Argumenty poziom przedszkole, dawaj bo na filie nie byłem i nie wiem czego się spodziewać!
swoją opinię już wyrażałem http://www.filmweb.pl/film/%C5%81otr+1.+Gwiezdne+wojny+-+historie-2016-712573/di scussion/Kolejna+gwiazda+%C5%9Bmierci+problemem,2845698?page=1#topic_2845698 nie będę się z 50 razy powtarzać... mnie film zawiódł ... tyle
Ale czemu aż 7 gwiazdek ? Film nie jest parodią, ale pewnie zrobią parodie lepsze od samego filmu ...
bo po drugim seansie mi się lepiej oglądało... doceniam filmy dopiero przy któryś seansach... dałem wcześniej 4 gwiazdki ale to było za mało
za mało magii
za mało emocji...
Za mało klimatu
za mało wszystkiego nie czułem się jak na filmie z uniwersum Star Wars...
Magia jest choćby to, ze jest to stu procentowe odzwierciedlenie tego co bylo w napisach otwierający NH. Przyzwyczajeni zostaliśmy do bycia w centrum mocy doświadczaliśmy jej na każdym kroku w kazdej z części a tu mamy inna perspektywę.
ja jej nie czułem... i wcale nie chodzi mi o Jedi... czułem może tą magię przed sceną a właściwie do sceny kiedy założono niewidomemu papierową torbę na głowę... do tego momentu nawet mi się podobała koncepcja taki mugolski Jedi czułem magię... bo bez Jedi ten film mógł być świetny ale nie był
SW bez Mocy ( na której bazuje całe uniwersum) to jak Władca Pierścieni bez Pierścienia, Percy Jackson bez bogów, lub Igrzyska Śmierci bez (*przerwa na bitch slap*) Igrzysk.
To się nie mogło udać i się nie udało.
Enjoy.
to raczej nie trwa na tej zasadzie... przecież uniwersum Pottera nie musi dziać się tylko w Hogwarcie i z tymi samymi postaciami... dlatego np. Fantastyczne Zwierzęta zdały egzamin jako film Potterowego uniwersum. RO niekoniecznie ale tu wcale nie chodzi o moc
Widzisz. Oczywiście można stworzyć film w uniwersum pomijając pewne aspekty...Tylko widzisz, problem jest taki, że ja idę na film w określonych celach. Dla mnie uniwersum sci-fi, fantasy, przygoda musi mieć tę kategorie. I psychologiczny film o Hogwarcie o mózgu Voldka też nie wypali. My już w pewnym momencie , gdy oswoimy się z pewnymi aspektami danego uniwersum, kojarzymy je z nimi bezpośrednio. Bez nich naprawdę dużo jest odbierane, to się tak nie wydaje. No bo za co kochamy SW? Właśnie za epickie bitwy, miecze świetlne, planety, Skywalkerów i przedewszystkim Moc. Owszem, można bez tego stworzyć film, tylko... To już nie będzie Star Wars którego znamy, do którego byliśmy tak przyzwyczani od dziecka. To będzie oddzielny film, całkowicie odrębny, bo nie korzystający praktycznie w ogóle z tego co znaliśmy. Po prostu obcy. Widzisz w Fantastycznych Zwierzętach jest nadal magia. Wyobraź sobie jakiś film o HP bez hokus pokus... Owszem, mozna to stworzyć, czy tylko to nadal będzie tak interesujące? Racja, to się nadal będzie nazywać "Harry Potter" ale to nie ten jaki znamy. Mamy wrażenie że poszliśmy na coś innego. Ten film może być świetny, nie przeczę, ale... To nie będzie nigdy klimat dawniejszych odsłon. Bo jak można stworzyć ten sam klimat jakichś filmów, gdy właśnie... Odejmujemy wszystkie aspekty tychże filmów. Wyobraź sobie film o Władcy Pierścieni, dziejących się na jakimś zadupiu, które bardziej przypomina jaskiniowców. Owszem, możliwe że gdzieś na Śródziemiu cywilizacja jeszcze nie