co doskonale widać na przykładzie duńskiej tłumaczki Murakamiego. Pisarz oryginalny, niby tworzy proste krótkie zdania, ale żeby ta treść została dobrze odczytana i przetłumaczona, to już wyższa szkoła dla tłumacza. Więcej powinno być takich produkcji, które pokazują tak naprawdę drugiego pisarza - tłumacza, który ma kawał roboty do odwalenia. Zapomina się o tych aktorach drugoplanowych, a przecież dyby nie oni, mam tu na myśli wszystkich tłumaczy świata, nie mielibyśmy dostępu do literatury na świecie. Szacunek i wyrazy wielkiego wsparcia dla tłumaczy, a film jest niejako hołdem, choć w zamkniętym kręgu poświęcony jednemu bohaterowi, ale myślę, że można również podpiąć pod innych.