Pedofilia! To pierwsze co mi przyszło na myśl po obejrzeniu tego filmu. Jakoś nie przepadam akurat za Viscontim, ale ten film to już prawdziwy koszmar. Nie mówię, że jest nudny (choć chwilami jest), bo to niezwykła w pewnym sensie opowieść, nie mówię o dłużyznach (bo te lubię). Mam na myśli historię. Kompozytor w wieku około 50 lat zakochuje się w chłopcu który ma lat chyba 12. Moim zdaniem jest to prawdziwy maestro przez duże "M". Film z pewnością podobał się byłemu dyrygentowi Poznańskich Słowików. Dla mnie ta historia jest po prostu nie do przyjęcia. Można by to uznać za swego rodzaju studium pedofilii, gdyby nie to, że nie ma tu jej potępienia. Film ma swoje walory i jest zaliczany do kina artystycznego, ale mi do gustu nie przypadł.
Nawiązując do wcześniejszych wypowiedzi chciałbym podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze jak można tu mówić o miłości homoseksualnej? Do dziecka? Już na wstępie użyłem lepszego określenia. Po drugie zgadzam się (to napisał Sam) że jeśli przyjrzymy sią grze aktorów, którzy wcielili się rodzinę i znajomych Tadzia, to mocno się zastanowimy nad umiejętnościami i profesjonalizmem Viscontiego.
Moja ocena - bardzo surowa, ale jestem przekonany o jej słuszności 4/10
Moim zdaniem to zdecydowanie zbyt powierzchowna ocena. Film nie ma charakteru interwencyjno-społecznego, a "po prostu" artystyczny i psychologiczny.
Zresztą jak można mówić tu o pedofilii, czy nawet homoseksualiźmie, skoro nie ma to żadnego zaczepienia w działaniach głównego bohatera. To są tylko spojrzenia - "tylko" obsesja...
Warto pamiętać, że "Śmierć w Wenecji" jest dość wierną adaptacją opowiadania Tomasza Manna - i zarazem kontynuacją wielkiego mitu europejskiego modernizmu: tęsknoty za tym co utracone, za zmarnowaną szansą, młodością... W takim kontekście pojawiają się "chłopcy" w dziełach Prousta, Gombrowicza, Iwaszkiewicza, Manna...
W "Śmierci w Wenecji" Tadzio jest poza tym swego rodzaju personifikacją obu Freudowskich popędów: Erosa i Tanatosa. Aschenbah ostatecznie doświadcza tylko Tanatosa (scena śmierci, gdy zamykając oczy bohater widzi rozświetloną słońcem sylwetkę Tadzia, wskazującego morską dal)...
Że film może nie zarezonować - doskonale rozumiem. Jednak radzę spoglądać nań trochę szerzej. I pozdrawiam!
Właśnie! Przede wszystkim jest to film o czasie, o utraconej młodości, o pędzie za młodością, o estetyzmie, o kochaniu piękna. Visconti, podobnie jak Mann był osobą homoseksualną, przez co film ten stał się jednym z czołowych filmów kina gejowskiego. Z drugiej strony miłośc do małych chłopców jest też swojego rodzaju tęsknotą za wielkimi czasami starożytnymi, kiedy takie zachowania były normalne, a ciało młodego męzczyzny, czy chłopca uważano za rzecz najpiękniejszą w naturze. Nie widzę w tym pedofili, bo to jest krzywdzenie dzieci, a wogóle w tym filmie skrzywdzony zostaje Asenbach, bo Visconti specjalnie uczynił Tadzia świadomym tego, że jest obiektem zainteresowania starszego męzczyzny, czego nie ma w noweli. Miłośc zawsze jest piękna, niezależnie jaka jest. Nowela i film kończy się śmiercią, bo w dzisiejszych czasach taka miłośc jest potępiona - oczywiście to jeden z wielu wniosków jaki płynie z tych dzieł.
Czy aby napewno Tadzio z noweli nie zdaję sobie sprawy z uczuć pisarza?Przecież wiele razy Mann udawadnia,że jest inaczej.To celowe przechodzenie obok stolika,wypatrywanie Aschenbacha,gdy ten śledził Tadzia i jego rodzinę,raz nawet posłał mu poufały uśmiech.Mann zdecydowanie dawał do zrozumienia,że Tadzio zdaję sobie sprawę z uwielbienia jakim darzy go starszy mężczyzna...
Tak, ale mimo wszystko, to fantazja i wciaz sfera wyobrazen. Ze strony Tadzia to pewna podsycajaca prowokacja i ciekawosc.
Wahałbym się przed jednoznacznym określeniem zauroczenia bohatera mianem "pedofilii". Ten termin ma obecnie znaczenie wyłącznie pejoratywne, utożsamiamy go z obleśnym typem, najczęściej jest to brzydki grubas, oblizujący się lubieżnie na widok dziecięcych pośladków. Do takiego wizerunku Gustav von Aschenbach nie pasuje ani w ząb. A sam obiekt jego pożądania, Tadzio, też jakoś nie wygląda na potencjalną ofiarę molestowania. Proszę tylko popatrzeć na wyzywające spojrzenia, jakie rzuca Gustavowi. Nasz młodociany rodak to raczej męska wersja Lolity - osobnik dojrzalszy niż się wydaje, zdający sobie sprawę ze swojego wdzięku (w przyszłości może zostać czyimś utrzymankiem). Gdyby przyszło co do czego z Gustavem (a przecież nie przyszło), Tadzio bez wątpienia byłby stroną dominującą.
