jak dla mnie to troche nie przewidywalnie wyszło.
Ale w momencie kiedy Justin okazał się tym gorszym, a Richard tym wykorzystywanym.

Chyba nie ;P
Oglądałam ten film już wiele razy i bardzo mi się podobał, łącznie z końcówką... I chociaż za każdym razem, kiedy umiera Richard plumkam sobie coś pod nosem, w stronę pani Sandry, to i tak jest dobrze ;p

Wczoraj pierwszy raz ten film oglądałam i jak Richard spadał to też miałam pretensje do pani Sandry.
Troche go dziwnie było widać jak leżał tam na dole.
Ale i tak to mój ukochany aktor:)

Telewizor włączyłam z nudów, bo po szkole byłam tak wyczerpana, że nie nadawałam się do innych czynności. I zaskoczyłam się miło, bowiem myślałam, że będzie to podrzędny "filmik" puszczany w wieczory co dzień, a okazało się, że to naprawdę dobre kino. Przynajmniej moim zdaniem.
Bardzo podobał mi się wątek bojaźni i wizji pani detektyw oraz podłoże psychologiczne postaci Richarda i Justina. Uważam, że byli fenomenalni. Tak w sumie na koniec żałowałam, że Richard spadł... Przeczuwałam, że to Justin tak naprawdę był zdolny do popełnienia zbrodni dusząc dziewczynę własnymi rękoma. Och... ale cóż, w filmach różnie bywa i choć ja bym dała inne zakończenie, to pomysł reżysera na spółkę ze scenarzystą również szanuję.
Dałam 10/10. Nie wiem, czy nie powinnam o jeden stopień niżej, ale wywarło to na mnie taki dziwny wpływ, że cały wieczór próbując zasnąć, myślałam tylko o tym filmie, kontemplując sama ze sobą na tematy związane z tym, co zobaczyłam...
Bywa ;] Taka już jestem - strasznie się angażuję.