zwana nie bez przyczyny filtrem wygładzającym krawędzie przeszłości, to uczucie, którym trudno się podzielić. Obchodzi jedynie tego, kto sam jej ulega, uskrzydla wyłącznie tych, którzy wiedzą, jak ją pielęgnować. Powracającego do rodzinnego Szczecina Michała, bohatera filmu "Erratum", dopada gdzieś pomiędzy kadrami; pomiędzy spojrzeniami, w których próżno jej szukać, gdyż przegrywa ze zniechęceniem, żalem, rozczarowaniem. Michał nie chce się jej poddać, dlatego widzi swoje miasto brudnym, chropawym i nieprzystępnym (o co w przypadku Szczecina, nawet dla niepoznaki zainscenizowanego we Wrocławiu, nie trudno). Powraca do "miejsca nieobecnego" – nie tego z powieści Fleszarowej-Muskat, lecz tego, o którym mało kto wie, wziętego z tytułu tomików Alojzego Michalskiego – szczecińskiego poety, który nie był ani specjalnie znany, ani nadzwyczajnie utalentowany, ale uwidaczniał się w jego tekstach rzeczony rodzaj stłumionej nostalgii, przesiąkający większość filmowych utworów o powrotach w rodzinne strony.      

 
"Erratum"

Wracają chyba wszyscy – bohaterowie komedii romantycznych i krwawych horrorów, zimnych psychodram i subtelnych dramatów o tym, że nie warto przepuszczać życia przez palce. Niektórzy wpadają "podładować baterie", inni pojawiają się w przeszłym życiu z konieczności, i tak już zostają. Ktoś przyjeżdża uleczyć krwawiące serce, ktoś chowa się przed pościgiem i zabiera z ojcowskiej szopy strzelbę, z którą żadna inna nie może się równać. Ucieczka bywa trudna, powrót jest jeszcze trudniejszy. Jego skutki nie zawsze są pozytywne, zwykle jednak powalają zrozumieć, co we wcześniejszym życiu poszło nie tak. Potwierdzi to każdy, kto tracąc grunt pod nogami, desperacko szukał pomocy w rodzinnym domu. Każdy, kto łudził się, że w bezpiecznej, oswojonej przestrzeni będzie potrafił przegnać smutek, mając jednocześnie świadomość, że to tylko pobożne życzenie.

Anglosasi mają na takie powroty precyzyjny, a jednocześnie niezwykle pojemny zwrot – "homecoming". W rzeczywistości, to tylko tradycja. Mieszkańcy miast lub studenci wyprawiają jesienią przyjęcie absolwentom lub tym, którzy wyjechali. W kinie, homecoming oznacza czynność, lecz samo słowo kryje w sobie egzystencjalny naddatek: to powrót z ciężkim bagażem, z poczuciem straty lub zmęczenia. I to właśnie strata bądź zmęczenie jest tym, co pcha bohaterów w stronę przeszłości, kieruje na ścieżki wiodące do domu. Nie każdy, jak Drew Baylor z "Elizabethtown", musi stracić za jednym zamachem pracę, narzeczoną i ojca. Nie każdy, jak bohater "Powrotu do Garden State", musi być bezwolnym i przeoranym antydepresantami początkującym aktorem, który "zapomniał" o konfrontacji z patriarchą. Dla upojonych zachodnią kulturą wygnańców z "Exils" dom rodzinny jest krajem przodków, dla rodzeństwa z "Pogorzeliska" postanie na zawsze zaklęty w osobie matki-Libanki. Ktoś wraca, bo nie pozostało mu nic poza ucieczką, kto inny zostawia za sobą życie, które było jedynie mirażem. Z początku wszyscy trafiają do krainy powidoków. Kolejne obrazy sprawiają wrażenie odbitych w lustrze wspomnień, kolejne osoby są jak figury woskowe z gabinetu pamięci.  I gdyby nie autoterapia, zamieniona przez scenarzystów w żelazny punkt programu, nie byłoby mowy o happy endzie.


"Powrót do Garden State"

W konstruowanych na bazie dość prostych opozycji historiach bohater konfrontuje się z tym, co ocenzurowane przez pamięć, porzucone, schowane w kuferku na strychu, w babcinym kredensie lub pokoju przyjaciela z dzieciństwa. Czasem "wyparte" przybiera postać psychopaty z kilofem ("Krwawe walentynki 3D"), kiedy indziej ma powłóczyste szaty mrocznej siostry Zębowej Wróżki z miasteczka Darkness Falls ("Gdy zapada zmrok") albo jest wspomnieniem tragicznych wydarzeń ("Chłopiec z latawcem"). Nostalgia, której jedynym zadaniem jest konserwacja wspomnień, otula znajome miejsca aurą martwoty.  Bohater jest w domu, ale prawie zawsze jest to dom jak z Maraia – "zużyty i postarzony", wypełniony bezużytecznymi przedmiotami i mówiącymi w obcym języku ludźmi.


"Elizabethtown"

Ponadgatunkowe kino "homecomingu", jeśli na potrzeby felietonu ukuć taki zwrot, opowiada jednak o afirmacji "starego-nowego" i o przewartościowywaniu priorytetów. W swoim najmocniej rozpowszechnionym modelu, reprezentowanym przez kino grozy i komedie, opowiada o zamianie czegoś wymiernego na niewymierne, policzalnego na niepoliczalne. To dlatego tak częstym wątkiem jest w nim ucieczka ze środowiska, w którym liczy się pieniądz, kariera, układy towarzyskie. Na bezbożnych czeka wiara, na samotnych – miłość, na samolubnych – przyjaźń. To kino moralistyczne, choć z racji opowiadania środkami zarezerwowanymi dla filmowego sentymentalizmu, unikające otwartej formuły moralitetu. Spetryfikowane postaci z "drugiego planu" w końcu ożyją – niezbyt lotny kumpel podrzuci złotą myśl, dziewczyna z sąsiedztwa okaże się tą jedyną, a wszelkie roszczeniowe postawy wobec bliźnich ulegną weryfikacji. I jeśli statystyczny bohater "homecomingowej" narracji czegoś się uczy, to najczęściej tego, że nie jest pępkiem świata.

Tytuł "Erratum" jest znamienny. Oznacza błąd. Jaki błąd zrobił Michał? Wyjechał? Poszedł na studia rachunkowe zamiast na Akademię Muzyczną? Zostawił przyjaciela w zatęchłej artystycznej piwniczce i wybrał pracę w Warszawie? Nie pożegnał się? Nie rozliczył? W tytule zabrakło liczby mnogiej. Finałowym etapem tej podróży –  do Szczecina, do Garden State, do Darkness Falls – musi być przecież konfrontacja. Wróg ma różne oblicza, bronią bohatera jest samoświadomość. Odzyskuje ją dzięki pomocy bliskich. Dzięki niej jest w stanie spisać erratę. I wyciągnąć z niej wnioski.  

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones