Co prawda nim zaczął kręcić typowo komedie obyczajowe, to robił wówczas slapstickowe komedie w stylu bliskim Chaplinowi i Keatonowi. Kapitalna satyra na ówczesne filmy futurystyczne, a także na tamtą Amerykę i politykę. Woody robi swoje, grając typową dla siebie rolę neurotycznego łamagi. Nie przyćmiewa on równie przezabawnej Keaton w roli młodej rozpuszczonej kobiety, która nie zna życia poza ówczesnymi trendami i sprzętami. Był to chyba mój drugi film WA który zobaczyłem (jeszcze jako dzieciak) i pamiętam ze wówczas najbardziej zapamiętałem tą budkę do uprawiania seksu (trzepie mózg do dzisiaj) oraz te gigantyczne warzywa. Nadal mi się go świetnie ogląda :)