dotarła, ale poważnie, jeśli nie widzę żadnych aspektów, klimatu uniwersum, niczego co by scalało, to oglądam osobny film. A to że to geograficznie obszar Sauronka mnie już mało obchodzi, bo nie widzę żadnych powiązań z Tolkienowym światem. To samo jest z SW, HP, Percy Jacksonem itd. Jeśli odbierze się filmowi to co w nim najbardziej kochaliśmy - różnorodność planet, klimat miejsc, jakieś ważne czynniki typu Moc, pewną konwencję w której był tworzony... Zobaczymy, że to nie Star Wars które znamy, ba! To w ogóle nie jest Star Wars. Owszem, można zrobić dobry film, książkę, komiks bez rycerzy Jedi (czyt. Boba Fett) , ale trzeba zachować nadal pewne aspekty. Klimat, bajkową otoczkę. Bo w gruncie rzeczy SW to nic innego jak baśń. Idąc na film o SW oczekuję nadal tej bajkowej otoczki, a nie czołgów po ulicach i Heil Hitler. To jak zrobienie z Hannibala komedię romantyczną. Tego się zwyczajnie zrobić nie da bez całkowitego odbiegania od wzorca. Można dodać jakieś wesołe momenty, ale nie można zmienić całkowicie gatunku, klimatu i usunąć... Hannibala. Film o psychopacie bez psychopaty. Wut.
I to samo jest ze SW. Można dać elementy dzieła wojennego, ale nie można całkowicie zmienić gatunku. Gwiezdne Wojny nie nadają się do strickte tej kategorii. To zawsze jest, była i będzie baśń. Z elementami sci-fi i fantasty. Ta historia to nie jest źródło na omawianie ciężkich losów żołnierzy, problemów na froncie, morali, czy tam psychologicznych aspektów. To nie jest zamysł serii.
Jak mam traktować i ten film i ten film poważnie, gdy z jednej strony widzę II wojnę światową, patos, ból, krew, cierpienie i sceny jak z Arabii Saudyjskiej, a potem takie cytaty "Luke, I'm your father" no panie, trochę spójności musi być w uniwersum, c'mon. Owszem, w Gwiezdnych Wojnach był oczywiście dramat, te całe zawijasy polityczne itd. Ale to nadal była baśń, wiemy, że to ciągle te same Star Wars które znamy i kochamy. A nie całkowicie odrębny gatunkowo, zamysłowo film. SW zawsze korzystały z wielu gatunków, ale robiły to sprytnie i ciągle miałeś wrażenie że oglądasz to co uwielbiasz, to co znasz. Choć rodzaj tego się zmieniał. A nie kurde, całkowicie odrębny film, bez właściwie żadnego powiązania z resztą uniwersum, z perspektywy klimatu, aspektów łączących oraz zamysłu. Wot, taka czarna owca teraz jest.
Wiesz zgodzę z całym postem tylko że, uniwersum SW działa trochę na innej zasadzie. Wiesz generalnie uniwersum SW już generalnie miało problemy przy prequelach. Ok lubię prequele ale są słabsze od starej trylogii większość to powie...
Przebudzenie Mocy przywróciło uniwersum moim zdaniem na właściwe Tory a właściwie przywrócił disney to uniwersum
no jeśli chodzi o RO no po drugim seansie uważam że film jest dobry aczkolwiek nie najlepszy
"No bo za co kochamy SW? Właśnie za epickie bitwy, miecze świetlne, planety, Skywalkerów i przedewszystkim Moc" . Wszystko to w ty filmie znajdziesz w mniejszym lub większym stopniu.
Panie smoku masz Pan rację. Zwycięstwo jest kiedy ktoś zwycięża. Dawno nie słyszałem nic inteligentniejszego dlatego dziękuję za ciąg dalszy ponieważ więcej takich stwierdzeń nie udźwignę.
Celem misji było wykradnięcie planów Gwiazdy Śmierci.
Może było to pyrrusowe zwycięstwo, ale jednak zwycięstwo.
