Chociaż sam pomysł na film był ciekawy, to scenariusz jest straszny. Prawie wszyscy się zdradzają, kłócą, nie słuchają siebie, a w zasadzie to się nawet nie lubią. I uwaga - tu nagle pojawia się myśl w pustych głowach papierowych postaci - może jednak taki związek nie ma sensu? No naprawdę?! Poziom tych postaci jest żenujący. Zamiast nadać filmowi jakiejś głębi i stworzyć bardziej zniuansowane historie, gdzie wspólnie z bohaterami zastanawialibyśmy się jakie podejmą decyzje, to oczywiście autorzy poszli po najmniejszej linii oporu i co mamy? Taadaaa - wyświechtany motyw zdrady. A jeśli postać kobieca, to oczywiście rozterki związane z macierzyństwem, no bo przecież kobiety nie mają innych problemów. Z resztą bardzo mocno widać, że autorem tego filmu jest mężczyzna, bo postaci kobiece są napisane totalnie z męskiej perspektywy bez jakiejkolwiek refleksji. Kobieta po jednym razie z partnerem, który zostawił ją i dziecko oczywiście będzie błagać go o powrót, mimo że go nawet nie lubi. Inna, jeśli zdradzi męża to zrobi to bez skrupułów i wyrzutów sumienia. Jeszcze inna, jak już wspomniałem, stanie przed jedynym możliwym wyborem życiowym dla kobiety - kariera lub macierzyństwo. Pomijając, że bohaterki są po pięćdziesiątce, ale w ogóle nie biorą tego pod uwagę mówiąc o "decydowaniu się na dziecko", jakby to była kwestia pstryknięcia palcem w tym wieku.