Mam więc poważne wątpliwości przed podciąganiem filmu pod kategorie pedofilskie. Jeśli już, to homoseksualne, jednak nie do końca tym właśnie jest owo zauroczenie bohatera, a raczej platonicznym zachwytem nad Pięknem w ogóle, tutaj ucieleśnionym w ciele chłopca. Co do ewentualnego "potępienia" "grzesznych" żądz, którego domaga się m.in. DeathGhost - cóż, Gustav umiera żałośnie, nie realizując swych pragnień. Może ten fakt uspokoi wszystkich oburzonych? Przyznam, że nie do końca to oburzenie rozumiem. Czyż artysta nie ma prawa poruszyć takowej kwestii? Czy nie powinien dążyć do przełamania tabu? Unikanie drażliwych tematów nie sprawi bynajmniej, że znikną.
Racja. Ja mam takie same zdanie na temat tego filmu. Choćby "Śmierć w Wenecji" był nie wiem jak cenionym filmem to nie odpowiadają mi historie tego typu. Tak samo nie podobał mi się film Lolita, moim zdaniem nie powinno się robić chorych filmów o pedofilii... Pozdrawiam.
Ja natomiast czytam powyższe komentarze zwłaszcza co poniektórych przewrażliwionych osobników ze stoickim spokojem można tylko dojść do wniosku, że propaganda samozwańczych obrońców moralności i religijnych fundamentalistów nie poszła na marne.
Ty natomiast usiłujesz pokazać swoją wrażliwość zawzięcie zachwalając pedofilski film... może też masz zapędy do małych chłopców?
nie będe odpowiadał na debilne posty, jeżeli nie potrafisz zrozumiec geniuszu tego dzieła i co Visconti (rezyser pewnie nei wiesz) miał na myśli to obejrzyj coś lżejszego dla mózgu albo wogóle sie nie wypowiadaj.
Idź sie leczyć wraźliwcu i wyobraź sobie że wiem kto jest reżyserem tego gniota... Mało tego obejrzałem ten jakże denny film dwukrotnie i nie dostrzegłem w nim głębi którą ty dostrzegasz... P.S. Kometarze typu "debilny post" wsadź sobie w buty, może będziesz wtedy wyższy i troche wydoroślejesz.
Pedofilia wśród duchownych wbrew temu co pisze Onet i Wyborcza jest zjawiskiem rzadkim.
myślę, że obejrzałeś film w pociągu - na laptopie, albo na youtube, podzielony na części, bo chyba nie bardzo zrozumiałeś co visconti miał na myśli kręcąc 'śmierć w wenecji'.
ja nie dopatrzyłem się tutaj tematu pedofilii, nie lubię też, kiedy padają takie niekompetentne zarzuty.
no i nadal uważasz, że to film o pedofilii? dla mnie był to film, który traktował o problemie, a przede wszystkim o miejscu sztuki w szeroko pojętym świecie. o idealiźmie. poza tym przedstawiał świetną i przerażającą zarazem historię, przeplatającą w sobie wątki tego, o czym napisałem powyżej. opowieść o nieumiejętności odnalezienia się w świecie, o poszukiwaniu sensu itp. W OGÓLE nie czułem, jakbym oglądał film o pedofilii.
gdyby postać chłopca zastąpić postacią młodej kobiety, przesłanie filmu całkowicie straciłoby sens, zarazem DOPIERO wtedy możnaby porozmawiać o kwestii fizycznego pożądania w takim filmie. zauważ, że chłopak (nie pamiętam już, jak miał na imie) mimo swojej pozorniej śmiałości był dzieckiem. zauważ, że kompozytor mimo swojego dojrzałego wieku, wewnętrznie, w kwestii wrażliwości (np. na to, co działo się w filmie), także był dzieckiem. słyszałeś o pedofilskiej miłości dziecka do dziecka?
i fakt, że visconti był homoseksualistą, że prawdopodobnie za wzór bohatera posłużyła postać mająca specyficzne skłonności - nic tutaj nie zmienia.
genialny i przerażający film, niesący ze sobą wiele wartości. być może moje stanowisko wynika ze skrzywienia zawodowego, i trzeba się trochę artystycznie pobawić, żeby oglądać takie filmy zgodnie z tym, co autorzy chcieli powiedzieć.
na pewno za to nienawidzę syndromu 'psów pawłowa', kiedy czerwone światełko wymusza na Tobie określoną rekcję, która determinuje Twoje działania, a w tym wypadku grozi sprofanowaniem kawałka świetnego dzieła fimowego.
No właśnie większość pedofilii to emocjonalne dzieci. Niestety mają wyposażenie i popęd na poziomie dorosłej osoby.
W życiu nie wpadlbym na to, ze to film o pedofilii i homoseksualizmie.. Zaskakujace to filmwebowe forum. Trzeba zaglądać częściej. Albo moze lepiej nie..
Jeśli ktoś nie lubi stykać się z opiniami, z którymi się nie zgadza, to rzeczywiście lepiej nie. Bo, po co? Jeszcze poznasz inny punkt widzenia i nie będziesz wiedział co myśleć...
Faktycznie nie wiem co myslec.. Nie wiem co myslec o kims, kto uważa ten film za gloryfikacje pedofilii :)
Wiesz, to taka retoryka była. Spotykana w wypowiedziach. Piszesz: "nie wiem, co sądzić..." w znaczeniu "te opinie wydają mi się niedorzeczne". Albo (ironicznie) "nigdy ni wpadłbym na to, że..." w podobnym rozumieniu. Więc to chyba jednak głos w dyskusji.