Zrobił na mnie wstrząsające wrażenie. Zbrodniarz i ofiara! No i ten zainscenizowany proces.
Niesamowity pomysł, choć postać jej męża uważam za nieco słabszą.
Moim zdaniem postać męża była kluczowa - ukazywała w doskonały sposób, jak bezsilni jesteśmy wobec krzywdy zadawanej drugiej osobie, jak pod wpływem emocji zmieniamy nasze osądy z minuty na minutę, jak trudno jest myśleć racjonalnie w sytuacjach irracjonalnych. Postać męża była bezsilną jednostką, która chce coś zrobić ale nie wie jak i nie wie do końca co, bo zbyt wiele niewiadomych, bo zbyt wiele bólu i niepewności - ot, zwykły poczciwy człek, którego życie wystawiło na próbęi ukazało jak on niewiele jest w stanie zrobić.
Ogólnie uważam, że masz dużo racji, ale akurat w przypadku tej postaci ja miałam wątpliwości. Dla mnie to nie tak, że on wiedział, ale był bezsilny. On o niektórych rzeczach nie chciał wiedzieć, wolał się nawet nie dowiadywać. Bał się, że będą zbyt trudne do przeżycia. A czy jej przeżycia nie były zbyt trudne dla niej? A ona przecież to przeżyła, gdy jej mąż wolał nie wiedzieć. Tak uważam. Pozdrawiam.