„Cherrybomb” przedstawia perypetie trojga nastolatków – Luke’a, Malachy i Michelle, którzy organizując weekend, planują zaszaleć w towarzystwie alkoholu, narkotyków i kradzieży sklepowych. Rozpoczynając zabawę, przyjaciele dostrzegają brak porozumienia między sobą, w wyniku czego, rodzi się spore zamieszanie.
Jest tak słaby, że aż boli. Scenariusz do niczego, pannica obsadzona w głównej roli niepomiernie irytująca, a zakończenie takie, że miałam ochotę usiąść i płakać nad prawie dwoma godzinami zmarnowanymi przy oglądaniu tego filmu. Nie polecam, nie polecam, nie polecam.
W filmie wszystko było okej, poza tą całą "Michelle", która sama nie wie na czym stoi. Gra aktorska
Ruperta Grinta i Roberta Sheehana była wspaniała, Michelle jednak zagrała ta rolę nieco gorzej.
Pomysł na film bardzo ciekawy, i myślę, że w pełni go wykorzystano. 10/10.
Film, który da się obejrzeć. Nic wyszukanego, w miarę ok. Bardzo przypominał mi drugie pokolenie Skinsów. Dwóch kumpli i jedna dziewczyna, która zmusza ich do rywalizacji. Oczekiwałam, że Rupert będzie inny w tym filmie, ale tak jak Harrym Potterze, grał tego 'mniejszego', chociaż niektóre sceny zburzyły moje...