Widziałam ten film kilka lat temu i pamiętam, że seansowi towarzyszyła ogólna konsternacja i poczucie, że nie do końca ogarniam o co chodzi :-P Reżyser starał się zawrzeć jak największą ilość wątków, ale że ksiażka ma 800+ stron to nic dziwnego że wiele motywów jedynie draśnięto i widz zupełnie nie jest w stanie wyłapać ich specjalności (patrz: "SSDD" czy "Tu się nie gra, tu się nie hałasuje"). Generalnie w filmie dla wielu scen brakuje KONTEKSTU, a bez niego są po prostu dziwne. Na upchnięciu powieści w 2-godzinny film ucierpiało też budowanie przywiązania/empatii do bohaterów, a to raczej kluczowa sprawa...
Wczoraj obejrzałam film po przeczytaniu (genialnej) powieści i odbiór jest o niebo lepszy, bo wszystkie luki mogłam sobie dopowiedzieć, a i do bohaterów przywiązana byłam na starcie. Jako wizualizacja powieści film sprawdza się co najmniej dobrze (aczkolwiek pod koniec trochę popłynęli z interpretacją ;-) ), ale jako samodzielny film - nie polecam.