To film o ludziach i ich wewnętrznych przemianach jakie zachodzą w nich po wojnie, czyli temat, który nie był w tamtych czasach aż tak często poruszany jak jest teraz. Z resztą pokazuje to początek filmu, już w pierwszej godzinie filmu reżyser każe nam się zżyć z bohaterami będąc uczestnikiem zwykłego wesela. Tak po prostu, żadnych fajerwerków, zwykła zabawa, może dlatego tak dobrze się te sceny ogląda. Dopiero potem akcja przenosi się do Azji, ale nie na długo, bo wątek znów wraca do Ameryki.
Także nastawianie się na wybuchy i strzelania przed seansem jest absolutnym błędem, w takiej sytuacji lepiej włączyć sobie po raz setny czas apokalipsy lub pluton.