Co za koleś, w ogóle zrozumiałeś fabułe filmu ? Chyba, że odnosisz się do imperium. Ale to wyrażaj się jasno albo wcale. Kto przegrał, co przegrał, jak przegrał? Może to jeszcze za skomplikowane, na razie poćwicz interpretację na filmach dla młodszego widza
rebelia przegrała bo poniosła klęskę. W takim sensie w jakim pod Midway wygrało USA
Magia? To nie jest film fantasy Gwiezdne Wojny zawsze byly speace opera. Emocje? Było ich chyba w Łotrze aż nadto. Nie czułeś sie jak na filmie z uniwersum SW? Tego już w ogóle nie rozumiem - klimat, lokacje, scenografie i użyta technologia sprawiają, że jest to film tak bliski ukochanej przez fanów oryginalnej trylogii. Dla mnie film był świetny. Na takie SW czekałem.
SW to też fantasy... a po drugie magia w SW też jest w postaci kimatu który wciąga film... to właśnie spełnia SW TFA stara trylogia a nawet prequele... czego nie spełnia RO niestety :(
Kto prócz vadera miał tam mieć miecz świetlny. Zostalo trzech jedi. Obi, Vader, Yoda. Ślepy byl super. A żarcik z założeniem mu torby na głowę mnie mega rozbawił.
Tak, super wierzył w istnienie mocy dawał sie jej prowadzić był tym połączeniem. Ale każdy to widzi po swojemu. A z filmów gdzie ślepi wymiatali to: Slepa furia i zatoichi ten nie był zły.
Sorki. Oklepany motyw i w ogóle nie pasuje do kanonu StarWars. Czemu nie walczył mieczem świetlnym skoro miał Moc? Koncept bez sensu. Zatoichi to zgoła parodia samuraja.
Dlaczego nie walczył mieczem?? Hmm zastanówmy się... może dlatego, że nie był jedi( on tylko albo aż wierzył w istnienie mocy ), moze dlatego, że miecze świetlne nie rosną na drzewach.
No i co z tego? Nie mógł znaleźć albo dostać miecza jak Luke? To bardziej prawdopodobne niż zabijanie kijem szturmowców. A w ogóle Luke też nie był Jedi. Mam wrażenie, że w ogóle nie oglądałeś trylogii.
Nie mógł dostać miecza jak Luk? Nie gadam z toba bo tylko podpuszczasz albo to nie ten poziom.
Poziom? Po cholerę Jedi miecze świetlne skoro wystarczą zwykłe drągi? I po co szturmowcom te pancerze, skoro nie chronią przed kijami? Jeśli komuś podoba się taki motyw w Gwiezdnych Wojnach, to ja dziękuję. Sieczka we łbach i tyle.
To możemy zacząć rozmawiać o tym dlaczego tak dobrze wyszkoleni szturmowcy w ilości tuzina czy dwóch nie potrafią trafić Hana w korytarzu.
Dlaczego? A Ewoki to czym zabijały szturmowców? Kijami i kamieniami. Czyli było to jak najbardziej zgodne z kanonem z pierwszej trylogii (czyli epizodów 4-6).
Może po prostu warto tak samo krytycznie spojrzeć na pierwsze filmy Lucasa, albo wręcz obejrzeć je jeszcze raz. Może się wtedy okazać że zapamiętaliśmy je lepiej niż na to faktycznie zasługują.
Nie, to nie jest parodia, skąd takie przypuszczenie? Wystarczy przeczytać opis filmu.
Pewnie zależy od tłumaczenia. Ja też oglądałem jako "Kosmiczne jaja" A wracając do pytania autora tylko dlatego że Tobie film się nie podobał nie znaczy że to od razu parodia. Mnie np. podobał się dużo bardziej od Przebudzenia Mocy, które mimo iż ciekawe na swój sposób to było jedną wielką kopią Nowej Nadziei. I jeśli tak ma wyglądać nowa trylogia to ja podziękuję i zostanę przy samych spin - offach.
Oba tytuły są poprawne bo są to dwa różne filmy. Kosmiczne jaja i Gwiezdne jaja - zemsta świrów.